Proces Poczobuta, sąd odrzucił wnioski obrony
Na procesie dziennikarza i działacza polonijnego Andrzeja Poczobuta w Grodnie, oskarżonego o zniesławienie i znieważenie prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, ogłoszono we wtorek po południu przerwę do piątku. Wcześniej sąd odrzucił wszystkie wnioski obrony.
Poinformował o tym obrońca praw człowieka Walancin Stefanowicz, cytowany na stronie internetowej centrum obrony praw człowieka "Wiasna". Rozprawa odbywa się przy drzwiach zamkniętych.
Adwokat Poczobuta, Alaksandr Biriłou, po wyjściu z budynku sądu odmówił wszelkich komentarz. Na pytanie Radia Swaboda, jak przebiega proces, odparł: "Trudno powiedzieć, żeby proces przebiegał normalnie". Według Swabody Poczobut trzyma sie dobrze, chociaż potrzebuje leków. Nie przyznaje się do winy.
Po południu przed sądem zebrało się ok. 150 osób: znajomi Poczobuta, rodacy i działacze nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB), obrońcy praw człowieka i przedstawiciele niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ). Przyszła też żona Aksana z 16-miesięcznym synem Jarosławem i ojciec, Stanisław. Rodziny, podobnie jak konsula RP, nie wpuszczono do sądu.
Zebrani przed budynkiem modlili się, trzymali w rękach numer gazety Związku Polaków na Białorusi "Głos znad Niemna" w wielkim zdjęciem Poczobuta na pierwszej stronie i tytułem: "Poczobut z więzienia: Nie złamią mnie!". Wykrzykiwali też hasła: "Wolność Poczobutowi!", "Hańba władzom!", "Demokracji!".
Zgromadzenia pilnują milicjanci w mundurach, a także grupa mężczyzn po cywilnemu - pisze Radio Swaboda. Niedaleko stoi milicyjna więźniarka.
Obecni przed budynkiem sądu szef "Wiasny" Aleś Bialacki i przewodnicząca BAŻ Żanna Litwina ocenili, że proces Poczobuta ma podłoże polityczne.
"To pokazowy proces polityczny. (...) Zadaniem władz jest ostrzeżenie wszystkich dziennikarzy i tych, którzy piszą na portalach społecznościowych i prywatnych stronach, że ich materiały są czytane i może być ukarany każdy, kto krytykuje sytuację związaną z życiem politycznym i społecznym na Białorusi" - powiedział Bialacki Radiu Swaboda.
Litwina przypomniała, że z artykułów kodeksu karnego, z których oskarżony jest Poczobut, po raz ostatni sądzono trzech dziennikarzy białoruskich w 2002 roku. "Bardziej niepokoi to, że proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami. To oznacza i potwierdza polityczne tło tego procesu" - dodała szefowa BAŻ.
Zdaniem p.o. prezesa ZBP Andżeliki Orechwo, której milicja przeszkodziła w przyjeździe pod sąd, Poczobut ma proces, "ponieważ działał w Związku Polaków", a w swoich artykułach w "Gazecie Wyborczej" "przedstawiał realnie istniejącą sytuację na Białorusi, mówił prawdę". "I za tę prawdę go sądzą" - powiedziała Orechwo Radiu Swaboda.
Jak tłumaczył dziennikarz i działacz ZPB Andrzej Pisalnik, adwokat Poczobuta wniósł zażalenie na zamknięty tryb rozprawy. Gdy nie zostaje ono uwzględnione, sąd bierze od obrońcy pisemne zobowiązanie, że nie będzie ujawniał informacji z procesu.
Sprawa przeciwko korespondentowi "GW", którą wszczęła prokuratura obwodu grodzieńskiego, dotyczy jego ośmiu artykułów w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu.
Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.
Skomentuj artykuł