"Polska prezydencja zaczyna się od kłótni"
Według "Corriere della Sera" polska prezydencja w Unii Europejskiej "zaczyna się od kłótni". Tak największa włoska gazeta podsumowała podziały pośród państw unijnych na tle kryzysu w strefie euro i ewentualnej roli Polski w jego zażegnaniu.
W relacji z Warszawy mediolański dziennik podkreśla, że przewodnictwo w UE hucznie świętowane nad Wisłą okazuje się "niełatwe w realizacji z powodu podziałów między państwami członkowskimi wokół kryzysu zadłużenia w strefie euro i innych kwestii".
W artykule zwrócono uwagę, że polski rząd wyraził chęć uczestniczenia w spotkaniach ministrów finansów krajów strefy euro "mimo, że narodową walutą jest wciąż złoty". Przytacza się też słowa przyjeżdżającego w poniedziałek do Rzymu ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego: "Chcemy obserwować decyzje w strefie euro, które będą potem obowiązywać przez dziesięciolecia i których będziemy musieli przestrzegać, kiedy przyjmiemy wspólną walutę".
"Tusk przyznał, że polska propozycja wywołała gwałtowną dyskusję między ministrami finansów. Różne źródła dały do zrozumienia, że nie zapadła żadna decyzja" - relacjonuje dziennik.
Gazeta odnotowuje następnie, że polemiki dotyczą nie tylko pomocy dla Grecji, Portugalii i Irlandii, ale także unijnego budżetu. Podczas gdy Niemcy i inne państwa chciałyby obniżyć składki, Polska i inne dawne państwa Wschodu, otrzymujące fundusze rozwojowe, "naciskają w przeciwnym kierunku" - zauważa "Corriere della Sera".
Włoski dziennik informuje, że Tusk "skrytykował narodowe egoizmy i odciął się od eurosceptycznej linii poprzedniego rządu (Jarosława) Kaczyńskiego".
Ponadto "Corriere della Sera" zauważa, że szef polskiego rządu "otrzymuje szerokie poparcie ze strony opinii publicznej w sprawie członkostwa w UE odkąd unijne fundusze zaczęły sprzyjać rozwojowi polskiej gospodarki". Z mniejszym entuzjazmem - dodaje dziennik - oceniane są plany przystąpienia do strefy euro. W opinii autora tekstu, polski rząd chce być zaangażowany w decyzje dotyczące strefy euro po to, by "móc domagać się bardziej rygorystycznych reguł".
Skomentuj artykuł