Po zamachu Nowy Jork w stanie pogotowia

(fot. EPA/JASON SZENES)
Tomasz Zalewski / PAP / slo

Po poniedziałkowym zamachu bombowym w czasie maratonu w Bostonie postawiono również w stan pogotowia władze porządkowe w Nowym Jorku, gdzie niecałe 12 lat temu doszło do największego w historii USA ataku terrorystycznego.

Jak powiedział w wywiadzie dla publicznego radia NPR szef departamentu policji nowojorskiej (NYPD) Raymond Kelly, policjanci z Nowego Jorku udali się do Bostonu, gdzie współpracują z tamtejszymi służbami.

W Nowym Jorku wzmocniono patrole policyjne, szczególnie w miejscach dużych zgromadzeń i na stacjach metra.

- W ostatnich miesiącach aresztowaliśmy trzy osoby za przygotowywanie czegoś podobnego w Nowym Jorku, więc ściśle komunikujemy się i współpracujemy z kolegami z Bostonu - poinformował Kelly w programie "Brian Lehrer Show".

W Nowym Jorku - jak przypomniał Lehrer - po 11 września 2001 udało się udaremnić wiele potencjalnych zamachów terrorystycznych. Komendant Kelly podkreślił jednak, że nie musi to wcale oznaczać, iż w Bostonie doszło do jakichkolwiek zaniedbań w zabezpieczeniu maratonu.

- Zwykle polegamy na informacjach wywiadu. W tym przypadku jednak najwyraźniej nie przechwycono żadnych komunikatów terrorystów. Nigdy nie można całkowicie zagwarantować bezpieczeństwa - powiedział Kelly.

- Nie otrzymaliśmy informacji o żadnych specyficznych zagrożeniach, ale zwiększyliśmy ochronę miasta - oświadczył szef NYPD. Zaapelował do mieszkańców Nowego Jorku, aby informowali o wszelkiej podejrzanej działalności.

We wtorek na nowojorskim lotnisku La Guardia ewakuowano jeden z terminali, kiedy ktoś zauważył tam podejrzany pakunek.

W wywiadzie dla NPR Kelly powiedział, że nie sądzi, by sprawcami zamachu w Bostonie byli krajowi prawicowi terroryści, którzy - jak przypomniał dziennikarz NPR - uaktywniają się niekiedy w rocznice niektórych wydarzeń.

- Ogólnie biorąc, uważam, że ataki terrorystyczne w USA nie były raczej inspirowane rocznicami - dodał.

W USA za kilka dni (19 kwietnia) upłynie jednak równo 20 lat od tragicznego finału ataku FBI na siedzibę sekty Davida Koresha w na przedmieściach Waco w Teksasie, po którym w wyniku pożaru zginęło ponad 80 jej członków, w tym kobiety i dzieci.

W dwa lata później, 19 kwietnia 1995 r. prawicowy ekstremista Timothy McVeigh podłożył bombę pod budynek urzędów federalnych w Oklahoma City, zabijając 168 osób. Tłumaczył się, że był to odwet za tragedię w Waco.

Jak wynika ze statystyk przypomnianych w telewizji CNN przez jednego z najwybitniejszych ekspertów ds. terroryzmu Petera Bergena, od 11 września co najmniej 77 ekstremistów zgromadziło materiały wybuchowe, aby zdetonować w USA bomby w miejscach publicznych.

W liczbie tej było 48 krajowych prawicowych ekstremistów, 23 islamistów inspirowanych ideologią dżihadu, pięciu anarchistów i jeden terrorysta-fanatyk ochrony środowiska.

Po ataku w Bostonie policja przesłuchała w szpitalu 20-letniego studenta z Arabii Saudyjskiej, który sam doznał poparzeń i ran od odłamków, ale wcześniej wzbudził podejrzenia swoim zachowaniem. Agenci FBI przeszukali jego mieszkanie w Revere w stanie Massachusetts. Jednak we wtorek źródła w służbach bezpieczeństwa mówiły, że prawdopodobnie zostanie on oczyszczony z wszelkich podejrzeń.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po zamachu Nowy Jork w stanie pogotowia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.