USA nie chciały zagrozić militarnie Chinom

(fot. PAP/EPA/ANDY WONG / POOL)
PAP / pk

Dowódca amerykańskich sił na Pacyfiku admirał Harry Harris oświadczył we wtorek w Pekinie, że działania amerykańskiej floty na Morzu Południowochińskim nie miały na celu zagrozić militarnie Chinom.

Harris podkreślił, że decyzja, w ramach zaakceptowanej przez prezydenta USA Baracka Obamę operacji przepłynięcia niszczyciela rakietowego USS Lassen w odległości poniżej 12 mil morskich od sztucznych wysp usypanych przez Chińczyków nad rafami Subi i Mischief w archipelagu Spratly, miała na celu zademonstrowanie zasady wolności żeglugi.

Była to pierwsza z szeregu zapowiadanych przez Waszyngton akcji kwestionujących rozciąganie suwerenności Chin na sztuczne wyspy i otaczające je 12-milowe strefy morskie.

- Wierzę, że te rutynowe czynności nie powinny być nigdy interpretowane jako zagrożenie dla jakiegokolwiek narodu - podkreślił Harris. Jak zaznaczył, działania te służą ochronie praw, wolności i sposobów korzystania z morza i przestrzeni powietrznej zagwarantowanym wszystkim narodom przez prawo międzynarodowe.

Stany Zjednoczone stoją na stanowisku, że prawo międzynarodowe nie zezwala na rozciąganie suwerenności państwowej na sztuczne wyspy, usypane nad podwodnymi rafami.

Natomiast chińskie ministerstwo obrony w opublikowanym na swej stronie internetowej komunikacie napisało, że do amerykańskiego niszczyciela wysłano sygnały ostrzegawcze, a siły zbrojne podejmą wszelkie niezbędne działania w celu ochrony interesów państwa.

Chiński wiceminister spraw zagranicznych zareagował w ubiegłym tygodniu wezwaniem ambasadora USA w Pekinie, by zaprotestować przeciw patrolowi amerykańskiego niszczyciela w rejonie sztucznych wysp. Jak poinformowała chińska telewizja państwowa, podczas spotkania z ambasadorem Maxem Baucusem wiceminister Zhang Yesui określił patrol jako "skrajnie nieodpowiedzialny" i wezwał Stany Zjednoczone do wstrzymania działań, które naruszają suwerenność Chin oraz ich interesy w sferze bezpieczeństwa.

Przed rozpoczęciem w 2014 r. chińskich prac budowlanych na rafach Subi i Mischief były one w trakcie przypływów całkowicie zanurzone.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

USA nie chciały zagrozić militarnie Chinom
Komentarze (2)
3 listopada 2015, 14:13
https://www.youtube.com/watch?v=c3hu3SB4lM0
jazmig jazmig
3 listopada 2015, 13:51
Amerykanin kłamie, ich działanie jest zagrożeniem dla Chin. Lotniskowce amerykańskie z towarzyszącymi okrętami, są siłą uderzeniową, której zadaniem jest atak na dowolne państwo na świecie. Ich zasięg rażenia, to zasięg samolotów, które przewozi lotniskowiec. Dlatego Chiny na wyspach, które podczas przypływu przykrywa morze, nasypują skały oraz piasek i budują na nich lotniska i inne obiekty. Ich  celem jest odsunięcie od wybrzeży Chin kontynentalnych amerykańskiej armady, co uniemożliwi amerykański atak z powietrza na terytorium Chin. Na tych wyspach stacjonują samoloty i inna broń, zdolne do zatopienia lotniskowca, co z kolei powoduje, że lotniskowiec musi się od nich trzymać z daleka. Jako ilustrację powyższego, przytoczę nieoczekiwany efekt użycia przez Rosję rakiet samosterujących wystrzelonych z Morza Kaspijskiego na cele w IS. Króko po tym wydarzeniu amerykański lotniskowiec opuścil Zatokę Perską, rzekomo w celu usunięcią jakiejś usterki, lecz powód był taki, iż ten lotniskowiec znalazł się w zasięgu rażenia rosyjskich rakiet, które były go w stanie zniszczyć. Wracając do Chin, dochodzą do tego być może jakieś kopaliny w wodach tych mórz, ale przypuszczam, że państwa, które przylegają do tego morza mogłyby się dogadać ws. ich wydobywania. Natomiast blokada tego morza przez USA odcina Chiny od dróg zaopatrzeniowych ze świata, co dla Chin stanowi śmiertelne zagrożenie i dlatego Chiny zrobią wszystko, żeby do tej blokady nie doszło. Obawiam się, że będą one gotowe do otwartej wojny w razie prawdziwego zagrożenia.