"Status quo w Egipcie nie do utrzymania"
Status quo w Egipcie i innych miejscach regionu, gdzie dochodzi do antyrządowych demonstracji, "jest po prostu nie do utrzymania" - powiedziała w sobotę w Monachium amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton.
W ocenie Clinton m.in. wysokie bezrobocie i narastające od dawna niezadowolenie z autorytarnych reżimów w np. w Egipcie, Tunezji, czy Jemenie stanowią zagrożenie dla globalnej stabilności. W państwa te – mówiła - uderzył "silny sztorm". "Przywódcy w regionie mogą na moment powstrzymać przypływ, ale nie na długo" - dodała.
"Bez prawdziwego postępu w budowie otwartych, przejrzystych i politycznie obliczalnych systemów przepaść między narodami a rządami będzie coraz większa, a destabilizacja się pogłębi" - oceniła szefowa amerykańskiej dyplomacji.
Według Clinton w niektórych krajach zmiany nastąpią szybko, a w innych - będą wymagać czasu. "I oczywiście istnieje ryzyko związane z przejściem do demokracji. Może dojść do krótkookresowej destabilizacji, nawet poważniejszej niż obecnie. W wyniku procesu przemian do władzy może dojść kolejny autorytarny reżim" - ostrzegła.
Oceniła jednak, że demokratyczna transformacja się powiedzie, jeśli będzie przebiegać w sposób rozważny i przejrzysty. Według niej uczestnicy tego procesu muszą "wyrzec się przemocy jako narzędzia rywalizacji politycznej, zapewnić poszanowanie praw mniejszości religijnych i etnicznych oraz działać w duchu kompromisu i tolerancji". "Ci, którzy, nie podejmą takich zobowiązań nie zasługują na to, by usiąść przy stole rozmów" - powiedziała Clinton.
W wystąpieniu na Monachijskiej Konferencji o Bezpieczeństwie Clinton zaapelowała o wsparcie m.in. Egiptu "w podjęciu systematycznych kroków w kierunku lepszej przyszłości, w której głos ludzi jest słuchany, ich prawa respektowane, a ich aspiracje spełniane". Jednocześnie dodała, że to nie jest idealistyczna wizja, lecz "strategiczna konieczność".
Jej zdaniem minione tygodnie pokazują, że "to rządy, które uparcie odmawiają ludziom prawa do wolności, ostatecznie otwierają drogę do destabilizacji".
Skomentuj artykuł