"Przyjmujemy tę deklarację jako dobrą monetę"
Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zgodził się na powstanie grupy ekspertów polsko-białoruskich w sprawie sytuacji polskiej mniejszości na Białorusi. Sikorski spotkał się z Łukaszenką w czwartek w Kijowie.
- Prezydent Białorusi zapewnił mnie, że będzie szukał rozwiązań i że może powstać grupa ekspertów, która w rychłym terminie znajdzie rozwiązania satysfakcjonujące dla obu stron - powiedział Sikorski po spotkaniu z Łukaszenką.
- Przyjmujemy tę deklarację na tym etapie za dobrą monetę i będziemy czekali na rezultaty - oświadczył szef MSZ.
Sikorski zaapelował w rozmowie z do sił politycznych i mediów o "niepodgrzewanie atmosfery" w sprawie Białorusi, tak aby eksperci polsko-białoruscy mogli wypracować rozwiązania korzystne dla polskiej mniejszości w tym kraju.
- Apelowałbym do mediów i sił politycznych w Polsce, aby pozwolić ekspertom wykonać tę zakulisową pracę bez podgrzewania atmosfery, bez prowokacji, tak aby za jakiś czas Polacy (na Białorusi) mogli działać w autonomicznych strukturach, a Polska i Białoruś mogły rozwijać stosunki gospodarcze, kulturalne i polityczne - powiedział Sikorski.
W czwartek minister spraw zagranicznych razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim wzięli udział w Kijowie w uroczystości zaprzysiężenia prezydenta tego kraju Wiktora Janukowycza. Sikorski podkreślał w czwartek, że był to "ceremonialny powód jego wizyty".
"Faktycznym, roboczym" powodem jego wizyty w Kijowie - jak mówił szef MSZ - była możliwość spotkania się z prezydentem Białorusi tak, "aby na tym szczeblu znaleźć dobre rozwiązania zarówno dla stosunków polsko-białoruskich, jak i w szczególności dla sprawy Związku Polaków na Białorusi".
Wcześniej Sikorski mówił dziennikarzom, że to on wyszedł z inicjatywą spotkania z białoruskim prezydentem.
Szef MSZ powiedział po spotkaniu, że w skład grupy, której powstanie uzgodnił w czwartek z Łukaszenką będą wchodzili uprawomocnieni eksperci z Polski i Białorusi, których zadaniem będzie znalezienie "kreatywnych rozwiązań" w sprawie polskiej mniejszości.
- Myślę, że udało mi się przekonać prezydenta Łukaszenkę, że jest to sprawa niecierpiąca zwłoki - ocenił minister.
Sytuacja działaczy mniejszości polskiej na Białorusi była tematem prowadzonych od wtorku rozmów szefowej Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżeliki Borys i lidera białoruskiej opozycji Alaksandra Milinkiewicza z eurodeputowanymi w Brukseli.
W poniedziałek prezes ZPB spotkała się w Warszawie z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który wyraził pełną solidarność ze Związkiem i jego władzami. Do okazania podobnej solidarność Kaczyński wezwał Unię Europejską. W piątek Borys spotka się w Warszawie m.in. z marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim.
15 lutego białoruska milicja zatrzymała ok. 40 działaczy ZPB jadących na rozprawę sądową w sprawie należącego do ZPB Andżeliki Borys Domu Polskiego w Iwieńcu. Ostatecznie sąd zdecydował o odebraniu placówki na rzecz Związku Polaków kierowanego przez lojalnego wobec Mińska Stanisława Siemaszkę.
Do rozłamu na dwa kierownictwa polskiej organizacji doszło po zjeździe ZPB w marcu 2005 roku, na którym wybrano na prezesa Andżelikę Borys. Władze białoruskie nie uznały tego wyboru; doprowadziły do powtórzenia zjazdu i powierzenia stanowiska prezesa Józefowi Łucznikowi, czego z kolei nie uznały władze polskie. 19 września 2009 r. nowym szefem reżimowego ZPB został Siemaszko.
Bardzo sensowna propozycja
Andrzej Poczobut ze Związku Polaków na Białorusi pozytywnie ocenił ideę powołania grupy ekspertów ds. sytuacji polskiej mniejszości na Białorusi.
- Bardzo dobra, bardzo sensowna propozycja. Myślę, że jeśli będzie wola strony białoruskiej, problem Związku Polaków będzie rozwiązany - powiedział Poczobut, który jest szefem Rady Naczelnej ZPB.
Zapytany o apel ministra do sił politycznych i mediów w Polsce, by nie podgrzewały atmosfery wokół ZPB, działacz związku odparł, że sądził, iż wezwanie jest skierowane do strony białoruskiej. Jak wskazał, spotkanie Sikorski-Łukaszenka zbiegło się z zapowiedzią w państwowej telewizji białoruskiej emisji materiału o sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. Według oczekiwań Poczobuta będzie to "typowy film propagandowy".
- Film nazywa się "Iwieniec: kronika jednej smuty". Film ma pokazać "prawdziwe oblicze" Związku Polaków i konfliktu wokół ZPB (...). Zazwyczaj po takich filmach następowały represje wokół Związku Polaków i kolejne przykręcenie śruby - przypomniał działacz polskiej organizacji.
Zapytany o możliwych ekspertów, którzy weszliby w skład grupy, wyraził przekonanie, że ich poszukiwaniem zajmą się obie strony, a polskie MSZ ma dobrych specjalistów, którzy prowadziliby takie rozmowy.
Deklaracja Łukaszenki krokiem w dobrym kierunku
Wiceszef sejmowej komisji spraw zagranicznych Robert Tyszkiewicz (PO) nazwał "drobnym krokiem w dobrym kierunku" zgodę prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki na powstanie grupy ekspertów ws. sytuacji polskiej mniejszości na Białorusi.
Tyszkiewicz podkreślił, że dotychczasowe trwające już 5 lat wysiłki strony polskiej o umożliwienie legalnej działalności polskiej mniejszości na Białorusi nie przyniosły rezultatów.
- Trudno zatem z jakimś wielkim optymizmem podchodzić do tej deklaracji prezydenta Łukaszenki. Ale trzeba tę deklarację uznać za drobny krok w dobrym kierunku. Tym krokiem jest fakt, że strona białoruska dostrzega problem i chce o nim rozmawiać ze stroną polską. Do tej pory mieliśmy do czynienia z informacjami, że albo to jest wewnętrzna sprawa Białorusi, albo że strona białoruska w ogóle nie widzi problemu, bo wszystko jest w porządku. Lekki powiew optymizmu można z tej deklaracji wysnuć - powiedział Tyszkiewicz.
Nie wiadomo czy Polacy na Białorusi odczują poprawę
Według wiceszefa PiS Adama Lipińskiego jest za wcześnie, aby stwierdzić, czy ustalenia spotkania Radosława Sikorskiego z Alaksandrem Łukaszenką pomogą polskiej mniejszości na Białorusi. Dotychczasowa praktyka na to nie wskazuje - ocenił.
- Nie chcę przesądzać, że to jest tylko gest i nic niego nie wyjdzie. Doświadczenia ostatnich tygodni pokazują, że mimo iż strona polska wyciąga rękę w stronę Białorusi, to Białoruś nas lekceważy i obraża - powiedział Lipiński.
- Mam nadzieję, że po tym co stało się teraz na Ukrainie, nie dojdzie do kolejnej fali represji wobec Polaków - dodał.
Zdaniem Lipińskiego, powołanie grupy ekspertów to metoda, która może, ale nie musi służyć rozwiązaniu problemów polskiej mniejszości na Białorusi. - Nie potrafię ocenić efektywności tego rozwiązania. Mam nadzieję, że będą jakieś rezultaty - zaznaczył.
Wiceprezes PiS podkreślił, że niezapowiedziane rozmowy Sikorskiego z Łukaszenką, które odbyły się przy okazji zaprzysiężenia prezydenta Ukrainy, "nie są zgodne z kanonami efektywnej dyplomacji".
W ocenie europosła PiS Pawła Kowla, jeśli treści, które przedstawił minister Sikorski były ustalone z prezydentem Lechem Kaczyńskim i premierem Donaldem Tuskiem, "to takie spotkanie w obecnych warunkach można uznać za jakieś rozwiązanie".
Według Kowala obecna polityka, jaką Polska prowadzi wobec Białorusi, jest ryzykowna. - Może się skończyć chwilowymi koncesjami ze strony Łukaszenki. Natomiast nie widzę żadnych szans, żeby skończyła się zwrotem majątku Związku Polaków na Białorusi i wycofaniem się z represji wobec niego - podkreślił europoseł.
Rozmowy z Łukaszenką to krok w dobrą stronę
W opinii posła Lewicy Tadeusza Iwińskiego z sejmowej komisji SZ, czwartkowa rozmowa szefa MSZ Radosława Sikorskiego z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką to krok w dobrą stronę, który daje nadzieję na kompromis w sprawie mniejszości polskiej w tym kraju.
- Ja już samą wiadomość o rozmowach - najpierw z ministrem spraw zagranicznych panem Siarhiejem Martynauem, a później z Łukaszenką - przyjmuję bardzo dobrze. Nawiasem mówiąc był to jakiś gest ze strony prezydenta Łukaszenki, bo normalnie prezydenci nie spotykają się z ministrami spraw zagranicznych, chyba że ci składają im oficjalną wizytę - podkreślił Iwiński.
- Rozmowy, dialog, to jest krok w dobrą stronę - ocenił polityk Lewicy.
Jego zdaniem, rozmowy te być może - choć na razie za wcześnie o tym mówić - doprowadzą do kompromisu w sprawie mniejszości polskiej na Białorusi. - Być może kompromis mógłby polegać na tym, że z obecnego Związku Polaków na Białorusi (ZPB), który ma dwa zarządy, powstaną dwie odrębne organizacje, które zostaną zalegalizowane i zarejestrowane - powiedział poseł Lewicy.
Propozycja Łukaszenki to szansa, ale nie gwarancja
Zgoda prezydenta Alaksandra Łukaszenki na powołanie grupy ekspertów polsko-białoruskich ws. sytuacji polskiej mniejszości na Białorusi tworzy szansę, ale nie daje gwarancji na poprawę sytuacji Polaków w tym kraju - uważa Janusz Piechociński (PSL).
W ocenie Piechocińskiego oferta Łukaszenki to szansa na poprawę sytuacji polskiej mniejszości, jednak - jak ocenił - nie można jej traktować jako gwarancji na taki rozwój wypadków. - Powstaje teraz pytanie, czy za tą deklaracją pójdą dalsze działania - zaznaczył Piechociński.
Według posła PSL ta zapowiedź Łukaszenki tworzy pole do nowych rozważań. Ale - podkreślił - to nie znaczy, że Polska powinna rezygnować z już podjętych wielotorowych działań w sprawie mniejszości na Białorusi. Jak zaznaczył, dla polskiego rządu rozwiązanie tej kwestii powinno być kluczowe. - Powinniśmy podtrzymywać wysoką aktywność w sprawie naszej mniejszości na Białorusi, bo to jest nasze moralne zobowiązanie - ocenił.
- Trzeba kontynuować naszą aktywność na forum europejskim, prezentować i upowszechniać wiedzę o akcji wymierzanej w polską mniejszość przez władze Białorusi, udzielać naszym rodakom wsparcia dyplomatycznego i jednocześnie wszędzie tam, gdzie to możliwe, wymuszać na stronie białoruskiej poszanowanie praw mniejszości - powiedział Piechociński.
Zastrzegł, że nie znając szczegółów propozycji białoruskiego prezydenta, trudno mu przewidzieć, jakie będą efekty ewentualnego powstania takie grupy ekspertów.
- Łukaszenka może rozumieć poprzez tę propozycję, dzielenie majątku należącego do Związku Polaków na Białorusi między dwie frakcje tej organizacji. My natomiast rozumiemy przez to zupełnie coś innego - zapewnienie naszej mniejszości elementarnych praw - zauważył.
Jak podkreślił Piechociński, Polska dysponuje licznymi ekspertami w zakresie spraw wschodnich w tym Białorusi, a także świetnymi prawnikami specjalizującymi się w prawie międzynarodowym, więc nie powinno być problemu z wydelegowaniem do grupy naszych przedstawicieli.
- Problem polega na tym, że trwające w czasie powoływanie komisji i dyskusja, kto powinien się znaleźć w jej składzie nie może zastąpić rzeczywistej poprawy relacji między władzami białoruskimi a obywatelami państwa białoruskiego, którzy są Polakami i chcą funkcjonować w niezależnej organizacji - podkreślił Piechociński.
W jego ocenie, jeżeli równolegle z deklaracją Łukaszenki będzie następować likwidacja represji wobec społeczeństwa białoruskiego w tym mniejszości polskiej, będzie to "jakaś wartość dodana tej deklaracji". - Jeżeli nie, to znaczy, że podjęte przez rząd Polski działania w przestrzeni europejskiej, by uzyskać dla Polaków solidarność jest jak najbardziej racjonalna - zaznaczył.
- Trzeba ten gest zaproszenia do rozmów potraktować jako szansę, ale z nie wolno zapominać, że wielokrotnie z tamtej strony padały deklaracje dobrej woli i one się niestety nie spełniały w praktyce - uważa Piechociński.
Zwrócił uwagę, że niedawna wizyta ministra spraw zagranicznych Białorusi w Polsce stwarzała nadzieję na poprawę polsko-białoruskich relacji, a jednak tuż przed nią doszło do eskalacji represji władz białoruskich wobec ZPB.
Skomentuj artykuł