Separatyści nie zgadzają się na odesłanie zwłok
Ukraiński rząd gotów jest przetransportować ciała ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu na ekspertyzę do Amsterdamu - oświadczył w poniedziałek premier Arsenij Jaceniuk. Podkreślił, że samolot został strącony pociskiem wystrzelonym z ziemi.
- Nie mamy wątpliwości, że ten samolot został zestrzelony. Przyczyną katastrofy jest atak rakietowy, dokonany najprawdopodobniej pociskiem Buk - powiedział szef ukraińskiego rządu na konferencji prasowej w Kijowie.
Jaceniuk dodał, że zestaw rakietowy Buk nie może być obsługiwany przez amatorów, a jedynie przez wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Powtórzył, że ludzie, którzy wystrzelili pocisk w kierunku malezyjskiego Boeinga 777 byli najprawdopodobniej wojskowymi Federacji Rosyjskiej.
- Zrozumiałe, że pijani prorosyjscy terroryści nie mogli dowodzić i operować takim systemem. Są to wyszkoleni profesjonaliści. Mamy dane, że takie szkolenia odbywały się na terytorium Rosji - powiedział.
Według Jaceniuka odnaleziono już 272 ciała ofiar katastrofy. Premier zadeklarował, że jego kraj gotów jest przekazać je międzynarodowej komisji, na czele której może stanąć Holandia, której obywatele stanowią większość ofiar katastrofy.
- Ta straszna tragedia międzynarodowa, to międzynarodowe przestępstwo powinno być zbadane przez komisję międzynarodową. Gotowi jesteśmy przekazać kierowanie tym śledztwem Holandii jako krajowi, który najbardziej ucierpiał - oświadczył. Zdaniem Jaceniuka ciała ofiar katastrofy mogą być przekazane do Amsterdamu, gdzie - jak podkreślił - znajduje się jedna z najlepszych w świecie klinik wyspecjalizowanych w ekspertyzach sądowych.
Premier Ukrainy powtórzył wcześniejsze informacje, że obecnie odnalezione dotychczas zwłoki ofiar katastrofy wciąż znajdują się na terenie opanowanym przez separatystów. 251 ciał wciąż czeka na wywiezienie na terytoria kontrolowane przez władze Ukrainy w wagonach chłodniczych na stacji kolejowej Torez w obwodzie donieckim. Separatyści na razie nie zgadzają się na ich odesłanie.
Grupa holenderskich śledczych zbadała zwłoki ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu, złożone w pociągu stojącym w miejscowości Torez na wschodzie Ukrainy, niedaleko miejsca tragedii. Według nich pociąg jeszcze tego dnia opuści Torez.Śledczy z maskami higienicznymi na twarzach otworzyli pięć wagonów-chłodni, z których wydobywał się silny odór rozkładających się ciał - pisze agencja AFP.
Jeden z obecnych na miejscu holenderskich ekspertów medycyny sądowej Petert Van Vilet powiedział, że "przechowywanie ciał jest prawidłowe". Holenderskim ekspertom w misji towarzyszą przedstawiciele Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
Delegacja holenderska poinformowała następnie, że była na miejscu katastrofy samolotu.
Szef holenderskiej ekipy kryminalistycznej oświadczył, że pociąg z ciałami ofiar powinien wyruszyć z Torezu jeszcze w poniedziałek do miejsca, gdzie - jak to ujął - "będziemy mogli pracować".
- Pociąg pojedzie. Na razie nie znamy jeszcze dokładnej godziny ani celu. Ale obiecano nam: pociąg dzisiaj pojedzie - powiedział dziennikarzom na dworcu kolejowym w Torezie.
- Chcę jedynie, aby pociąg pojechał w miejsce, gdzie będziemy mogli wykonywać naszą pracę. I to leży w interesie wszystkich, zwłaszcza rodzin ofiar - dodał.
Malezyjski Boeing 777 rozbił się w czwartek w obwodzie donieckim, objętym walkami wschodzie Ukrainy. Zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów. Panuje coraz większe przekonanie, że samolot został zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę - zapewne zestaw rakietowy Buk - separatyści musieli otrzymać z Rosji.
Skomentuj artykuł