Tusk szefem KE, jeśli Barroso nie zechce?
Premier Donald Tusk byłby świetnym kandydatem na szefa KE, jeśli obecny przewodniczący Jose Barroso nie będzie chciał się ponownie ubiegać na to stanowisko - powiedziała PAP we wtorek komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding.
W przesłanym PAP oświadczeniu, luksemburska komisarz zareagowała na artykuł niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" o tym, że polski premier może być kandydatem Europejskiej Partii Ludowej na szefa Komisji Europejskiej w 2014 roku.
- Ponieważ Komisja Europejska jest na drodze do stania się prawdziwym rządem europejskim, byłoby dobrze, gdyby następny przewodniczący Komisji miał praktyczne doświadczenie w prowadzeniu rządu, najlepiej jako premier. Donald Tusk byłby więc świetnym wyborem, jeśli nie uda nam się przekonać Jose Manuela Barroso do kandydowania po raz kolejny - oświadczyła Reding.
Tymczasem sama Reding, także wywodząca się z chadeckiej rodziny EPL i niezwykle aktywna politycznie komisarz, od trzech kadencji w KE, też jest wymieniana w gronie kandydatów na stanowisko przewodniczącej KE. Gdyby została szefową KE, byłaby pierwszą kobietą na tym stanowisku. Kiedy jednak Reding została zapytana 4 września w wywiadzie dla portalu EurActive o swe ambicje i pogłoski, że chce być szefową KE, odwróciła pytanie, zapewniając, że obecna praca jest jej wymarzoną, natomiast byłaby bardzo zadowolona, mogąc pracować dalej w KE pod kierownictwem Barroso.
- Podziwiam jego siłę, trzeźwy umysł, cierpliwość i mądrość w zarządzaniu obecnym kryzysem - powiedziała. - Ponadto on jest o kilka lat młodszy ode mnie (ona ma 61 lat, a Portugalczyk 56 - PAP). Więc moim osobistym życzeniem byłoby, by Jose Manuel Barroso mógł pozostać na trzecią kadencję, ponieważ jestem pewna, że potrzebujemy ciągłości i stabilności".
Tym samym debata o kolejnym przewodniczącym KE powoli nabiera rumieńców. Dotychczas obowiązywała praktyka, że szefa KE wybierali przywódcy wszystkich państw członkowskich za "zamkniętymi drzwiami" na szczycie UE, a Parlament Europejski musiał go potem zaaprobować. Teraz, w kontekście debaty o deficycie demokracji oraz reformie Unii Europejskiej, pada coraz więcej głosów, by kolejny przewodniczący KE był wybrany podczas wyborów powszechnych do PE, albo przynajmniej, by europejskie partie polityczne już w kampanii wyborczej zgłosiły swych kandydatów na to stanowisko (analogiczne do wyboru szefa rządu w wyborach krajowych). Ma to też podnieść zainteresowanie tymi wyborami i zwiększyć frekwencję.
W prasie spekulowano już, że kandydatem europejskich socjalistów może być niemiecki polityk Martin Schulz, dotychczasowy lider socjalistów w PE, a obecnie przewodniczący tej instytucji. Pada też nazwisko byłego premiera Bułgarii, lidera lewicowej opozycji w tym kraju Sergieja Staniszewa. Z kolei partia europejskich liberałów miałaby wystawić swego obecnego lidera w PE, byłego premiera Belgii Guy Verhofstadta.
Skomentuj artykuł