Pilot w dniu katastrofy był na zwolnieniu

(fot. EPA/FEDERICO GAMBARINI)
PAP / slo

Podczas rewizji w mieszkaniu pilota podejrzanego o rozmyślne rozbicie we wtorek airbusa linii Germanwings we Francji prokuratura znalazła porwane zwolnienie lekarskie dotyczące dnia, w którym doszło do katastrofy - podała w piątek prokuratura w Duesseldorfie.

Znalezione w mieszkaniu w Duesseldorfie zwolnienia, dotyczące także dnia katastrofy, wskazują według prokuratury na to, że Andreas Lubitz ukrywał chorobę przed pracodawcą oraz przed kolegami z pracy. Zabezpieczone dokumenty o treści medycznej sugerują trwające dolegliwości i związane z nimi leczenie - czytamy w komunikacie wydanym przez prokuraturę. Jak zaznaczono, analiza dokumentów i przesłuchania świadków potrwają jeszcze kilka dni.

DEON.PL POLECA

Śledczy nie znaleźli w mieszkaniu listu pożegnalnego czy też pisma wyjaśniającego motywy sprawcy. Nie ma też żadnych przesłanek wskazujących na polityczny bądź religijny motyw czynu - napisali prokuratorzy.

Lubitz jako drugi pilot podczas lotu z Barcelony do Duesseldorfu we wtorek - w czasie, gdy był sam w kokpicie - obniżył samowolnie lot samolotu, który rozbił się we francuskich Alpach. Zginęło 150 osób - 144 pasażerów i sześciu członków załogi.

Niemiecki tabloid "Bild" informował wcześniej o problemach zdrowotnych i miłosnych pilota. Jak pisze "Bild", powodem przerwy w szkoleniu na pilota były problemy psychiczne. Podczas nauki w szkole Lufthansy w Phoenix w Arizonie uznano go wręcz za czasowo niezdolnego dla latania.

Szef Lufthansy Carsten Spohr informował w czwartek, że pilot, który rozpoczął naukę w 2008 roku, miał "dłuższą przerwę" w szkoleniu. Nie podał jednak przyczyny, zasłaniając się tajemnicą lekarską.

Tabloid twierdzi, że Lubitz znajdował się łącznie przez półtora roku pod opieką psychiatrów. Wielokrotnie musiał ze względu na depresję powtarzać poszczególne etapy szkolenia, jednak w końcu zakończył kurs z wynikiem pozytywnym pomimo "ciężkiego depresyjnego incydentu".

Na psychiczne problemy pilota wskazuje też zapis w jego teczce personalnej przechowywanej w Federalnym Urzędzie Lotnictwa. W dokumentach znajduje się oznaczenie "SIC" wskazujące na konieczność "szczególnych, regularnych badań medycznych". Symbol "SIC" znajduje się ponadto w pozwoleniu na kierowanie samolotami Lubitza.

Jak pisze "Bild", niemieckie władze bezpieczeństwa wychodzą z założenia, że przyczyną postępowania pilota był "osobisty kryzys życiowy". Przed katastrofą miał - jak twierdzi tabloid - przejść ciężki kryzys w relacjach ze swoją przyjaciółką. Kłopoty miłosne poważnie się na nim odbiły - czytamy w "Bildzie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pilot w dniu katastrofy był na zwolnieniu
Komentarze (4)
K
kartus
27 marca 2015, 18:49
Jeśli społeczności krajów Zachodu nie powrócą na Boże drogi Dekalogu w codziennym życiu,to coraz trudniej będzie znaleźć wśród nich człowieka zdrowego moralnie,duchowo i psychicznie. Odejście od Boga i Kościoła spowodowało wielkie spustoszenia w sferze moralności i etyki na rzecz dewiacji,patologii i zboczeń.
jazmig jazmig
27 marca 2015, 17:52
To wszystko jest skutkiem politpoprawności. Skoro człowiek ma problemy psychiczne, to nie powinien być dopuszczany do pracy, w której może on zagrozić innym ludziom. Tymczasem opowiada się bajędy, że tacy ludzie są tacy sami jak inni, tylko niech biorą odpowiednie tabletki. Pracodawca nie może zwolnić takiego pracownika, ani odmówić mu stanowiska, na które go nieświadomie przyjął.
Bogusław Płoszajczak
27 marca 2015, 16:21
Czy oprócz depresji powodem braku szacunku dla życia nie jest czasem brak religijności? Jeżeli człowiek uważa że po śmierci nie ma już nic to z logicznego punktu widzenia ilość ofiar w postaci osób postronnych nie ma z punktu widzenia samobójcy znaczenia!
A
an
27 marca 2015, 16:09
Nawet jeśli miał jakiś kryzys, depresję itp. które prowadziłyby go do samobójstwa, to na pewno nie do zamordowania tylu niewinnych osób. Tam musiało być coś głębiej.