Obama chce zredukować emisję CO2

(fot. PAP/EPA/OLIVIER DOULIERY / POOL)
Inga Czerny / PAP / ak

Redukcja emisji CO2 z elektrowni o 32 proc. do 2030 roku w stosunku do poziomu z 2005 roku to główny element najnowszego i najambitniejszego jak dotychczas planu administracji prezydenta Baracka Obamy w sprawie walki z ociepleniem klimatu.

- Mamy moralny obowiązek pozostawić naszym dzieciom planetę, która nie jest zniszczona ani zanieczyszczona - przekonuje administracja USA w komunikacie towarzyszącym "Clean Power Plan" czyli planowi zredukowania emisji dwutlenku węgla przez elektrownie, które są największym źródłem gazów cieplarnianych w Stanach Zjednoczonych.

Plan, który zostanie oficjalnie ogłoszony podczas uroczystości w Białym Domu w poniedziałek przez prezydenta Baracka Obamę oraz szefową federalnej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Ginę McCarthy, został już udostępniony dziennikarzom.

Jak podkreśla administracja, jest to "historyczny krok", gdyż po raz pierwszy USA wprowadzają ograniczenia emisji CO2 dla już istniejących elektrowni.

Komentatorzy nie mają wątpliwości, że Obama ogłaszając plan na cztery miesiące przed konferencją klimatyczną w Paryżu chce podnieść wiarygodność USA i wywrzeć presję na inne kraje w pracach nad nowym międzynarodowym traktatem na rzecz walki z ociepleniem klimatu.

Ogłoszone cele dotyczące redukcji dwutlenku węgla do atmosfery z elektrowni w USA idą dalej niż oczekiwano. W czerwcu ubiegłego roku, gdy EPA po raz pierwszy zapowiedziała rozporządzenie w tej sprawie, zakładano redukcję o 30 proc. do roku 2030 w porównaniu z rokiem 2005. Teraz ten cel wynosi 32 proc. Ale z drugiej strony plan zakłada dodatkowe zachęty dla stanów oraz tych elektrowni, które szybciej dostosują się do nowych wytycznych i zainwestują w źródła energii odnawialnej. Ponadto władze poszczególnych stanów będą miały większy margines swobody w podejmowaniu decyzji dotyczących tego, w jaki sposób ograniczyć emisje. Dopiero jeśli nie przedstawią własnych szczegółowych planów, zostaną one im narzucone przez administrację USA.

EPA szacuje, że jej plan pozwoli uniknąć do 2030 roku nawet 3600 przedwczesnych zgonów oraz 90 tys. przypadków astmy u dzieci. Ma też przynieść wymierne korzyści dla gospodarki, tworząc "dziesiątki tysięcy" nowych miejsc pracy. EPA obiecuje też, że zmaleją rachunki za prąd dzięki zwiększeniu efektywności energetycznej i zmniejszeniu zapotrzebowania na energię, co przełoży się na oszczędności w wysokości 85 dolarów rocznie dla amerykańskiej rodziny w 2030 roku.

Niemal na pewno plan Obamy napotka jednak przeszkody ze strony przemysłu, jak i opozycji. Już same zapowiedzi wywołały ogromną krytykę, zwłaszcza republikańskich kongresmenów ze stanów produkujących węgiel. W marcu lider większości republikańskiej w Senacie Mitch McConnell pisał w liście do 50 gubernatorów, by ignorowali wytyczne EPA, gdyż nie dość że są "ekstremalnym obciążeniem", to powstały na "niepewnym gruncie prawnym". Kilka stanów zapowiedziało wspólny pozew do sądu, by zaskarżyć przekroczone ich zdaniem uprawnienia administracji USA w "Clean Power Plan". Część Republikanów, zwłaszcza związanych z ruchem Tea Party, w ogóle kwestionuje wpływ człowieka na ocieplenie klimatu.

Plan, który pochwaliła już faworytka Demokratów w wyborach prezydenckich w 2016 roku Hillary Clinton, a także wiele organizacji zajmujących się ochroną środowiska, może doprowadzić do zamknięcia wielu przestarzałych elektrowni, zwłaszcza węglowych. Szacuje się, że elektrownie węglowe dostarczają około 37 proc. prądu w USA, natomiast elektrownie gazowe 30 proc., a jądrowe - 19 proc.

Z elektrowni pochodzi około jednej trzeciej wszystkich krajowych emisji gazów cieplarnianych w USA. Choć obecnie obowiązują limity, które ograniczają emisję arsenu, rtęci, dwutlenku siarki, tlenków azotu i innych zanieczyszczeń, nie istnieją żadne krajowe limity dotyczące CO2.

Proponowane zmiany mają też pomóc Waszyngtonowi w spełnieniu zobowiązań co do całej krajowej redukcji CO2. W ramach negocjacji w sprawie nowego międzynarodowego traktatu klimatycznego Stany Zjednoczone zobowiązały się do redukcji emisji gazów cieplarnianych o od 26 do 28 proc. do 2025 roku w stosunku do stanu z 2005 roku.

Obama od dawna podkreśla, że walka z niekorzystnymi zmianami klimatu jest jednym z priorytetów jego prezydentury. Ale wysuwane przez niego propozycje ustaw mających ograniczać emisje CO2 były blokowane w Kongresie. Dlatego do walki ze zmianami klimatu prezydent wykorzystuje głównie EPA, która może wydawać nowe rozporządzenia na podstawie istniejącego prawa, na co nie jest potrzebna zgoda Kongresu. Ta droga niesie jednak za sobą ryzyko, że propozycje zostaną zakwestionowane na gruncie prawnym, co miało miejsce w przeszłości. 29 czerwca br. Sąd Najwyższy tymczasowo zablokował inne rozporządzenie EPA z 2011 roku, utrzymując, że agencja nie wykonała poprawnej analizy kosztów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Obama chce zredukować emisję CO2
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.