Ukraina: Czy to koniec pomarańczowych?
Wiktor Janukowycz prowadzi w wyborach prezydenckich na Ukrainie – wynika z sondaży exit polls. Julia Tymoszenko depcze mu po piętach i to prawdopodobnie ona zmierzy się z Janukowyczem w drugiej turze wyborów. Według wstępnych danych obecny prezydent Wiktor Juszczenko otrzymał zaledwie 6 proc. głosów.
Wynik 31,5 proc. dla Janukowycza uzyskano w exit-polls kilku ukraińskich pracowni socjologicznych, które organizowała fundacja Demokratyczni Inicjatywy. Najwyższe poparcie dla byłego premiera ogłosiła pracownia socjologiczna R&B w stacji telewizyjnej "TRK-Ukraina", której właścicielem jest partyjny kolega Janukowycza, najbogatszy obywatel Ukrainy, Rinat Achmetow.
Według tej stacji premier Tymoszenko otrzymała 26,4 proc. głosów, a urzędujący prezydent Wiktor Juszczenko, który ubiegał się o reelekcję 5,12 proc. Sondaż organizowany przez Demokratyczni Inicjatywy wykazał 6 proc. poparcia dla Juszczenki.
– To koniec władzy pomarańczowych – ogłosił Nestor Szufrycz, członek Partii Regionów, kierowanej przez kandydata na prezydenta Wiktora Janukowycza, który według wyników różnych sondaży powyborczych uzyskał w niedzielnym głosowaniu poparcie od 31,5 do 37,6 proc. głosów.
– Prezydent Wiktor Juszczenko opuścił nasz polityczny bazar – powiedział Szufrycz w stacji telewizyjnej ICTV.
– Bez względu na to, kto zostanie prezydentem Ukrainy, nie trafi ona w rosyjską strefę wpływów – uważa publicystka specjalizującą się w najnowszej historii Ukrainy i stosunkach polsko-ukraińskich Bogumiła Berdychowska.
Podobnie uważa Paweł Wołowski, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jego zdaniem nie należy też oczekiwać po wyborach zasadniczych zmian w relacjach Ukrainy z Rosją.
– Można się spodziewać, że te stosunki trochę cieplejsze będą, gdy zwycięży Wiktor Janukowycz, natomiast ani po Janukowyczu, ani tym bardziej po Tymoszenko nie spodziewam się jakiegoś diametralnego zwrotu prorosyjskiego, który by się wiązał z zakwestionowaniem interesów narodowych Ukrainy – powiedział Wołowski.
Komentując sondażowe wyniki niedzielnych wyborów na Ukrainie Berdychowska powiedziała, że dotychczasowe doświadczenie ukraińskiej niepodległości było takie, że bez względu na to, z jakimi hasłami kandydaci szli do wyborów, realizowali ukraińską rację stanu. Jej zdaniem, o wynikach wyborów prezydenckich na Ukrainie zdecydują "zdolności koalicyjne" obojga kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury.
W tej grze o przejęcie elektoratu kandydatów, którzy odpadli – zdaniem Berdychowskiej – większe potencjalne możliwości ma Janukowycz. Publicystka jednak nie przekreśla szans Tymoszenko, bo – jak mówi – elektorat tych, którzy odpadli, jedynie do pewnego stopnia będzie kierować się ich wskazaniami. Dodała, że w przedwyborczych sondażach Tymoszenko była "niedoszacowana".
– W stosunku do tego, co obserwowaliśmy zaskakująco dobry jest wynik Julii Tymoszenko. To każe prognozować, że kampania przed II turą wyborów będzie bardzo ciekawa, bardzo dynamiczna i może ostra, i że pani premier Tymoszenko zachowuje bardzo duże szanse na zwycięstwo w II turze – powiedział Wołowski.
Zdaniem ukrainisty, dra Rościsława Kramara, II tura będzie wyborem "mniejszego zła". – Wyniki pierwszej tury głosowania pozwalają nakreślić mapę preferencji politycznych na Ukrainie, bo było to starcie zwolenników określonych poglądów i programów, wybór sumienia. W drugiej turze spotka się dwoje kandydatów z przeciwstawnych biegunów i będzie już tylko wybór "mniejszego zła".
Juszczenko – według Wołowskiego – nie będzie już odgrywał dużej roli w polityce, na pewno nie zostanie premierem. – Juszczenko na obecnym etapie jest politykiem przegranym. On nie ma swojego ugrupowania, nie ma swojego zaplecza politycznego, z którym mógłby powojować dalej na scenie politycznej. Jeśli będzie chciał coś jeszcze znaczyć w polityce, to musi najpierw zbudować swoje ugrupowanie – powiedział.
Skomentuj artykuł