Przyczyny wybuchu, który spowodował zawalenie się dwóch budynków, nie są na razie znane - dodała ta organizacja z siedzibą w Londynie, która swe informacje opiera na rozległej siatce informatorów na miejscu w Syrii.
"Liczba zabitych wzrosła po odkryciu nowych ofiar pod gruzami" - sprecyzowało Obserwatorium, które początkowo informowało o 12 zabitych i kilkudziesięciu zaginionych.
Ratownicy z organizacji pomocowej Białe Hełmy, która ratuje rannych w ogarniętej wojną Syrii na terenach kontrolowanych przez rebeliantów, pośpieszyli na miejsce eksplozji, gdzie pod gruzami szukali ocalałych - informuje agencja AFP.
Według dyrektora Obserwatorium Ramiego Abdela Rahmana magazyn z bronią znajdował się w budynku mieszkalnym w Sarmadzie. Budynek należał do handlarza bronią pracującego dla Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), zbrojnego ugrupowania dżihadystycznego utworzonego przez dawną syryjską filię Al-Kaidy, która kontroluje większość prowincji Idlib - dodał.
Większość ofiar eksplozji to członkowie rodzin bojowników HTS - sprecyzował szef Obserwatorium.
Muhafaza (prowincja) Idlib jest jedną z ostatnich w Syrii, które pozostają jeszcze poza kontrolą reżimu w Damaszku. Prezydent Syrii Baszar el-Asad ostrzegł, że odbicie tego regionu jest jednym z jego głównych celów.
Prowincja Idlib, zdobyta przez siły opozycji w 2015 roku, jest całkowicie otoczona terytoriami przejętymi z powrotem przez reżim. Około 60 proc. terytorium tej prowincji znajduje się pod kontrolą HTS; reszta jest opanowana przez różne grupy rebelianckie. Są tu również obecne uśpione komórki rywalizującej z pozostałymi rebeliantami dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS), które przyznają się do zabójstw i zamachów.
Skomentuj artykuł