Tajlandia: Wojsko postrzeliło dziennikarza

Tajlandzka armia użyła gazu łzawiącego wobec powstrzymujących ich manifestantów (fot. PAP/ EPA Rungroj Yongrit)
PAP / tvp.info / zylka

Tajlandzkie wojsko strzela gumowymi kulami do demonstrantów, którzy usiłują niedopuścić żołnierzy do głównego rejonu protestu – okupowanego od tygodni przez opozycjonistów centrum handlowego Bangkoku. Wśród rannych jest francuski dziennikarz.

Z relacji świadków wynika, że dziennikarz został postrzelony w rękę podczas filmowania zamieszek. Jak pisze agencja Reutera, dziennikarz stał w centrum zamieszek, z widoczną doskonale kamerą telewizyjną.

Wojsko strzelało w okolicy parku Lumphini - poinformowała miejscowa telewizja. Według Reutera, wcześniej słyszano strzały niedaleko głównego obozowiska demonstrantów.

Wcześniej setki protestujących zebrały się przed nocnym targiem Suan Lum, żeby powstrzymać żołnierzy idących w kierunku głównego centrum bankowo-handlowego w mieście. Tajlandzka armia użyła gazu łzawiącego wobec powstrzymujących ich manifestantów. Protestujący podpalili autobus, żeby powstrzymać napierające na nich wojsko.

- Nie pozwolimy na tworzenie nowych punktów kontrolnych na zewnątrz obozowiska i jeśli będzie trzeba użyjemy siły do rozpędzenia tłumu. Chcemy ograniczyć obszar, na którym odbywa się protest - powiedział rzecznik armii Sansern Kaewkamnerd.

Wojsko poprzedniego dnia powtórzyło ostrzeżenie, że zamknie pierścieniem pojazdów pancernych śródmieście stolicy, okupowane przez 10 do 20 tys. manifestantów, tzw. czerwonych koszul – zwolenników obalonego w 2006 premiera Thaksina Shinawatry, który próbował wprowadzić pewne reformy na rzecz uboższych warstw ludności.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tajlandia: Wojsko postrzeliło dziennikarza
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.