W Szwecji aż 30 dni trzeba czekać na pochówek

PAP / psd

Okres między śmiercią człowieka a pogrzebem wynosi w Szwecji średnio aż 18-19 dni. Niechlubny rekord świata należy do regionu sztokholmskiego, gdzie na pogrzeb czeka się 33 dni. Dlaczego tak się dzieje?

Według Moeller sytuacji nie usprawiedliwia surowy klimat, który zwłaszcza w przeszłości był przeszkodą w wykopywaniu grobów. – W Norwegii, gdzie panują podobne warunki klimatyczne na pogrzeb czeka się osiem dni i to bez względu na porę roku, podobnie w Danii, w Holandii tylko pięć – zwraca uwagę dziennikarka,

Co zatem sprawia, że w Szwecji jest inaczej? Zdaniem autorki winne jest liberalne prawo. Przepisy mówią, że pogrzeb lub kremacja powinny odbyć się "jak najszybciej, nie później niż dwa miesiące po śmierci człowieka". W duńskim czy norweskim ustawodawstwie jest mowa o ośmiu dniach.

– W innych krajach i kulturach, kiedy umiera krewny lub bliski wszystkie sprawy schodzą na dalszy plan. Pogrzeb jest ważniejszy niż konferencja, szkolenie, święta Bożego Narodzenia, wycieczka. U nas (w Szwecji) wydaje się być na odwrót – pisze Lotte Moeller.

Na czas oczekiwania na pogrzeb w Szwecji wpływ ma również biurokracja, a także zwyczaj organizowania uroczystości tylko między wtorkiem a piątkiem. Dodatkowo, większość rodzin woli pożegnać zmarłego właśnie w piątek, aby mieć przed sobą weekend.

Kwestia opisana przez dziennikarkę to nie tylko socjologiczna ciekawostka, ale poważny problem ekonomiczny, a nawet zdrowotny (niebezpieczeństwo rozwoju bakterii). Szwedzkie władze zastanawiają się nad wprowadzeniem przepisu ograniczającego okres przechowywania ciała zmarłego do jednego miesiąca. Jest też propozycja, aby rodzina za każdy dzień zwłoki płaciła dodatkową opłatę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W Szwecji aż 30 dni trzeba czekać na pochówek
Komentarze (3)
SD
Szewczyk Dratewka
7 lutego 2010, 09:08
W Polsce z szacunkiem wobec zmarłych też jest krucho. Niby szanuje się zmarłych, niby dba się o ich groby, ale prawo państwowe pozwala po 20 latach od pochówku zniszczyć grób, a ciało zmarłego przenieść do zbiorowej anonimowej mogiły. Jak rodzina nie wniesie sprzeciwu i opłaty na następne 20 lat, równej opłacie za grób wnoszonej przy pochówku, to zarząd cmentarza może zapomnieć o szacunku wobec zmarłego i jego grobu - może skasować nagrobek (jak z marmuru, to przejąć go - cenne części) i walnąć nieboszczyka do wielkiego dołu, gdzie będzie spoczywał z innymi bezimiennymi. A co na to Kościół? Na cmentarzach wiejskich zwykle parafia (proboszcz) nie żąda ponownych opłat za grób co 20 lat i nie kasuje grobów po 20 latach. Jednak w miastach jest inaczej. Proboszczowie domagają się wnoszenia opłaty po 20 latach. Dlaczego inaczej jest na wsi, a inaczej w mieście? Wiejskie społeczności są bardziej solidarne i gotowe do zbiorowych protestów w razie aspołecznych zachowań księży. W miastach społeczności parafialne są bardzo luźne, każdy sobie rzepkę skrobie. Oczywiście prawo znoszące szacunek wobec zmarłego i grobu po 20 latach od pochówku lub ostatniej opłaty za grób - jest prawem państwowym, a nie kościelnym. Jednak proboszczowie, tam gdzie się da (w miastach), wykorzystują bezwzględnie to prawo. Grób jest w naszym społeczeństwie powszechnie uważany za świętość nie tylko przez pierwsze 20 lat od pochówku. Dlaczego jest tolerowane prawo państwowe, które tego nie szanuje i dlaczego Kościół tam gdzie może korzysta z państwowego prawa sprzecznego z kulturą narodową? Chodzi o pieniądze z ponownych opłat za groby. Jest to gigantyczny biznes. Jak więc jest z tym szacunkiem w Polsce wobec zmarłych i ich grobów?
G
gość
7 lutego 2010, 02:04
Straszne, brr.... Coraz bardziej człowiek się odczłowiecza i przesuwa w stronę rzeczy...
MK
Michał K
6 lutego 2010, 23:43
Nie dość, że nie mają szacunku do Nienarodzonych i życia ludzkiego, to i tych profanują, którym powinni zawdzięczać tradycje narodowe. Brak słów. Jeżeli za kilka lat Polska ma tak wyglądać to nie chce w niej żyć.