Media poinformowały też, że armia syryjska przeprowadziła ataki na część miasta Dera, stolicy muhafazy o tej samej nazwie.
W związku z rządową operacją tysiące mieszkańców południowej Syrii opuszczają swoje domy. Według szacunków ONZ w ciągu ostatniego tygodnia z prowincji Dera uciekło ok. 50 tys. osób. Zdaniem ONZ część z nich zmierza w kierunku granicy z Jordanią.
We wtorek szef MSZ Jordanii Ajman Safadi powiadomił, że granica jordańsko-syryjska pozostanie zamknięta. Dodał, że zapewnienie bezpieczeństwa w południowej Syrii leży w gestii ONZ.
Wojna w Syrii przeniosła się w kierunku południowo-zachodnim, od kiedy syryjski rząd i jego sojusznicy zdławili ostatnie rebelianckie bastiony w pobliżu Damaszku i miasta Hims - pisze agencja Reutera.
Walki na południowym zachodzie zostały od zeszłego roku ograniczone na mocy porozumienia o deeskalacji, zawartego przez Stany Zjednoczone oraz Rosję, największego sojusznika reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada.
Na początku czerwca Asad oświadczył, że jego rząd, zgodnie z sugestią Rosji, dąży do zawarcia porozumienia na południowym zachodzie, podobnego do umów, które przywróciły kontrolę Damaszku nad innymi obszarami po wycofaniu się sił rebelianckich.
Prezydent Syrii zagroził, że terytorium to zostanie odbite siłą, jeśli będzie to konieczne. Rebelianci zapowiedzieli, że nie oddadzą "ani piędzi swej ziemi" Asadowi.
Skomentuj artykuł