PE grozi wetem ws. korpusu dyplomatycznego

PE grozi wetem ws. korpusu dyplomatycznego
Radosław Sikorski i szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton (fot. EPA/OLIVIER HOSLET)
PAP / psd

Sprawozdawcy Parlamentu Europejskiego (PE) zagrozili we wtorek, że PE zawetuje utworzenie korpusu dyplomatycznego UE, jeśli nie zostaną spełnione postulaty eurodeputowanych dotyczące kształtu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (ESDZ).

Szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton zapewniała, że będzie czuwać nad zatrudnianiem dyplomatów z całej Unii.

W trakcie debaty z europosłami z komisji spraw zagranicznych PE Ashton mówiła, że choć nie będzie to sztywne kryterium, to będzie zabiegać o równowagę geograficzną w korpusie dyplomatycznym i będzie "czuwać nad uczciwym dostępem wszystkich państw". - Tak, by wyrównać ogromne dysproporcje jakie są teraz, że w Dyrekcji (Generalnej ds. Zewnętrznych KE - PAP) brakuje osób ze wschodniej i południowej Europy - powiedziała.

- Słyszę o tym codziennie. Jestem świadoma tego braku równowagi. Wszystkie kraje poprosiłam o wysłanie jak najlepszych osób - uspokajała Ashton europosłów z nowych krajów UE, apelujących o zapewnienie równowagi geograficznej. - To nie jest mowa trawa - będę gwarantować, że będzie równowaga geograficzna - powiedziała odpowiadając kolejny raz na to samo pytanie.

Dla dwóch sprawozdawców PE w sprawie ESDZ, Niemca Elmara Broka i Belga Guy Verhofstadta, najważniejsze nie były jednak postulaty równowagi geograficznej, ale pozycja PE w nowej quasi- instytucji jaką będzie ESDZ wśród innych instytucji unijnych. W tradycyjnej rywalizacji z rządami, europosłom zależy na zapewnieniu wpływu PE na działanie ESDZ, w obawie że zostanie ona zawładnięta przez kraje członkowskie, bez demokratycznej kontroli ze strony PE.

- Chcemy by była to służba wspólnotowa, całej UE, a nie tylko jednej instytucji Rady UE (czyli rządów - PAP). PE ma pełne prawo do kontroli politycznej i budżetowej nad Europejską Służbą Działań Zewnętrznych. Przypominam, że PE może skorzystać z prawa weta - powiedział Brok, były szef komisji spraw zagranicznych PE.

Dokument przygotowany przez Broka i Verhofstadta bardzo ogólnie wspomina o kryterium geograficznym przy nominacjach do ESDZ. Nie ma w nim postulatu, by wyznaczone zostały kwoty narodowe. Nabór do ESDZ powinien być dokonywany z uwzględnieniem "zasady zasług, równowagi geograficznej i płciowej" - czytamy. Sprawozdawcy nie przewidują jednak żadnych mechanizmów weryfikujących, że postulat równowagi geograficznej został spełniony.

- Mamy nadzieję, że w dalszym okresie uda się równowagę zapewnić, ale to nie będzie możliwe od razu - powiedział Brok.

Ashton obiecała, że będzie weryfikować równowagę geograficzną. - To jest w programie moich działań. Chcę monitorować rozkład geograficzny w ESDZ. Jestem świadoma, że wszyscy obywatele różnych regionów Europy, w tym nowych państw UE, chcą czuć się częścią unijnych instytucji. Ale zabierze to trochę czasu - powiedziała podczas debaty.

Główny postulat PE dotyczy struktury ESDZ. Sprawozdawcy nie zgadzają się by służba, która ma liczyć nawet 6 tys. osób była kierowana przez jednego silnego sekretarza generalnego, podlegającego tylko Ashton, co przewiduje propozycja Brytyjki. - To byłby super silny urzędnik wszystko kontrolujący - powiedział Brok.

Eurodeputowani chcą, by zamiast sekretarza generalnego, Ashton miała aż sześciu politycznych zastępców, którzy mogliby ją reprezentować m.in. na sesjach Parlamentu Europejskiego. Ashton ostrzegła jednak, że to niemożliwe, bo na powołanie zastępców nie pozwala Traktat z Lizbony.

Brytyjka zapowiedziała, że przedstawi ostateczną propozycję w sprawie organizacji korpusu dyplomatycznego w przyszłym tygodniu, mając przy tym nadzieję, iż rządy osiągną porozumienie do 26 kwietnia, kiedy odbędzie się posiedzenie szefów MSZ "27".

Zgodnie z decyzją unijnego szczytu z października 2008 roku w skład liczącej kilka tysięcy pracowników ESDZ (zarówno w siedzibie w Brukseli jak i w delegacjach rozsianych po świecie) wejdą osoby rekrutowane z trzech źródeł: sekretariatu generalnego Rady UE, Komisji Europejskiej oraz dyplomaci wysłani z państw członkowskich. Po jednej trzeciej z każdego ze źródeł. Jednak w KE i Radzie UE wciąż pracuje znaczniej mniej osób z nowych krajów UE.

Według danych z lutego w Dyrekcji Generalnej ds. Zewnętrznych KE (tzw. Relex) pracuje zaledwie 25 Polaków na 662 zatrudnionych, zaś na ponad 1000 pracowników w reprezentacjach KE na świecie przypada zaledwie 11 Polaków. Dlatego nowe kraje, w tym Polska, martwią się, że nie będą wystarczająco reprezentowane w ESDZ. Na te dysproporcje uwrażliwiał Ashton także polski komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski.

- Jesteśmy w rozkroku: albo budujemy szybko, przez przenoszenie ludzi, którzy są (w KE i Radzie - PAP), ale to są ludzie z tzw. starych krajów europejskich, albo wzbogacamy to ludźmi z Polski, Słowacji, Malty i innych krajów, uważanych wciąż za nowe. Ja sądzę, że najrozsądniejsza jest droga pośrednia: budujmy, ale rok po roku wyrównując tę nierównowagę geograficzną, powiększając wpływy nowych krajów - powiedział dziennikarzom we wtorek Lewandowski.

Choć PE ma tylko prawo do opinii w sprawie kształtu ESDZ, to może utrudnić jej powołanie, dzięki swym uprawnieniom budżetowym, na równi z rządami UE.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

PE grozi wetem ws. korpusu dyplomatycznego
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.