Sami zlikwidowali obozowisko Romów
Kilkudziesięciu mieszkańców Marsylii zmusiło koczujących w pobliżu ich osiedla Romów do ucieczki, a potem podpaliło pozostałości dzikiego obozowiska - podały w piątek lokalne media. Sprawcy motywują swoje działanie bezczynnością policji.
Jak podał jako pierwszy dziennik "La Provence", romskie obozowisko pojawiło się na terenie osiedla Creneaux, na północy Marsylii, cztery dni temu. W czwartek wieczorem kilkudziesięciu mieszkańców Marsylii otoczyło koczowisko, nakłaniając około 40 Romów do natychmiastowego opuszczenia miejsca. Według gazety nie doszło do przemocy fizycznej. Gdy grupa romska ewakuowała swoje przyczepy i pojazdy, mieszkańcy podpalili pozostałości obozowiska.
Następnie na miejsce przybyła policja, która oddzieliła od siebie pozostałych tam jeszcze Romów od sprawców podpalenia.
Według radia Europe1 mieszkańcy osiedla odwiedzili w czwartek rano prefekturę i władze miasta, wzywając do likwidacji romskiego obozowiska. Grozili, że w razie bezczynności władz sami przejdą do czynu. Obwiniali też Romów o to, że ci "wszystko brudzą" i że popełnili kilka włamań w okolicy.
Senator i zarazem mer wspomnianej dzielnicy Marsylii, Samia Ghali (Partia Socjalistyczna), potwierdziła, że wpłynęły do niej ostatnio skargi mieszkańców na Romów.
Od sierpnia br. francuska policja zlikwidowała obozowiska Romów w wielu miastach, m.in. w Lille, Marsylii, Lyonie czy w regionie podparyskim, m.in. w gminie Creteil.
Rządzący od wiosny we Francji socjaliści kontynuują politykę usuwania nielegalnych siedlisk Romów, rozpoczętą na szerszą skalę w 2010 roku za rządów prawicowego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Lewica argumentuje, że w razie wydania wyroku sądowego policja musi bezwzględnie ewakuować nielegalne obozowiska. Jednocześnie socjaliści twierdzą, że chcą ułatwić Romom integrację z francuskim społeczeństwem, m.in. przez zniesienie przeszkód w przyjmowaniu romskich dzieci do szkół.
Szacuje się, że we Francji żyje 15-20 tys. Romów.
Skomentuj artykuł