USA: dymisja Archulety po ataku hakersim
Po ujawnionym w czwartek ataku hakerskim na federalną bazę danych amerykańskich urzędników, prawdopodobnie największym w historii USA, Biały Dom poinformował w piątek o zmianie na stanowisku szefa federalnego Urzędu ds. zarządzania kadrami USA (OPM).
Jak poinformował rzecznik Białego Domu Josh Earnest dotychczasowa szefowa OPM (Office of Personnel Management) Katherine Archuleta złożyła rezygnację, a prezydent ją przyjął. Poinformował, że obowiązki Archulety do czasu wyłonienia nowego szefa pełnić będzie dotychczasowa wicedyrektor OPM Beth Cobert.
- Prezydent uważa, ze konieczna jest odpowiednia osoba na to stanowisko. To jasne, że potrzebny jest nowy szef, który posiada umiejętności oraz doświadczenie konieczne, by stawić czoło obecnym, pilnym wyzwaniom - powiedział Earnest.
Te wyzwania to konieczność wzmocnienia bezpieczeństwa komputerowej infrastruktury OPM, która - jak rząd poinformował w czwartek - padła ofiarą ogromnego cyberataku. Hakerzy, którzy włamali się do bazy OPM wykradli "poufne informacje", w tym adresy oraz dane dotyczące zdrowia ok. 21,5 mln osób. 19,7 mln spośród nich to osoby, które były weryfikowane przez OPM w związku np. z ich kandydowaniem na stanowisko rządowe. Pozostałe 1,8 mln osób to ich małżonkowie, dzieci, przyjaciele lub współlokatorzy.
Wykradzione zostały m.in. numery ubezpieczenia społecznego i raporty z rozmów kwalifikacyjnych o pracę przeprowadzanych przez pracowników OPM. Piraci internetowi uzyskali dostęp do informacji o życiu osobistym ludzi, którzy przechodzili weryfikację, a także o ich zdrowiu psychicznym czy historii finansowej. Wykradziono informacje o związkach czy znajomych z zagranicy pracowników wojska, Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) i osób na ważnych stanowiskach w Departamencie Stanu. Hakerzy przejęli też bazę z odciskami palców 1,1 mln ludzi.
- To skarbnica informacji na temat każdego, kto pracował, starał się o pracę lub pracuje dla rządu Stanów Zjednoczonych - powiedział dyrektor FBI James Comey.
Media oceniają, że prawdopodobnie był to największy cyberatak na rządową infrastrukturę komputerową w historii USA.
Już w czwartek o dymisję Archulety zaapelowali kongresmeni z obu partii politycznych, twierdząc, że cyberatak dowodzi istnienia poważnych luk i technologicznych słabości w agencji przechowującej poufne dane. Archuleta zapewniała jednak, że nie zamierza rezygnować, obiecując pracę na rzecz modernizacji systemów komputerowych OPM.
Administracja USA zapewnia, ze nie ma na razie informacji, które pozwoliłyby ustalić, czy wykradzione dane zostały rozpowszechnione lub wykorzystane. Władze podkreślają, że atak ten był "odrębny, ale powiązany" z wykradzeniem przez hakerów danych 4,2 miliona obecnych i byłych pracowników federalnych, co ujawniono w czerwcu. Łącznie ofiarami obu ataków, do których doszło w 2014 r. i na początku 2015 r, dotkniętych zostało 22,1 mln ludzi, czyli prawie 7 proc. ludności Stanów Zjednoczonych - podaje agencja Reutera.
Oba ataki - jak wskazują amerykańskie media - najprawdopodobniej przeprowadzono z Chin, ale administracja USA odmawia wskazania winnego, podając jedynie, że autor obu ataków był ten sam.
Skomentuj artykuł