Słowacki rząd nie chce nowych sankcji dla Rosji
Rząd w Bratysławie zgłosił w czwartek zastrzeżenia dotyczące rozszerzenia unijnych sankcji przeciw Rosji. Jak poinformował na konferencji prasowej słowacki premier Robert Fico, Słowacja nie chce, by restrykcje negatywnie odbiły się na jej handlu i sektorze finansowym.
Fico zorganizował konferencję po nadzwyczajnym posiedzeniu swego gabinetu, podczas którego omawiano nowy pakiet sankcji, proponowany przez Komisję Europejską. Szef słowackiego rządu po raz kolejny krytycznie odniósł się do polityki represjonowania Rosji, ale zaznaczył przy tym, że Słowacja nie chce łamać jedności Unii Europejskiej.
Bratysława przede wszystkim nie zgadza się z sankcjami dotyczącymi tzw. produktów podwójnego zastosowania, czyli tych, które można wykorzystać zarówno w przemyśle cywilnym, jak i wojskowym.
- Żądamy, aby niektóre produkty, które dziś są na liście sankcji, przestały być przedmiotem sankcji i byśmy mogli te produkty eksportować do Rosji - powiedział Fico. Nie wytłumaczył, o jakie artykuły chodzi.
Rząd słowacki chce również zapobiec temu, by unijne sankcje zaszkodziły krajowemu sektorowi finansowemu i bankowemu, szczególnie w związku z działaniem na Słowacji spółki-córki rosyjskiego banku Sbierbank, Sberbank Slovensko. Bank ten ma na Słowacji 43 oddziały.
Fico już po sobotnim szczycie UE krytycznie odniósł się do wprowadzania nowych sankcji przeciw Rosji. Tłumaczył, że nie ma żadnego sensu przyjmowanie nowych, jeśli nie są znane skutki tych wprowadzonych wcześniej. Jego wypowiedź została jednak przyjęta jako prywatna opinia, nie stanowisko całego rządu.
Również czeski rząd wyraził chęć wyłączenia się z nowych sankcji, jeśli będą one niekorzystne dla czeskiego przemysłu i eksportu.
Negatywnie o sankcjach mówił też premier Węgier Viktor Orban. Jego zdaniem skutki sankcji są bardziej dotkliwe dla obywateli UE niż Rosjan.
Skomentuj artykuł