"Turcja nie jest obozem koncentracyjnym"

(fot. EPA/GEORGI LICOVSKI)
AFP / PAP / slo

Turecki premier Ahmet Davutoglu oświadczył w poniedziałek, że Turcja nie jest "obozem koncentracyjnym" i odmawia przyjmowania na stałe na swoim terytorium migrantów, których nie chce u siebie Unia Europejska.

- Nie możemy zaakceptować porozumienia według następującej zasady: "Dajcie nam pieniądze i imigranci zostają w Turcji" - oznajmił Davutoglu w czasie rozmowy z turecką telewizją AHaber. - Turcja nie jest obozem koncentracyjnym - zaznaczył, dodając, że przekazał to stanowisko niemieckiej kanclerz Angeli Merkel w czasie spotkania w niedzielę w Stambule. Premier ocenił na wspólnej konferencji z szefową niemieckiego rządu, że Turcję w ostatnich latach zostawiono "samej sobie".

W poniedziałkowym wywiadzie Davutoglu dodał również, że "nikt nie może oczekiwać od Turcji, by przekształciła się w obóz koncentracyjny, gdzie zostaną wszyscy uchodźcy". Zaznaczył, że "kontrolowana musi być imigracja nielegalna" i w tym celu konieczne jest "wdrożenie wspólnych mechanizmów".

W czwartek UE ogłosiła plan współpracy z Turcją, który ma pomóc zahamować napływ migrantów, głównie Syryjczyków, do Europy. W zamian Turcja ma otrzymać dodatkowe środki oraz przyspieszenie liberalizacji wizowej.

Komentatorzy zwracają uwagę, że Turcja, która według oficjalnych danych przyjęła do tej pory 2,2 mln syryjskich uchodźców, podnosi w ostatnich dniach stawkę, nazywając plan współpracy z UE "projektem", a zaproponowaną przez Brukselę wysokość pomocy uważa za nie do przyjęcia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Turcja nie jest obozem koncentracyjnym"
Komentarze (1)
jazmig jazmig
19 października 2015, 14:33
Zacznijmy od tego, że to Turcja jest jednym z krajów, które tam rozpętały wojnę z Syrią. W Turcji byli szkoleni terroryści do walki z Asadem, z Turcji szła i nadal idzie broń do IS oraz innych terrorystów. Uchodźcy na ich terenie to skutek ich polityki, ich agresji na Syrię, więc niech mają do siebie pretensję. Natomiast granicę musi pilnować zainteresowany, w tym przypadku UE. Turcja nie ma w tym interesu  i za grosz nie można mieć do tego kraju zaufania.