"To ja reprezentowałem unijne instytucje"
Przewodniczący europarlamentu Jerzy Buzek powiedział w poniedziałek PAP, że reprezentował w Polsce na uroczystościach pogrzebowych Unię, a nie tylko PE. Ocenił, że instytucje UE złożyły Polsce i ofiarom katastrofy samolotu prezydenckiego nadzwyczajny hołd.
- Ja reprezentowałem na uroczystościach w Warszawie, a także w Krakowie wszystkie instytucje unijne: Radę Ministrów UE, rotacyjną hiszpańską prezydencję oraz Komisję Europejską. I w imieniu tych instytucji, a w szczególności szefów tych instytucji: Hermana Van Rompuya i Jose Barroso złożyłem wyrazy współczucia, kondolencje i wyrazy wsparcia przedstawicielom polskich władz. Oficjalnie złożyłem je na dziedzińcu na Wawelu - powiedział PAP Buzek.
Zastrzegł, że nie chce komentować wypowiedzi czeskiego prezydenta Vaclava Klausa, który ostro skrytykował brak przedstawicieli UE i niektórych europejskich państw na uroczystościach pogrzebowych pary prezydenckiej w Krakowie. - Ale chciałbym przypomnieć, że wszystkie instytucje unijne złożyły nadzwyczajny hołd Polsce po tej tragicznej katastrofie - powiedział. I przypomniał, że w środę w PE odbyła się "bezprecedensowa uroczystość". Podczas ponad godzinnej uroczystości eurodeputowani na stojąco wysłuchali hymnu Polski i UE, a także nazwisk ofiar katastrofy, a następnie uczcili ich pamięć minutą ciszy. - Był obecny Jose Barroso i 14 komisarzy, był obecny minister ds. europejskich Hiszpanii, byli ambasadorowie i zdecydowana większość posłów. To było niezwykłe uczczenie - ocenił Buzek.
Dodał, że delegacja PE składająca się z przewodniczącego PE i jego trzech zastępców uczestniczyła także dzień wcześniej w uroczystości w polskim Sejmie. - Tam nie było żadnej tak wysokiej delegacji, jak ta z PE - podkreślił Buzek.
Ostatecznie na uroczystości pogrzebowe Lecha i Marii Kaczyńskich do Krakowa dotarło w niedzielę 18 delegacji zagranicznych. Jose Barroso musiał odwołać udział na skutek zamknięcia przestrzeni powietrznej po wybuchu wulkanu na Islandii. Nie dotarli także przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen - wszyscy mieli lecieć tym samym samolotem, udostępnionym przez rząd Belgii.
Skomentuj artykuł