"Partnerstwo Wschodnie wymierzone w Rosję"
Angela Merkel trafnie zauważyła, że strona rosyjska interpretuje udział w Partnerstwie Wschodnim i zawieranie umów o stowarzyszeniu z Unią Europejską jako akty skierowane przeciwko Rosji - ocenił w rozmowie z PAP znany rosyjski politolog Iwan Preobrażenski.
Politolog podkreślił, że UE postępowałaby rozważniej, gdyby nie tylko dyskutowała o swojej polityce wschodniej z Moskwą, co zapowiedziała kanclerz Niemiec, ale nawet koordynowała ją z Federacją Rosyjską. "Najpoważniejszym błędem, jaki popełniła Unia Europejska przy kształtowaniu swojej polityki wschodniej, było ignorowanie Rosji" - zaznaczył politolog.
Preobrażenski wyjaśnił, że Rosja nie uczestniczy w Partnerstwie Wschodnim, ponieważ nie jest w pełni zadowolona z tego programu. "Wiele propozycji w ramach PW jest sprzecznych z interesami Rosji - w każdym razie tak, jak je pojmują władze dzisiejszej FR. Uważają one, że kraje zaproszone do udziału w programie zostały dobrane w znacznej mierze pod kątem wtargnięcia w strefę żywotnych interesów Rosji" - wskazał.
"W ramach Partnerstwa Wschodniego realizowane lub omawiane są projekty, w tym energetyczne, wyraźnie nie odpowiadające interesom gospodarczym FR. Dlatego niemiecka kanclerz słusznie zauważyła, że strona rosyjska interpretuje udział w Partnerstwie Wschodnim i zawieranie umów o stowarzyszeniu z UE jako akty skierowane przeciwko Rosji" - powiedział politolog.
Preobrażenski przypomniał, że "pod rządami socjaldemokratów w Niemczech istniał już odpowiednik dzisiejszego PW - strategia dla Azji Środkowej, czyli udziału Unii Europejskiej w życiu tego regionu". "Tamtem program też nie uwzględniał interesów Rosji i wywoływał jeszcze większą irtytację w Moskwie, niż obecne Partnerstwo Wschodnie. Kto, jeśli nie przedstawiciel Niemiec, może najlepiej zrozumieć, że program ten nie zadowala obecnych władz FR" - oświadczył.
Politolog oznajmił, że "ze strony UE byłoby rozważne - i dla samej Unii Europejskiej korzystne - jeśli na drodze dyplomatycznej robiłaby dokładnie to, co zapowiedziała pani Merkel, a mianowicie dyskutowała o swojej polityce wschodniej również z Rosją". "A nawet koordynowała ją z Rosją" - dodał.
Preobrażenski wyjaśnił, że "uregulowanie wielu problemów w tej części świata bez udziału Rosji jest niemożliwe, a wyłączanie jej z tych procesów jest równoznaczne z destabilizowaniem sytuacji w tych regionach".
Według politologa "widać to bardzo dobrze na przykładzie braku współpracy między Polską i Rosją w kwestii białoruskiej". "Jestem przekonany, że obecny reżim na Białorusi może trwać tylko w warunkach, gdy Polska i Rosją nie mogą podjąć żadnej wspólnej decyzji dotyczącej Białorusi" - oznajmił.
Preobrażenski podkreślił, że "dotyczy to też nieuregulowanych, zamrożonych konfliktów wojnnych w Naddniestrzu i Górskim Karabachu". "Zwłaszcza w Górskim Karabachu, gdzie polityka UE w znacznej mierze sprzyja potęgowaniu napięcia, a także umacnia Azerbejdżan w błędnym przekonaniu, że konflikt ten można rozwiązać przy użyciu siły zbrojnej i że Bruksela gotowa będzie przymknąć na to oczy. W Baku są takie odczucia" - powiedział. Politolog przyznał, że "inną sprawą jest to, na ile możliwe jest porozumienia z Rosją w sprawie tego regionu". "To jest najpoważniejszy problem" - zaznaczył.
Preobrażenski ocenił, że "najpoważniejszym błędem, jaki popełniła Unia Europejska przy kształtowaniu swojej polityki wschodniej, było ignorowanie Rosji, ponieważ jest ona trudnym partnerem".
"I jeszcze jedno - całkowite ignorowanie rosyjskich, choć nie zawsze adekwatnych, niemniej artykułowanych obaw, takich jak bezpieczeństwo, w tym energetyczne, oraz obrona interesów FR i rosyjskiego biznesu w krajach Partnerstwa Wschodniego. O tym trzeba otwarcie rozmawiać. I otwarcie dawać Rosji gwarancje, że jej interesy nie ucierpią z powodu rozwoju stosunków między krajami PW a Unią Europejska" - wskazał.
Politolog ocenił, że "przy takim rozwoju wydarzeń byłoby bardzo prawdopodobne, że Moskwa poparłaby wiele inicjatyw UE". "Jednak musiałyby to być bardzo precyzyjne - niekoniecznie prawne - niemniej gwarancje obrony interesów Rosji. Przede wszystkim przez Unię Europejską. Jak widać na przykładzie Ukrainy, stosunki Rosji z niektórymi krajami regionu poradzieckiego bynajmniej nie są bezchmurne" - powiedział.
Komentując wstrzymanie przez Ukrainę przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, Preobrażenski wyraził pogląd, że "Kijów, a dokładnie mówiąc - Janukowycz i jego otoczenie - z założenia nie chcą podejmować teraz jakichkolwiek decyzji". "Był moment, że byli oni rzeczywiście nastawieni na zbliżenie z Unią Europejską. Było to związane z ich interesami politycznymi i gospodarczymi. Nie chodziło o interesy Ukrainy jako takiej. Nie były one brane pod uwagę. Miano nadzieję, że pozwoli to na poprawienie wewnętrznej sytuacji politycznej i pozytywnie wpłynie na ciężką sytuację gospodarczą Ukrainy" - powiedział.
"Gdy zrozumieli, że taka polityka stwarza im więcej problemów, niż daje politycznych korzyści, odstąpiono od niej. Teraz Ukraina w perspektywie - prawdopodobnie - kilku lat zajmie pozycję między Unią Europejską i Rosją. Kijów będzie próbował prowadzić +dwutorową politykę+ - taką, jaką prowadził w ostatnich latach, usiłując szantażować to UE, to Rosję, by uzyskać jakieś korzyści polityczne lub gospodarcze" - zauważył politolog.
Preobrażenski nie wykluczył, że śladem Ukrainy może pójść Mołdawia. Oznajmił, że "nie wyobraża sobie, by Mołdawia, nie rozwiązawszy problemu Naddniestrza, mogła kroczyć drogą integracji z Unią Europejską". "Dla Naddniestrza - podobnie jak dla przemysłowo rozwiniętego wschodu Ukrainy - podpisanie przez Mołdawię umowy o utworzeniu strefy wolnego handlu z UE i objęcie nią tego regionu będzie równoznaczne z wygaszaniem jego dość silnego przemysłu przetwórczego, a także z poważnymi wstrząsami społecznymi i gospodarczymi" - skonstatował.
"Dlatego nie mogę wyobrazić sobie, że Nadddniestrze się na to zgodzi w ramach jakichś naddniestrzańsko-mołdawskich porozumień. Z gospodarczego punktu widzenia jest to niemożliwe. Ruch naprzód będzie możliwy tylko w tym wypadku, jeśli UE zgodzi się przyjąć w swoje szeregi niepełną z terytorialnego punktu widzenia Mołdawię bez wyraźnie wytyczonych granic. Jak miało to miejsce z Cyprem" - dodał Preobrażenski.
Skomentuj artykuł