Nowy Jork: wybory po przejściu cyklonu Sandy
Władze Nowego Jorku, przez który przeszedł cyklon Sandy, starają się ułatwić mieszkańcom głosowanie we wtorkowych wyborach prezydenckich. Zdaniem komentatorów Barack Obama bez trudu zwycięży w tym stanie.
Chociaż zniszczenia spowodowane przez Sandy, a także niskie temperatury mogą obniżyć frekwencję wyborczą, nie powinno to wpłynąć znacząco na rezultaty wyborów prezydenckich. Komentatorzy przewidują, że to Obama zdobędzie 29 głosów elektorskich przypadających na stan Nowy Jork.
Członek Rady Wyborczej (Board of Elections) Nowego Jorku J.C. Polanco zapewnił, że nieczynnych jest tylko 60 z 1350 lokali wyborczych. Część okręgów połączono, a ponad 140 tys. osób ma skorzystać z prowizorycznych lokali wyborczych, m.in. w namiotach i pomieszczeniach wyposażonych w generatory prądu.
Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo wydał nadzwyczajne zarządzenie, dzięki któremu wyborcy w samej metropolii i czterech pobliskich hrabstwach, gdzie władze federalne ogłosiły stan klęski żywiołowej, mogą oddać głos na prezydenta i władze stanowe w dowolnym lokalu wyborczym.
W tym celu przygotowano specjalne karty do głosowania, tzw. provisional ballots, wydawane np. wtedy, gdy dana osoba głosuje poza okręgiem, do którego jest przypisana. Zarząd komunikacji publicznej w Nowym Jorku udostępnił bezpłatne autobusy wahadłowe, kursujące w godz. 5-21.30; mają one za zadanie przewozić ludzi, których lokale wyborcze zostały zniszczone, do lokali zastępczych.
Na skutek zniszczeń wywołanych przez cyklon Sandy nie wszystko we wtorek przebiegało sprawnie. Lokal wyborczy w Rockaway Park rozpoczął pracę z opóźnieniem, a pierwsi wyborcy musieli głosować w ciemnościach - prądu zabrakło, ponieważ nie dostarczono na czas generatorów. Nie wszędzie w porę przygotowano też informacje o zastępczych lokalach wyborczych. Narzekali na to m.in. mieszkańcy Long Island.
Już przed porannymi godzinami szczytu przed niektórymi lokalami wyborczymi ustawiły się długie kolejki. 80 pracowników BoE wysłano z zadaniem instruowania członków komisji wyborczych o zarządzeniu gubernatora Cuomo, ponieważ zostało ono wydane zaledwie dzień wcześniej, w poniedziałek.
Mimo utrudnień przedstawiciele władz z optymizmem wypowiadali się o przebiegu wyborów. "W porównaniu z tym, z czym musieliśmy się uporać w ubiegłym tygodniu (gdy przez północny wschód USA przeszedł huragan Sandy - PAP), głosowanie będzie jak przechadzka w parku" - mówił Cuomo.
Choć w Nowym Jorku przeważają zwolennicy Demokratów, w rozmowach przeprowadzonych przez PAP nie brak i stronników kandydata Republikanów Mitta Romneya.
Emeryt Logan Mains z Richmond Hill powiedział, że będzie głosował na Romneya, ponieważ, jego zdaniem, za prezydentury Baracka Obamy kraj zmierza w złym kierunku. "Moja córka pracuje w szpitalu i mówi, że Obama zredukował wiele świadczeń dla ludzi korzystających z (systemu ubezpieczeń dla osób starszych) Medicare. Najwyższa pora, żeby przyszedł ktoś, kto zrobi coś nowego" - uzasadnił.
Także Wojciech Mleczko, dyrektor Klubu Seniora w Centrum Polsko-Słowiańskim na Manhattanie, opowiada się za Romneyem. "Będę głosował na białego kandydata, chociaż czarno to widzę" - oświadczył. Jak dodał, boi się, że rządy Obamy zniszczą Amerykę.
Faworytem Marioli Olbińskiej, żony znanego plastyka Rafała Olbińskiego, jest urzędujący prezydent. "Zagłosuję na Obamę. Jestem z przekonania demokratką i nie będę popierała opozycyjnego kandydata" - podkreśliła.
Plastyk i muzyk Artur Skowron mieszkający w Rockaway Park, nowojorskiej dzielnicy położonej nad samym oceanem, za sprawą cyklonu Sandy przeżył prawdziwe piekło - parter domu, w którym mieszka, zalała woda, na ulicy pływały samochody, a w tydzień od przejścia wichury nie wznowiono dostaw prądu ani ogrzewania. "Nie, nie idę głosować. Nie mam do tego głowy" - powiedział w rozmowie przerywanej zakłóceniami sygnału.
Skomentuj artykuł