Obama mówi "nie" rurociągowi Keystone XL
Barack Obama ogłosił w piątek, że USA nie zgadzają się na budowę rurociągu Keystone XL, którym ropa miała płynąć z Kanady na południe Stanów Zjednoczonych. Tłumaczył, że projekt ani nie służyłby gospodarce, ani nie zwiększyłby niezależności energetycznej USA.
Ponadto, jak podkreślił Obama na trzy tygodnie przed konferencją klimatyczną w Paryżu, zgoda na budowę rurociągu Keystone XL "podważyłaby przywództwo USA" w walce ze zmianami klimatu.
W specjalnym wystąpieniu w Białym Domu prezydent poinformował w piątek, że Departament Stanu zakończył dogłębną analizę tego projektu i doszedł do wniosku, iż "nie służy on interesom USA". - Zgadzam się z tą decyzją - powiedział Obama, dodając, że już poinformował o niej premiera Kanady w rozmowie telefonicznej.
Obama podkreślił, że nie jest prawdą, iż Keystone XL byłby - jak przekonywali Republikanie - "żyłą złota" dla amerykańskiej gospodarki, jak też nie jest prawdą - jak z kolei utrzymują ekolodzy - że byłby "katastrofą dla środowiska".
Prezydent USA przedstawił trzy główne przyczyny, dla których jego administracja ostatecznie powiedziała "nie" projektowi, od lat wywołującemu ogromne kontrowersje i spory na amerykańskiej scenie politycznej.
Po pierwsze rurociąg nie wniósłby "znacznego, długofalowego wkładu" w amerykańską gospodarkę ani nie doprowadziłby do powstania wielu nowych, stałych miejsc pracy.
Po drugie, kontynuował Obama, projekt "nie obniżyłby cen gazu dla konsumentów amerykańskich". Obama zwrócił uwagę, że te już znacznie spadły w ostatnim czasie, a cena galonu paliwa do samochodu spadła o około 1 dol. w ciągu dwóch ostatnich lat.
Wreszcie po trzecie, Keystone XL "nie zwiększyłby bezpieczeństwa energetycznego" USA. Zdaniem Obamy to, co je zwiększy, to zredukowanie zależności USA od ropy kupowanej od "niestabilnych państw". Przypomniał, że dzięki m.in. produkcji z łupków USA od ubiegłego roku "produkują więcej własnej ropy niż kupują od innych".
Przede wszystkim prezydent zwrócił jednak uwagę, że rurociąg Keyston XL byłby sprzeczny z zaangażowaniem jego administracji w walkę z ociepleniem klimatu.
- Ameryka jest teraz globalnym liderem, jeśli chodzi o podejmowanie poważnych decyzji w walce ze zmianami klimatu. Mówiąc szczerze, przyjęcie tego projektu podważyłoby to przywództwo - powiedział Obama, wskazując, że już za trzy tygodnie weźmie udział w międzynarodowej konferencji klimatycznej w Paryżu pod egidą ONZ (tzw. COP21), która ma przyjąć nowe porozumienie zobowiązujące kraje do zapobiegania ociepleniu klimatu, m.in. poprzez redukcję emisji CO2.
Obama podkreślił, że nie można dopuścić o tego, by jeszcze za naszego życia znaczne obszary Ziemi przestały nadawać się do zamieszkania. Wskazał w tym kontekście na potrzebę racjonalnego gospodarowania paliwami kopalnymi.
Jak dodał, w Paryżu przywódcy muszą przyjąć "nowy ambitny plan, by uchronić jedyną planetę, którą na razie mamy". - By zapobiec najgorszym efektom zmian klimatu, musimy walczyć teraz, a nie później - podkreślił.
Rurociąg Keystone XL, którym ropa miałaby popłynąć z Kanady do rafinerii w południowych stanach USA nad Zatoką Meksykańską (1900 km), był priorytetem Republikanów, którzy argumentowali, że nie tylko zwiększy on niezależność energetyczną USA, ale też powstanie dzięki niemu nawet 42 tys. nowych miejsc pracy. Wielokrotnie próbowali uchwalić ustawę ws. budowy Keystone XL, ale gdy w końcu im się to udało, Obama ją zawetował.
Przeciwko projektowi od dawna protestowali ekolodzy, obawiający się negatywnych skutków ropociągu dla środowiska naturalnego i zdrowia ludności. Keystone XL miałby transportować tzw. brudną ropę produkowaną z piasków roponośnych w kanadyjskim stanie Alberta.
Skomentuj artykuł