W.Brytania: wiele ofiar katastrofy śmigłowca
Wiele osób zostało rannych i są też prawdopodobnie ofiary śmiertelne katastrofy helikoptera, który w piątek wieczorem spadł na dach pubu w Glasgow. Cześć osób jest uwięzionych w rumowisku - poinformowały w sobotę władze.
Służby ratunkowe podały, że utrzymują kontakt z uwięzionymi osobami i podejmują wszelkie niezbędne działania aby je uwolnić. Wciąż jednak nie wiadomo ile jest ofiar i jaki jest ich stan.
Pierwszy minister (premier) Szkocji Alex Salmond oświadczył, że "wobec katastrofy tej skali musimy być przygotowani na ofiary śmiertelne".
W akcji ratunkowej bierze udział ok. 40 strażaków i 15 wozów gaśniczych ze specjalistycznym sprzętem oraz policjanci i ochotnicy. Przeszukują oni budynek w poszukiwaniu ofiar i wyprowadzają ludzi na zewnątrz.
Śmigłowiec spadł na popularny wśród mieszkańców Glasgow pub "The Clutha" przy ulicy Stockwell, w pobliżu brzegu rzeki Clyde. Nie doszło do wybuchu, ale jednopiętrowy budynek został poważnie uszkodzony. Część dachu budynku zawaliła się.
Szkocka policja potwierdziła w nocy z piątku na sobotę, że policyjny śmigłowiec "rozbił się wieczorem w centrum Glasgow". Poinformowano, że na pokładzie maszyny Eurocopter EC 135 T2 znajdowały się trzy osoby - dwóch oficerów policji i cywilny pilot. "Służby ratunkowe przybyły natychmiast i pozostają na miejscu katastrofy, które otoczono kordonem w celu ułatwienia akcji ratunkowej".
Do katastrofy, której przyczyny jeszcze nie ustalono, doszło o godz. 22.25 czasu lokalnego (23.25 czasu polskiego) na początku weekendu kiedy pub jest zazwyczaj pełen ludzi. Dodatkowo w ten piątek przypada narodowe święto Szkotów - dzień św. Andrzeja, który jest patronem Szkocji.
Świadkowie twierdzą, że wewnątrz pubu było ok. 120 osób, które słuchały koncertu zorganizowanego z okazji święta. Część z nich zdołała wydostać się na zewnątrz o własnych siłach. Nie wiadomo jednak ile osób pozostaje zablokowanych przez zawalone fragmenty konstrukcji.
"Nie mogę uwierzyć w to co się stało. W pewnym momencie usłyszałem nierówno pracujący silnik a gdy spojrzałem w górę zobaczyłem spadający jak kamień helikopter. Spadał z dużą szybkością, ale wydawało się, że pilot usiłuje wykonać zwrot. Nie było jednak wybuchu, ani kuli ognia" - powiedział Gordon Smart z dziennika "The Scottish Sun".
Brytyjski premier David Cameron przekazał na Twitterze wyrazy współczucia ofiarom.
Skomentuj artykuł