Bardzo intensywne opady deszczu, powodujące lokalne podtopienia, pojawiły się w województwie świętokrzyskim na początku ubiegłego tygodnia. Najtrudniejsza sytuacja była w powiatach: kazimierskim, buskim i staszowskim. W Kazimierzy Wielkiej - po wezbraniu wody w rzece Małoszówce - zalane były rondo na skrzyżowaniu dwóch dróg wojewódzkich i okoliczne ulice. Poza podtopieniem posesji i najniższych kondygnacji budynków - głównie mieszkalnych i gospodarczych, ale także przemysłowych i użyteczności publicznej - woda zalała także duże obszary gruntów rolnych; zniszczone są także lokalne drogi.
Prawie pół tysiąca podtopionych domów
Według danych przekazanych w czwartek PAP przez rzecznik prasową wojewody świętokrzyskiego Dianę Głownię, dotkniętych podtopieniami jest 61 gmin i 11 powiatów. "Sześć samorządów gminnych zwróciło się o wypłatę zasiłków celowych dla 110 rodzin poszkodowanych w wyniku ulewnych deszczy. Do pięciu samorządów przekazano już środki finansowe - ogółem 420 tys. zł" - opisywała Głownia, zaznaczając, że kolejny wniosek jest w trakcie procedowania w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Samorządy zgłosiły podtopienia w 477 domach i 590 budynkach gospodarczych oraz na 269 odcinkach dróg o długości ponad 155 kilometrów. Podtopionych zostało około 8,1 tys. gospodarstw rolnych o powierzchni ponad 33 tys. hektarów. Straty dotyczą wszystkich rodzajów upraw rolnych.
Najwięcej zniszczeń w rolnictwie jest w południowych powiatach województwa świętokrzyskiego: kazimierskim (Kazimierza Wielka, Skalbmierz, Bejsce, Opatowiec), buskim (Busko-Zdrój, Gnojno, Pacanów, Solec-Zdrój, Tuczępy, Stopnica, Nowy Korczyn), staszowskim (Łubnice, Oleśnica, Połaniec, Szydłów) i pińczowskim (Działoszyce).
Samorządy gmin przyjmują od mieszkańców wnioski dotyczące poniesionych strat. Gminne komisje będę weryfikowały te dane w terenie.
Konieczna natychmiastowa pomoc
W gminie Oleśnica przyjmowanie wniosków od mieszkańców, których domy, posesje czy gospodarstwa zostały uszkodzone w wyniku podtopień, będzie trwało do 4 czerwca. Jak powiedziała w czwartek PAP sekretarz gminy Oleśnica Joanna Skórska, dotąd wpłynęło ponad 70 wniosków. "Mieszkańcy opisują w nich, co się zdarzyło. Po 4 czerwca ruszą komisje do szacowania strat zarówno w gospodarstwach domowych, jak i w gospodarstwach rolnych" - wyjaśniła.
W Oleśnicy najwięcej zostało podtopionych budynków mieszkalnych i gospodarczych - piwnice, garaże, wiaty, stodoły. We wsiach głównie zniszczone są uprawy rolne: przede wszystkim zboża i plantacje truskawek. W budynkach gospodarczych zalane są m.in. kotłownie, garaże, kuchnie letnie.
W tej gminie ucierpiały także wsie Pieczonogi i Podlesie. W tej drugiej miejscowości woda wdarła się do części mieszkalnej domów trzech rodzin. "Te rodziny muszą dostać natychmiastową pomoc, ponieważ zalane są tam panele i meble. Tam już dzisiaj pojechała komisja, sprawdzić, jak to wygląda, i będziemy występowali o środki do wojewody" - powiedziała Skórska, podkreślając, te domy wymagają remontu, ale można w nich mieszkać.
Zniszczone drogi i uprawy rolne
Gmina zgłosiła wojewodzie również starty w infrastrukturze komunalnej - chodzi m.in. o drogi, przepompownie, kanalizację. Według Skórskiej dotychczas w gminie Oleśnica nie było nawalnych deszczy na tak dużą skalę. Jak opisywała, po ulewie wszystko działo się bardzo szybko. "Maleńka rzeczka przepływająca przez nasze miasto - Powroźniczka - podniosła się i woda zalała niektóre budynki, drogę w ciągu może 20 minut. Nikt nie spodziewał się, że ta rzeka, której na co dzień niemal nie widać, mogłaby osiągnąć tak duże rozmiary. Jej poziom podnosił się nawet wtedy, gdy deszcz przestał padać, gdy spływała do niej woda z pól" - relacjonowała sekretarz gminy.
W gminie Solec-Zdrój większość terenów, na których przed tygodniem pojawiła się woda, jest jeszcze zalanych, ale jest jej coraz mniej - rzeki Kanał Strumień i Rzoska, które wezbrały po opadach, wracają do swoich koryt. Jak powiedział PAP wójt Adam Pałys, podtopienia dotknęły całą gminę, a wnioski od poszkodowanych mieszkańców cały czas wpływają do samorządu.
"Szacuję, że w uprawach rolnych na 50 proc. ich obszaru w gminie, czyli na około 4 tys. hektarów, będą straty" - zaznaczył Pałys, dodając, że pod wodą znalazły się głównie łąki i uprawy zbóż, a zamulenia uszkodziły uprawy warzyw.
"Niektóre nie będą do odtworzenia w tym roku, jak np. uprawy zbóż ozimych. Ziemniaki - jakby woda zeszła i dało się uprawiać ziemię, to jeszcze mógłby być jakiś plon. Ale upłynie jeszcze trochę czasu, zanim można będzie wejść na pola" - ocenił wójt.
"Takiej wody jeszcze nie widzieli"
Rozlewiska najdłużej utrzymują się głównie w miejscowościach, w których zbiegają się lokalne rzeki. To takie wsie jak: Świniary, Zielonki, Wełnin, Ludwinów.
Przedstawiciele gminy wstępnie szacują też straty na lokalnych drogach. "Do jednej nadal nie możemy dojechać, woda tam dopiero schodzi. Zalanych zostało około 30 km ciągów drogowych. Na niektórych woda nie wyrządziła żądnych szkód. Ale podejrzewam, że co najmniej 15-20 km dróg będzie uszkodzonych - głównie chodzi o rozmyte pobocza" - opisywał Pałys.
Dodał, że zgłoszono pięć domów, w których woda wyrządziła szkody w części mieszkalnej. Pozostałe podtopienia domów dotyczą głównie piwnic, gdzie znajdowały się m. in. pralki, piece centralnego ogrzewania. "Nikt nie zgłaszał do tej pory, żeby mu pękł budynek, ale to wszystko przed nami. Komisje są powołane, przygotowane do szacowania szkód" - podkreślił Pałys.
Woda wdarła się także do budynków użyteczności publicznej w Solcu-Zdroju, m.in. do zespołu szkół (w piwnicach są szatnie i jadalnia), urzędu gminy (archiwum), ośrodka zdrowia i centrum kultury.
Tę gminę nawiedzały już wcześniej podtopienia i powodzie, ale ubiegłotygodniowe ulewy spowodowały wyjątkowo dużo szkód. "W jednej z miejscowości starsze małżeństwo opowiadało, że często byli «zalewani», ale takiej wody jak ostatnio jeszcze tam nie widzieli" - podsumował wójt gminy Solec-Zdrój.
Skomentuj artykuł