Rzecznik rządu o decyzji KE

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / kw

Nie zapadły żadne decyzje, które miałyby jakikolwiek negatywny wydźwięk na linii Warszawa-Bruksela - tak rzecznik rządu Rafał Bochenek skomentował decyzję Komisji Europejskiej o objęciu Polski procedurą państwa prawa. To jest standardowa procedura - ocenił.

KE zdecydowała się w środę wszcząć wobec Polski pierwszy etap procedury dotyczącej ochrony państwa prawa ze względu na to, że wiążące zasady dotyczące TK nie są obecnie przestrzegane - poinformował wiceszef KE Frans Timmermans.

DEON.PL POLECA

"To jest orientacyjna czynność Komisji Europejskiej na bazie pewnych spekulacji, które pojawiały się w krajach zachodniej Europy. Komisja Europejska po prostu chce powziąć nieco więcej informacji na temat tego, co dzieje się w Polsce. Z miłą chęcią poinformujemy przewodniczącego Komisji, zapraszamy go oczywiście do Polski" - powiedział Bochenek dziennikarzom w Sejmie.

"Wiedzieliśmy o tym od wczoraj. O tym powiedział nam przewodniczący Komisji Europejskiej, że będzie prowadził dialog z Polską, żeby pewne rzeczy sobie wyjaśniać na zasadach partnerskich i będzie to kontynuowane" - dodał.

Rzecznik rządu przypomniał, że premier Beata Szydło rozmawiała z Jean-Claude'em Junckerem przez telefon we wtorek; wówczas wystosowała do szefa KE zaproszenie. "Powiedział, że przyjedzie do Polski bardzo chętnie" - relacjonował rzecznik rządu.

"Dzisiaj mamy to potwierdzenie od wiceszefa Komisji Europejskiej. Cieszymy się z tego bardzo i czekamy na tę wizytę" - dodał.

"Pan przewodniczący Komisji Europejskiej Juncker powiedział wczoraj bardzo wyraźnie, że ta wizyta, która odbędzie się w Warszawie, będzie najlepszym dowodem na to, że relacje na linii Warszawa-Bruksela są bardzo dobre" - powiedział Bochenek.

"W trakcie tej rozmowy wyraźnie powiedziano, że cały czas Komisja Europejska i Polska chcą mieć wzajemnie przyjazne, jak najlepsze relacje i partnerskie, jak było dotychczas. To, co działo się dzisiaj w Komisji Europejskiej, to standardowa czynność, która zazwyczaj jest podejmowana w Komisji Europejskiej" - dodał.

Rzecznik rządy był pytany, dlaczego, według niego, doszło do takiej decyzji KE, odpowiedział: "Myślę, że pewne grupy, które tracą wpływy w Polsce, podgrzewają tę bańkę w krajach zachodniej Europy, zupełnie niepotrzebnie".

Procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa istnieje od marca 2014 roku. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych.

Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń.

W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.

W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rzecznik rządu o decyzji KE
Komentarze (7)
AB
Aleksander Borowski
13 stycznia 2016, 17:17
Myślę ,że  Prezes Kaczyński ma w swym planie wyrzucenie Polski z Unii. On jest prawnikiem i dobrze wie co w Polsce się stało w zakresie funkjonawania państwa prawa.
JM
Jan Młynarczyk
13 stycznia 2016, 16:56
Wstyd!
13 stycznia 2016, 16:13
I tak dla jasności Rzecznik rządu twierdzi, że jest to decyzja Komisji Europejskiej to "absolutnie standardowa procedura" dialogu z państwem członkowskim. Absolutnie standardową formą komunikacji w UE są spotkania w ramach Rady Europejskiej i na innych formach unijnych - to tam prowadzi się dialog i zazwyczaj nie dotyczy on naruszania prawa traktatowego. Skorzystanie z instytucji uregulowanej w art. 7 Traktatu o UE jest mechanizmem o charakterze wyjątkowym. Proszę zwrócić uwagę, że przepis ten jest umieszczony na samym początku unijnego traktatu w rozdziale dotyczący fundamentalnych wartości UE. Wbrew temu co twierdzi rzecznik, to już nie jest etap nieformalnych rozmów, ale mówiąc językiem prawniczym - WSZCZĘCIE formalnego postępowania prawnego, którego celem jest oficjalne monitorowanie przestrzegania przez Państwo Członkowskie wartości i prawa unijnego. Jesteśmy już zatem na poziomie procedury prawnej, a nie w dyplomatycznych kuluarach. Komisja Europejska jest w tym wypadku jednym z podmiotów, które mogą wszcząć postępowanie (art. 7 ust. 1) i właśnie to uczyniła. Sprawa jest absolutnie bezprecedensowa i nigdy wcześniej się nie zdarzyła. To jaki będzie skutek tego postępowania, trudno powiedzieć, ale używając prawniczego porównania - pozew przeciwko Polsce został już wniesiony do sądu. (kulturaprawna.pl)
13 stycznia 2016, 16:12
Myślę, że ludzie z PiSu mają problem z językiem obcym. Bo chyba tak trudno przetłumaczyć angielski tekst. Z dedykacją dla rzecznika rządu, który próbuje przekonywać, że nic się nie stało - informacja z głównej strony BBC: "The European Commission has opened an unprecedented inquiry into whether new Polish laws break EU democracy rules" "unprecedented inquiry" to po polsku "absolutnie standardowa procedura" :) (za kulturaprawna.pl) Pozdrawiam Rzecznika (ciemny lud tego nie kupuje)
WDR .
13 stycznia 2016, 16:05
Pierwszy raz w historii... to niesamowite, szczególnie, że procedura która została wymyślona na potrzeby nacisku na Orbana ma wielowiekową historię LOL Z drugiej strony... jeśli pan Rzecznik zdecydował się na pewien styl prowadzenia swojej funkcji i w nim wytrwa to świetnie i gratuluje. W innym wypadku nie wiem czy jest sens udawać, że pada deszcz, gdy...
WDR .
13 stycznia 2016, 16:10
Słucham ministra Szymańskiego i jak rozumiem obrano strategię koncyliacyjną. OK, w takim razie wycofuje ostatnią uwagę o deszczu.
13 stycznia 2016, 15:49
Pierwszy raz w historii się coś takiego zdarzyło, a rzecznik rządu się upiera, że to "business as usual". Ten rząd to już chyba zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością.