Rosja gotowa na inwazję. Trzeba coś zrobić!

Podczas gdy wojsko ukraińskie zmierza do szybkiego rozstrzygnięcia sytuacji na swoją korzyść, Rosja koncentruje po swojej stronie coraz więcej gotowych do walki oddziałów. "Nie ma znaczenia, czy przekroczą one granicę pod płaszczykiem sił pokojowych, czy jako armia okupacyjna" (fot. EPA/Siergiej Chirikow)
"Sueddeutsche Zeitung" / PAP / drr

Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisze w środę o rosnącej groźbie wkroczenia wojsk rosyjskich na wschodnią Ukrainę i wzywa Zachód do podjęcia inicjatywy "ostatniej szansy", by ostrzec Rosję przed politycznymi i gospodarczymi skutkami inwazji.

Podczas gdy wojsko ukraińskie zmierza do szybkiego rozstrzygnięcia sytuacji na swoją korzyść, Rosja koncentruje po swojej stronie coraz więcej gotowych do walki oddziałów - czytamy w komentarzu pióra szefa redakcji zagranicznej Stefana Korneliusa. "Nie ma znaczenia, czy przekroczą one granicę pod płaszczykiem sił pokojowych, czy jako armia okupacyjna" - zaznacza autor.

"SZ" ubolewa nad tym, że niemal całkowicie zamarły inicjatywy polityczne zmierzające do rozwiązania konfliktu środkami pokojowymi. "Ministrowie spraw zagranicznych przestali podróżować. Sfrustrowana grupa kontaktowa ograniczyła działalność. (...) Kanclerz Angela Merkel też najwidoczniej nie widzi już żadnego sensu w rozmowach telefonicznych z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem" - pisze Kornelius.

"Zachód wyrobił sobie zdanie na temat Putina. Druga aneksja ukraińskiego terytorium nikogo by nie zaskoczyła" - czytamy w "SZ".

Cechą charakterystyczną tego konfliktu jest "milczenie" uczestników. Separatyści nie wysyłają żadnych sygnałów politycznych, a władze w Kijowie też okazują brak zainteresowania negocjacjami, po tym jak prezydent Petro Poroszenko musiał zapłacić frycowe za jednostronne ogłoszenie rozejmu.

Tylko Zachód może zapobiec niekontrolowanej eskalacji w najbliższych dniach - pisze komentator, wzywając europejskich polityków do powrotu z wakacji i uzmysłowienia Kremlowi, jakie skutki miałoby naruszenie po raz drugi przez rosyjskie wojsko granicy ukraińskiej. "Apele w związku z 100. rocznicą I wojny światowej są chwalebne, lecz europejska wojna toczy się obecnie w Donbasie" - przypomina publicysta.

Od tygodni z Moskwy nie nadchodzą żadne konstruktywne propozycje, dlatego inicjatywa musi po raz kolejny wyjść od Zachodu - uważa "SZ". Ponieważ przykręcenie śruby sankcji i taktyka polegająca na apelach i karach nie doprowadziła do powstrzymania eskalacji, pozostaje już tylko ostatni środek. "UE i USA z pewnością nie wypowiedzą wojny Rosji. Putin też o tym wie. Powinien jednak zdawać sobie sprawę, że po jawnym wkroczeniu na wschodnią Ukrainę Zachód nie będzie mógł utrzymywać normalnych relacji z Rosją" - wyjaśnia komentator, przestrzegając przed "epoką lodowcową" pomiędzy Zachodem a Rosją.

Zdaniem Korneliusa Rosja - jako kraj będący elementem systemu globalnego, zależny od handlu gazem i politycznie aktywny - nie może chcieć powrotu do najczarniejszych czasów zimnej wojny. Tym bardziej nie chce tego Zachód. "W tej sytuacji pozostają tylko rozmowy" - konkluduje komentator "Sueddeutsche Zeitung".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Rosja gotowa na inwazję. Trzeba coś zrobić!
Komentarze (9)
jazmig jazmig
6 sierpnia 2014, 11:07
Zamiast podsycania paniki, należy zmusić Porosekę żeby naychmiast przerwał niszczenie miast i mordowanie ludzi na wschodzie.
J
JANUSZ
10 sierpnia 2014, 12:46
Należy zmusić Putina najwięszego banytę XXI w. i jego zezwierzęcone hordy najemników do zaprzestania mordowania niewinnej ludności Ukrainy. Nic nie da odwracanie prawdy Kacapie
J
Janusz
6 sierpnia 2014, 09:58
Ukraina jako państwo to byt sztuczny, efekt rozpadu ZSRR, powstały w dość niejasnych okolicznościach. Sami zaś Ukraińcy (dawniej zwani Rusinami) od zawsze byli "wymieszani ale nie złączeni" z Rosjanami (jak pisał Aleksander Sołżenicyn). Sporo z ludzi tam jest dość obojętne czy jest Rosjanami czy Ukraińcami. Rosja powinna zająć Ukrainę, ma do tego pełne prawo. My zaś powinniśmy pomyśleć o mniejszości polskiej - na tych terenach , także na Litwie, a nie bawić się w politykę międzynarodową.
A
aik
6 sierpnia 2014, 10:18
To Rosja jako państwo to byt sztuczny, efekt rozpadu ZSRR, powstały w dość niejasnych okolicznościach. Sami zaś Rosjanie wywodzą się od Rusinów z Rusi włodzimierskiej - najpierw zostali zniewoleni przez Tatarów, a później skolonializowali tereny do Uralu i dalej Syberię. A jeżeli o jakimś prawie można by mówić, to byłoby to prawo narodów do samostanowienia - w pierwszej kolejności prawo narodów Syberii. Imperia kolonialne na świecie się już rozpadły - teraz pora na Rosję.
A
art
6 sierpnia 2014, 10:40
A co Ty jesteś kolejnym ruskim agentem na Deonie?
A
ann
6 sierpnia 2014, 18:12
Za jaką cenę ?
KS
Kasia Sayn-W.
6 sierpnia 2014, 18:35
  Jesteście  jak  papuga  von Nogaya,  tylko  w kółko  powtarzacie  "ruski agent " i "ruski agent".   Czy  naprawdę  nie  stać  was  na jakieś  rzeczowe argumenty?  
I
IUS
6 sierpnia 2014, 18:56
  Rosja, czy  się  ją lubi czy nie,  to stare  państwo  z  ogromnym dorobkiem  politycznym, gospodarczym, naukowym i kulturowym (kolejność  dowolna) .  Jak  każde  państwo ma na swym koncie grzechy ,  ale  też  spotkały  ją  tragedie i nieszczęścia - jarzmo  Mongołów,  Wielka Smuta, rewolucja  bolszewicka .   Nie kompromituj  się  więc  w swym  zapale  agitatorsko-propagandowym.     To  Ukraina  jest  dzieckiem polityki  Wiednia  i Berlina  z XIX w. , a po rozpadzie  ZSRR  nadal  jest  to twór  bez  konkretnych granic,  co  jasno  wyraził  sekretarz  ONZ  Ban Ki-moon.      Obecna Ukraina  zajmuje  obszar Polski, Rosji, Węgier i Rumunii.  Takie  są nieubłagane  fakty,  choć  politycy  jak to politycy, dwoją  się  i troją  , by to rozmyć i zamazać, bo  mają  różne interesy i służą  różnym 
N
Nikuś
10 sierpnia 2014, 12:36
Jak narazie nic mądrego sama nie napisałaś. Kretynizmy jakie wypisują te osoby, bełkot nowomowy, Peany pochwalne dla Wujaszka Putina - najlepszego przyjaciela polskich dzieci nasuwa zdrowe przypuszczenia co do ich wiekowej misji na katolickim portalu.