Sprawa Dutroux i kolejna manifestacja

(fot. EPA/Julien Warnand)
PAP / drr

Według szacunków policji 5 tys. osób demonstrowało w niedzielę w Brukseli przeciwko warunkowemu zwolnieniu z więzienia byłej żony pedofila-mordercy Marca Dutroux, Michelle Martin. Ogromny tłum stawił się na apel ojca jednej z ofiar.

Uczestnicy marszu, którego organizatorem był ojciec jednej z ofiar mordercy Jean-Denis Lejeune, protestowali przeciw przedterminowemu zwolnieniu byłej żony i wspólniczki Dutroux, 52-letniej Michelle Martin, ale zamanifestowali też wolę wymuszenia na władzach reformy wymiaru sprawiedliwości w Belgii. - Rząd nie będzie mógł zignorować tego, co stało się dzisiaj, mamy motywację, by pójść dalej - powiedział po zakończeniu marszu Lejeune.

Podobny protest zorganizowano już 3 sierpnia w miasteczku Malonne na południu Belgii, wtedy jednak tłum kontestował przede wszystkim w związku z planem przedterminowego zwolnienia Martin z więzienia i przyjęcia jej do tamtejszego klasztoru klarysek.

Celem niedzielnego marszu było również wymuszenie reform. Na zakończenie protestu, jego organizatorzy przedłożyli pani minister sprawiedliwości Belgii Annemie Turtelboom listę propozycji zmian prawa, które w większym stopniu chroniłyby ofiary przestępstw.

Wśród manifestujących byli rodzice innych zamordowanych dzieci i Laetitia Delhez, jedna z uprowadzonych ofiar Dutroux, która zdołała przeżyć.

W Belgii rozpocznie się też debata w sprawie wymierzania kar więzienia bez możliwości przedterminowego zwolnienia w przypadku szczególnie poważnych przestępstw - zapowiedziała w sobotę szefowa resortu sprawiedliwości.

Właśnie rewizji przepisów regulujących kwestie zwolnień przedterminowych domagali się uczestnicy marszu. - Nie domagam się kar bez zwolnień warunkowych, lecz (...) tego, by ktoś kto zabije jedną osobę lub dziecko nie był karany (...) jak ten, kto zabija ich czworo, porywa i więzi - powiedział Lejeune.

Poprzednia manifestacją zorganizowano wkrótce po ogłoszeniu decyzji sądu, który zgodził się na wcześniejsze zwolnienie Martin z więzienia. Prokuratura w Mons wniosła o kasację decyzji. Wyrok sądu kasacyjnego spodziewany jest 28 sierpnia. Do tego czasu była żona Dutroux pozostanie w więzieniu.

W 2004 r. Martin skazano na 30 lat pozbawienia wolności za współudział w zbrodniach Dutroux, ale sąd zezwolił, by opuściła więzienie po 16 latach i została przyjęta przez klasztor klarysek.

Uczestnicy demonstracji w Malonne przynieśli białe baloniki, dla upamiętnienia ofiar Dutroux, oraz czarne baloniki, które były wyrazem ich sprzeciwu wobec decyzji sądu. Niektórzy przynieśli portrety 8-letnich dziewczynek Julie i Melissy, które po torturach zmarły z głodu w piwnicy domu Dutroux - za wiedzą Michelle Martin.

Demonstranci przeszli pod klasztor, skandując: "Hańba, hańba, komu hańba? Hańba sprawiedliwości! Do więzienia! Do więzienia!".

Michelle Martin aresztowano 13 sierpnia 1996 roku, tego samego dnia co jej byłego męża, skazanego później na karę dożywotniego więzienia za trzy morderstwa, dziewięć porwań, tortury, które spowodowały śmierć w sumie czterech dziewczynek, i za wieloletnie gwałty na dzieciach.

Martin mogła ubiegać się o przedterminowe zwolnienie, bo spędziła w więzieniu ponad połowę wymierzonej jej kary. Została skazana za współudział w porwaniach, uwięzieniu i torturowaniu uprowadzonych dziewczynek. Z zawodu nauczycielka, na procesie tłumaczyła swój udział w zbrodniach strachem przed mężem.

Ich proces, który wstrząsnął europejską opinią publiczną, trwał prawie cztery miesiące i odbył się w 2004 roku, prawie osiem lat po aresztowaniu Dutroux i jego wspólników. Ujawnienie ogromu zbrodni wywołało szok, a podejrzana nieudolność organów ścigania w tej sprawie - niemal rewolucyjne nastroje w Belgii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sprawa Dutroux i kolejna manifestacja
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.