Ukraina: Janukowycz spotyka się z opozycją
(fot. PAP/EPA/ANDRIY MOSIENKO / POOL)
PAP / mh
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz spotkał się w poniedziałek wieczorem z opozycją. Protesty przeciwników władz na Ukrainie rozszerzają się na wschód kraju. Na Ukrainę udaje się szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton i delegacja Parlamentu Europejskiego.
Opozycję reprezentują na rozmowach z Janukowyczem: szef frakcji parlamentarnej partii Batkiwszczyna Arsenij Jaceniuk, lider partii UDAR Witalij Kliczko oraz przywódca nacjonalistycznej Swobody Ołeh Tiahnybok.
Protestujący obawiają się, że w związku z sytuacją w kraju prezydent może ogłosić stan wyjątkowy, a na zaplanowanym na wtorek specjalnym posiedzeniu parlamentu kontrolowana przez niego Partia Regionów, komuniści oraz deputowani niezrzeszeni mogą poprzeć tę decyzję w głosowaniu.
Opozycja domaga się, by we wtorek anulować w parlamencie tzw. dyktatorskie ustawy z 16 stycznia, które ograniczają swobody obywatelskie, przyjąć ustawę o uwolnieniu więźniów politycznych, czyli uczestników trwających na Ukrainie masowych wystąpień przeciw władzom, usunąć rząd premiera Mykoły Azarowa oraz przywrócić konstytucję z 2004 r.
Powrót do zapisów konstytucji sprzed 10 lat oznacza ograniczenie kompetencji prezydenta na rzecz poszerzenia kompetencji parlamentu.
Szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton ostrzegła w poniedziałek władze Ukrainy przed wprowadzeniem w kraju stanu wyjątkowego. Poinformowała, że uda się do Kijowa już we wtorek wieczorem, o dwa dni wcześniej, niż planowała.
"Jestem zaniepokojona doniesieniami, że rząd (Ukrainy) planuje ogłoszenie stanu wyjątkowego" - oświadczyła Ashton. Jej zdaniem taka decyzja jeszcze pogorszyłaby sytuację na Ukrainie i nikt by na niej nie skorzystał.
Według Ashton tylko rozwiązanie polityczne może zakończyć obecny kryzys na Ukrainie, dlatego konieczny jest rzeczywisty dialog i wypracowanie konsensusu. Szefowa unijnej dyplomacji wyraziła nadzieję, że we wtorek parlament Ukrainy otworzy drogę do politycznego rozwiązania kryzysu. Ashton zapewniła, że UE będzie aktywnie pomagać Ukrainie w poszukiwaniu rozwiązania.
We wtorek do Kijowa udaje się też specjalna 12-osobowa delegacja Parlamentu Europejskiego. Reprezentowane będą w niej wszystkie frakcja polityczne. Eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski zapowiedział w rozmowie z PAP, że delegacja spotka się z przedstawicielami opozycji i Rady Euromajdanu, przedstawicielami wszystkich Kościołów i wyznań, ekspertami, dziennikarzami; niewykluczone, że także z ukraińskim prezydentem i premierem.
Tymczasem próby przejmowania przez demonstrantów kontroli nad podlegającą prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi administracją obwodową podejmowane są już także we wschodnich regionach kraju, uważanych dotychczas za bastion poparcia dla prezydenta.
W poniedziałek tylko trzy siedziby władz regionalnych nie były oblegane przez demonstrantów: w mieście rodzinnym Janukowycza, Doniecku, w stolicy Krymu - Symferopolu oraz w Sewastopolu, gdzie stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska.
W Czerkasach, Sumach, Dniepropietrowsku i Zaporożu doszło do siłowego rozpędzenia demonstrantów przez milicję, której pomagały grupy chuliganów zwanych tituszkami.
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen potępił eskalację przemocy na Ukrainie i zaapelował o rozwiązanie kryzysu poprzez dialog.
"Rząd Ukrainy jest automatycznie odpowiedzialny za deeskalację kryzysu, ochronę nastawionych pokojowo demonstrantów" - podkreślił. Zaapelował o przestrzeganie podstawowych zasad demokracji, w tym wolności zgromadzeń i wolności słowa. Podkreślił, że "suwerenna, niezależna i stabilna Ukraina, mocno przywiązana do demokracji i rządów prawa, ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego".
Ambasador UE na Ukrainie Jan Tombiński podkreślił, że aresztowania rannych, przypadki zaginięć i doniesienia o torturach są "niepokojące i w żadnym wypadku nie mogą być akceptowane". Wezwał ukraiński rząd "do realizacji obietnic i zapowiedzi w kontekście negocjacji z opozycją". Wyraził też zaniepokojenie pogarszającym się stanem praw człowieka na Ukrainie. Zaapelował o cofnięcie ustaw ograniczających podstawowe prawa człowieka.
Tombiński wezwał też opozycję "do utrzymania pokojowego charakteru demonstracji i wyraźnego odcięcia się od tych wszystkich, którzy używają przemocy w dążeniu do swoich celów".
MSZ Ukrainy prowokacją nazwało doniesienia, jakoby ambasady obcych państw zostały uprzedzone przez ten resort o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Jak dowiedziała się PAP, do przedstawicielstwa Polski w Kijowie takie wiadomości nie nadeszły.
Również rzecznik premiera Mykoły Azarowa, Witalij Łukianenko, zaprzeczył informacjom medialnym, że podczas posiedzenia rządu omawiano wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Wcześniej, po zajęciu przez ruch Spilna Sprawa (Wspólna Sprawa) gmachu ministerstwa sprawiedliwości, szefowa tego resortu Ołena Łukasz zagroziła w wystąpieniu telewizyjnym, że w razie dalszej okupacji budynku będzie wnioskować o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Sztab protestów na Majdanie Niepodległości w Kijowie oficjalnie odciął się od działań Wspólnej Sprawy i także nazwał je prowokacjami. Ruch, na którego czele stoi Ołeksandr Danyluk, zajął w ostatnich dniach ministerstwo rolnictwa oraz wkroczył do ministerstwa energetyki.
Danyluk oświadczył, że prowokacją jest bezczynność polityków z opozycji.
Opozycja wzięła pod kontrolę opuszczone już przez ruch Spilna Sprawa ministerstwo sprawiedliwości.
Tymoszenko do opozycji: nie zgadzajcie się na "poniżające" warunki
Odbywająca karę więzienia była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zaapelowała w poniedziałek do liderów ukraińskiej opozycji, by zdecydowanie nie godzili się na "poniżające" warunki, które proponuje władza w celu zakończenia kryzysu politycznego w kraju.
"Zwracam się do liderów opozycji z prośbą, by kategorycznie nie godzili się na poniżające propozycje władz" - głosi apel Tymoszenko, którego tekst opublikowano w poniedziałek na stronie internetowej partii Batkiwszczyna, której przewodzi była premier.
"Naród Ukrainy wyszedł na majdany nie w celu uzyskania stanowisk dla liderów opozycji i nawet nie w celu zmiany dyktatorskich ustaw. Ludzie dążą do zasadniczej zmiany swojego życia, do zaprowadzenia na Ukrainie sprawiedliwości i do europejskich wartości. Innej możliwości niż ta obecnie już nie będą mieć. Politycy jeszcze nie zrozumieli, że ludzie są gotowi osiągnąć swój cel za cenę własnego życia, zdrowia i przez poświęcenie fizycznej wolności" - podkreśliła Tymoszenko.
Ukraińska opozycja odrzuciła w sobotę propozycje Wiktora Janukowycza w sprawie stanowisk rządowych dla jej liderów. Opozycja oświadczyła, że gotowa jest przejąć rządy w państwie, jednak pod warunkiem, że obóz prezydenta Wiktora Janukowycza spełni wszystkie jej postulaty.
Zwracając się do obywateli Ukrainy, Tymoszenko zachęcała ich, żeby się niczego nie bali i "nie zmniejszali siły uderzenia na władze" na wszystkich majdanach Ukrainy. "Jeśli się zatrzymacie choć na chwilę, kraj w okamgnieniu stanie się zakładnikiem tyranii na wiele lat. Dziś tylko wy możecie obronić całe pokolenia Ukraińców" - napisała opozycjonistka.
Tymoszenko, najważniejsza przeciwniczka polityczna prezydenta Janukowycza, została skazana na siedem lat więzienia za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu przez jej rząd umów gazowych z Rosją w 2009 r. Zdaniem UE opozycjonistka jest ofiarą wybiórczego stosowania prawa przez władze ukraińskie.
Kuczma: stan wyjątkowy będzie oznaczał rozlew krwi
Wprowadzenie na Ukrainie stanu wyjątkowego będzie oznaczało rozlew krwi - ocenił w poniedziałek były prezydent tego kraju Leonid Kuczma (1994-2005), który wyraził nadzieję, że obecny szef państwa, Wiktor Janukowycz, nie zdecyduje się na taki krok.
"W głębi duszy wierzę, że prezydent nie zastosuje tego rozwiązania, bo jest to ostatni krok. Nie tylko dlatego, że nie zechce on zapisać się w ten sposób w historii Ukrainy. Do czego bowiem doprowadzi stan wyjątkowy? Do krwi, o wiele większej od tej, która dotychczas się przelała" - powiedział.
W ocenie Kuczmy wprowadzenie stanu wyjątkowego może zagrozić jedności terytorialnej państwa.
Kuczma wziął udział w okrągłym stole, który zwołał w poniedziałek dla uregulowania sytuacji w kraju jego poprzednik, Leonid Krawczuk. Na spotkanie, na którym był także następca Kuczmy, Wiktor Juszczenko, nie pojawili się ani przedstawiciele opozycji, ani reprezentanci władz.
Przeciwnicy rządu obawiają się, że Janukowycz może wprowadzić stan wyjątkowy w godzinach nocnych, a we wtorek rano jego decyzja może być zatwierdzona przez kontrolowany przez prezydencką Partię Regionów parlament.
We wtorek odbędzie się specjalnie posiedzenie parlamentu, którego głównym celem jest poszukiwanie dróg wyjścia z kryzysu. Na ten dzień opozycja zwołuje swoich zwolenników na Majdan Niepodległości w Kijowie, który jest centrum protestów. Władze zwożą tymczasem ludzi przed gmach Rady Najwyższej, by pokazać, że i one są popierane przez społeczeństwo.
W wyniku zamieszek, które trwają na Ukrainie od ponad tygodnia, zginęło dotychczas sześć osób.
UE: aresztowania rannych i zaginięcia - nie do zaakceptowania
Aresztowania rannych, przypadki zaginięć i doniesienia o torturach są "niepokojące i w żadnym wypadku nie mogą być akceptowane" - podkreślił ambasador Unii Europejskiej na Ukrainie Jan Tombiński. Zaapelował też o cofnięcie ustaw ograniczających prawa człowieka.
Tombiński wezwał ukraiński rząd "do realizacji obietnic i zapowiedzi w kontekście negocjacji z opozycją". Wyraził też zaniepokojenie pogarszającym się stanem praw człowieka na Ukrainie.
Jak ocenił w poniedziałkowym komunikacie, aresztowania rannych, przypadki zaginięć i doniesienia o torturach są "niezwykle niepokojące i w żadnym wypadku nie mogą być akceptowane". "Sprawcy tych zbrodni muszą w trybie pilnym zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Zatrzymanie tej praktyki jest niezbędnym warunkiem budowy zaufania między rządem a społeczeństwem" - uważa Tombiński.
Wezwał też opozycję "do utrzymania pokojowego charakteru demonstracji i wyraźnego odcięcia się od tych wszystkich, którzy używają przemocy w dążeniu do swoich celów".
Zaapelował także do wszystkich stron konfliktu na Ukrainie "o cofnięcie ustaw ograniczających podstawowe prawa człowieka i podejmowanie dalszych decyzji na podstawie oceny Rady Europy i OBWE".
We wtorek do Kijowa udaje się specjalna 12-osobowa delegacja Parlamentu Europejskiego. Reprezentowane będą w niej wszystkie frakcja polityczne.
Eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski zapowiedział w rozmowie z PAP, że delegacja spotka się z przedstawicielami opozycji i Rady Euromajdanu, przedstawicielami wszystkich Kościołów i wyznań, ekspertami, dziennikarzami; niewykluczone, że także z ukraińskim prezydentem i premierem.
"Będziemy namawiali stronę rządową do powstrzymania się od przemocy, do przyjęcia rozwiązań pokojowych" - podkreślił Saryusz-Wolski. Chcą także - jak mówił - zapobiec ewentualności wprowadzenia stanu wyjątkowego, "oferując mediację UE". "Rozwiązanie można znaleźć poprzez mechanizmy polityczne, a nie użycie siły" - dodał.
"Jeżeli dzisiaj nie przywozi się oferty politycznej, ale ogólnie mówi o dialogu, to to ma sens taktyczny, by siła nie została użyta" - mówi z kolei europoseł Paweł Kowal (Polska Razem). Misja eurodeputowanych to też - podkreślił - część aktywności UE, by "nie doszło do eskalacji przemocy".
W ocenie Kowala UE bez USA nie jest w stanie formułować oferty dla Ukrainy, która wyglądałaby na "atrakcyjną i konkurencyjną". "Powinien być nowy plan dla Ukrainy, rodzaj Planu Marshalla" - uważa europoseł Polski Razem.
Antyrządowe demonstracje na Ukrainie trwają od listopada, gdy władze nie podpisały umowy stowarzyszeniowej z UE. Protesty zaostrzyły się, kiedy 16 stycznia zdominowany przez prezydencką Partię Regionów parlament znacznie ograniczył m.in. prawo obywateli do demonstracji.
22 stycznia, w dniu święta państwowego Jedności Ukrainy, podczas starć z milicją padły pierwsze strzały. W wyniku zamieszek w Kijowie zginęło dotychczas sześć osób.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł