Protesty przed ambasadą Białorusi

W Warszawie przed Białoruską ambasadą odbyły się w poniedziałek wieczorem protesty przeciwko - jak podkreślano - sfałszowanym wyborom prezydenckim na Białorusi. (fot. Sebastian Maćkiewicz / wikipedia)
PAP / wm

Kilkadziesiąt osób protestowało w poniedziałek wieczorem przed ambasadą Białorusi w Warszawie przeciwko - jak podkreślali - sfałszowanym wyborom prezydenckim na Białorusi. Manifestanci domagali się też uwolnienia opozycjonistów zatrzymanych na niedzielnym wiecu przez białoruską milicję.

Wieczorny protest przed białoruską ambasadą zorganizowała Inicjatywa Wolna Białoruś. Obecni byli także Białorusini mieszkający w Polsce. Zgromadzeni, którzy przynieśli ze sobą flagi i biało-czerwone kokardki krzyczeli m.in.: "Hańba", "Zwolnić zatrzymanych", "Wolna Białoruś", "Mińsk-Warszawa - wspólna sprawa".

Manifestacja jest reakcją na ostatnie wydarzenia na Białorusi. Opozycja w tym kraju zakwestionowała wyniki wyborów, w których Alaksandr Łukaszenka zdobył niemal 80 proc. głosów i został po raz czwarty wybrany na prezydenta.

Według doniesień agencyjnych siedmiu opozycyjnych kandydatów zatrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek po rozpędzeniu przez białoruską milicję wielotysięcznej manifestacji, która odbyła się w Mińsku. Do nieprzytomności pobity został główny kontrkandydat Łukaszenki Uładzimir Niaklajeu.

Jacek Kasztelaniec z Inicjatywy Wolna Białoruś powiedział dziennikarzom podczas demonstracji, że protest jest wyrazem solidarności Polaków z Białorusinami. "Obserwujemy to, co się dzieje na Białorusi i widać, iż zbyt łagodne podejście do Łukaszenki jest zupełnie bez sensu. On się zachowuje skandalicznie i cały czas jego jedynym celem jest utrzymanie władzy" - podkreślił Kasztelaniec.

Jak zaznaczył, Polacy po raz kolejny dają sygnał, że Białorusini, którzy chcą żyć w wolnym i demokratycznym kraju, mogą na nas liczyć. Jego zdaniem, nadszedł też czas, żeby podjąć jakieś stanowcze kroki wobec Białorusi, gdyż miękka polityka nie przynosi żadnych rezultatów.

"Łukaszenka musi czuć, że jakieś pozorne gesty nie pozwolą mu wejść na salony europejskie, tylko - jeżeli jest dyktatorem - to powinien liczyć się z tym, że nikt kontaktu z nim nie będzie utrzymywał i tym bardziej nie będzie wspomagał Białorusi w sensie finansowym" - zaznaczył Kasztelaniec.

Na manifestacji pod białoruską ambasadą, w oknach, której było wieczorem ciemno, zgromadzili się także przebywający w Warszawie Białorusini. Jeden z nich - Siergiej - powiedział dziennikarzom, że Łukaszenka, fałszując wybory, okłamuje Białorusinów, Rosję, Polskę i całą Europę. Jak dodał, nie jest prawdą i nie jest możliwe, żeby w niedzielnych wyborach prezydent Białorusi otrzymał ponownie niemal 80-procentowe poparcie.

Siergiej zaznaczył, że nie wierzy, by teraz cokolwiek zmieniło się w jego kraju, ale liczy, że stanie się to w przyszłości. "Bo dyktatura nie ma przyszłości. Bardzo liczymy na solidarność i pomoc Polski oraz demokratycznej Europy" - powiedział Białorusin. Jak dodał, Białorusini mają nadzieje, że interesy ekonomiczne Europy nie przesłonią walki o demokrację na Białorusi. "Polacy dobrze wiedzą, czym jest wolność, bo oni sami musieli o nią walczyć. I my też będziemy walczyć. Łukaszenka, ty nie masz przyszłości, koniec dyktaturze" - powiedział Siergiej.

Inny z obecnych na manifestacji Białorusinów - Władimir - podkreślił, że teraz wszyscy czekają na uwolnienie zatrzymanych na wiecu w Mińsku opozycjonistów. "Chcemy, żeby wszystkich, których zabrała milicja, zwolniono. Bo to niedemokratyczne i nie w porządku" - zaznaczył. Jego zdaniem, Białorusi powinni mieć prawo do wyrażania na wiecach swoich poglądów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Protesty przed ambasadą Białorusi
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.