Syria: powstaną "zunifikowane" siły zbrojne
Syryjscy powstańcy przystąpili do tworzenia "zawodowych i zunifikowanych" sił zbrojnych z żołnierzy, którzy porzucili szeregi armii rządowej oraz cywilów uczestniczących w walkach z wojskami Baszara el-Asada - poinformował syryjski generał Mohamed Husein.
W sprawie utworzenia Narodowej Armii Syryjskiej, jak będą nazywały się antyreżimowe siły zbrojne, które zastąpią obecną Wolną Armię Syryjską, spotkali się w środę w Antiochii w Turcji liderzy różnych ugrupowań powstańczych.
Nowe wojsko powstańcze, jak podkreślił w rozmowie z dziennikarzami gen. Husein, będzie podporządkowane władzy politycznej, "inaczej, niż to się działo w Syrii w ostatnich dziesięcioleciach, kiedy wojskowi sięgali po władzę".
Husein był do czasu opuszczenia szeregów armii rządowej dziekanem Wydziału Obrony Narodowej uniwersytetu w Damaszku. Wydział kształcił wysokich oficerów i urzędników państwowych.
Nowo powstające syryjskie siły zbrojne mają do dyspozycji kadrę oficerską złożoną z ponad stu oficerów, w tym 47 generałów.
Większość zbrojnych uczestników syryjskiego powstania wyraziła już zgodę na ich unifikację.
Premier Turcji, która udziela schronienia dezerterom z tureckiej armii rządowej, Recep Tayyip Erdogan, nazwał w środę Syrię "państwem terrorystycznym". Wypowiadał się na konferencji rządzącej tureckiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) w Ankarze.
Erdogan, który przez lata utrzymywał dobre stosunki z prezydentem Baszarem el-Asadem, powiedział na konferencji: "Reżim syryjski stał się obecnie państwem terrorystycznym".
Turcja, gdzie w specjalnie utworzonych przez rząd obozach znalazło już schronienie 80 000 syryjskich uchodźców, domaga się utworzenia na przygranicznym terytorium syryjskim "strefy bezpieczeństwa". Ze względów materialnych i organizacyjnych nie jest w stanie przyjmować dalszych uciekinierów.
Granica syryjsko-turecka ma 910 kilometrów i jest obecnie pilnie strzeżona przez armię turecką, która utrzymuje pod bronią pół miliona ludzi.
Erdogan krytykuje Radę Bezpieczeństwa ONZ za brak inicjatywy w kwestii Syrii. Na konferencji w Ankarze podkreślił, że Turcja nie może sobie pozwolić na zachowanie milczenia w sprawie sytuacji w Syrii.
"Dla Syrii nie jesteśmy ani Stanami Zjednoczonymi, ani Anglią, ani Iranem, ani Rosją. (Również) kraje azjatyckie mogą pozostać obojętne wobec Syrii, ale Turcja nie może sobie pozwolić na taki luksus" - dodał.
W środę czołgi tureckie przeprowadzały kolejne ćwiczenia w rejonie granicy z Syrią. Intencją tych manewrów było m.in. ostrzeżenie pod adresem kurdyjskiej partyzantki separatystycznej mającej bazy na terenie Syrii.
Turcja - pisze Reuters - rozważa ewentualność interwencji w Syrii w przypadku gdyby Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) zamierzała dokonać zbrojnych wypadów na terytorium Turcji.
"To ugrupowanie jest bezpośrednio wspierane za granicą przez kraje wrogie wobec Turcji" - powiedział Erdogan na konferencji w Ankarze.
Turcja, USA i kraje Unii Europejskiej uważają PKK za organizację terrorystyczną.
Skomentuj artykuł