Protesty w Jemenie przybierają na sile
Co najmniej jedna osoba zginęła, a około 145 zostało rannych we wtorek w wyniku wzmagających się protestów na terenie Jemenu. Ich uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Saleha, rządzącego krajem od ponad 30 lat.
Agencja Reutera podała, że ubrani po cywilnemu funkcjonariusze wojska i policji strzelali do tysięcy ludzi, chcących dołączyć do protestujących studentów, którzy od połowy lutego koczują przed budynkiem uczelni.
Rannych w wyniku zajścia zostało co najmniej 65 osób, w tym sześć osób ciężko - podały źródła w szpitalu.
Wg państwowej agencji Saba za strzelaniną stali bandyci powiązani z pewnym plemiennym przywódcą, których już ściga policja, oraz że rannych zostało 6 osób - trzech policjantów i trzech demonstrantów.
W stołecznym więzieniu doszło do zamieszek z udziałem tysięcy więźniów, którzy wzięli ok. 10 strażników jako zakładników, również z postulatem ustąpienia prezydenta.
Rozruchy zaczęły się dzień wcześniej, gdy więźniowie podpalili swoje koce i materace i rozpoczęli okupację głównego więziennego dziedzińca - powiedział strażnik. Straż więzienna wystrzeliła w powietrze gaz łzawiący i gumowe pociski, jednak nie powstrzymały one protestujących.
Co najmniej jeden więzień zginął, a ponad 80 odniosło obrażenia - poinformował Abdelrahman Burman, prawnik i przewodniczący organizacji praw człowieka "Sajin" (Więzień). Wśród rannych było jego zdaniem 20 policjantów i strażników.
Tego samego dnia w położonym na południu Jemenu mieście Aden "tłum kobiet" dołączył do demonstracji, po tym jak dzień wcześniej młody protestujący został postrzelony w głowę - podała agencja AP.
W prowincji (muhafazie) Ibb, na południowym zachodzie Jemenu, dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice. Domagali się wymierzenia sprawiedliwości osobom odpowiedzialnym za niedzielny atak, jak to ujęła opozycja, "rządowych bandytów" na demonstrantów na głównym placu miasta Ibb. Zginęła wtedy jedna osoba, 53 zostały ranne.
Ok. 10 tysięcy demonstrujących w mieście Damar, ok. 40 km na południe od Sany, również domagało się dymisji Saleha, skandując: "Odejdź, odejdź!" - dowiedział się Reuters dzięki telefonicznym relacjom mieszkańców.
W piątek Salah odrzucił przedstawiony przez opozycję plan oddania przez niego władzy do końca br.
W Jemenie od ponad dwóch tygodni trwa fala protestów zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów.
Skomentuj artykuł