Wiwaty na cześć Lecha Wałęsy na Times Square

Nowojorski Times Square (fot. EPA/Peter Foley)
PAP / drr

Wielotysięczne tłumy entuzjastycznie witały w poniedziałek po południu Lecha Wałęsę, który przybył z przesłaniem solidarności na wiec związkowców w centrum Nowego Jorku.

Jak przypomniał prezes zrzeszenia związków zawodowych pracowników budowlanych Gary LaBarbera, Lech Wałęsa jest legendarnym liderem i historyczną postacią, która ucieleśnia istotę związkowców na całym globie: siłę, ducha i solidarność.

LaBarbera zapewniał, że jego organizacja walczy o warunki pracy i godność całej klasy średniej. Związkowcy w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak całe społeczeństwo, dotkliwie odczuwają skutki kryzysu gospodarczego. Bezrobocie pośród pracowników budowlanych sięga 45 proc.

Podczas przypominającego show zgromadzenia, z występami orkiestry kobziarzy w szkockich spódniczkach i zalewającymi plac nagraniami popularnych solistów, zarówno LaBarbera, jak i inni mówcy, podawali za wzór byłego prezydenta RP, który w USA wciąż jest popularną postacią. Zapewniali, że stanowi dla nich inspirację.

Na Times Square pośród flag związkowych widać było także plakietki amerykańskich związkowców z napisem po polsku "Solidarność", biało-czerwone chorągiewki oraz ogromny transparent z dwoma orłami w koronie. Ponieważ ruch był tylko częściowo zamknięty, nie tylko uczestnicy wiecu, którzy przybyli w strojach roboczych i kaskach, ale też wielu mieszkańców miasta dzięki telebimom mogło się przysłuchiwać wystąpieniu Wałęsy.

Były prezydent RP zaznaczył, że w wielkich bojach, które toczył przed trzema dekadami pomagali też Amerykanie. Wspomniał zasługi zmarłego 11 lat temu szefa największej centrali związkowej AFL-CIO Lane Kirklanda. Przekonywał, że także w rozwiązywaniu problemów dzisiejszej doby mogą pomóc idee silniejsze niż broń jądrowa. - W tamtym czasie liczyliśmy czołgi, rakiety, żołnierzy, ale (...) wszyscy zapomnieliśmy o duchu, o wartościach, o Panu Bogu. Zapamiętajcie, czasem duch jest silniejszy od rakiet od żołnierzy i od atomu nawet.

Wałęsa zwrócił uwagę, że po zwycięstwie "Solidarności" Europa zaczęła budować jedno państwo - Stany Zjednoczone Europy. - Jeśli się to uda, dodał, powinniśmy jednoczyć je z Stanami Zjednoczonymi Ameryki, bo tylko wówczas poradzimy sobie z wielkim narodem chińskim, wspaniałym, o wielkiej kulturze, ale który trochę inaczej ułożył sobie swoje życie. To będzie dobra, wielka sprawa jeśli wspólnie z Chinami będziemy budować ten świat.

Uderzając w żartobliwy ton, Wałęsa mówił, że jeśli USA, które jako jedyne supermocarstwo ponoszące odpowiedzialność za świat nie chcą mu przewodzić, uczyni to Polska. Stwierdził też, że przed światem globalnym stoi wciąż wiele wyzwań i pytań o kształt gospodarki i demokracji. - Żadne pokolenie nie miało takiej szansy jak my na pokój, na rozwój i dobrobyt, tylko musimy być solidarni. "Solidarnie pokonaliśmy komunizm, a teraz solidarnie rozwiążmy problemy, jakie stanęły przed nami - apelował.

- Było to wspaniałe wezwanie do jedności i solidarności nie tylko dla tego kraju, ale dla całego świata - skomentował jeden z zgromadzonych na wiecu związkowców, John Lewis. Według organizatorów, w poniedziałkowym zgromadzeniu na Times Square uczestniczyło ponad 20 tysięcy osób.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiwaty na cześć Lecha Wałęsy na Times Square
Komentarze (8)
G
Groszek
26 października 2010, 13:01
Sorry ~jer! Moja straszna pomyłka. Jednak do trola mi daleko.
J
jer
26 października 2010, 12:49
Po takim fantastycznym przyjęciu przez Anglików powinien zostać następcą brytyjskiego tronu. Coś Ci się myli Nowy Jork z Londynem. Czytałeś czy komentujesz bo tak wypada? Jesteś trolem?
G
Groszek
26 października 2010, 12:29
Po takim fantastycznym przyjęciu przez Anglików powinien zostać następcą brytyjskiego tronu.
R
realista
26 października 2010, 10:47
Nie, oni po prostu go nie znają. Za to znają Kaczyńskich i odpowiednio ich opisują czego niestety Jarek nie może przeżyć i odreagowuje agresją bo przecież świat jest głupi i to jego Jarosława powinien darzyć szczególną estymą
G
Groszek
26 października 2010, 10:46
Smute to ale prawdziwe, że nazywający się Polakami opluwali i opluwają śp. L. Kaczyńskiego, jego brata, A. Gwiazdę, A. Walentynowicz, błogosławionego ks. J. Popiełuszkę, Z. Herberta, o. T. Rydzyka, J. Karpińskiego, kardynała Wyszyńskiego, R. Niwińskiego, A. Kerna i wielu , wielu innych wybitnych, ale "niepoprawnech" Polaków.
W
witek
26 października 2010, 10:42
Nie, oni po prostu go nie znają.
G
gos.c
26 października 2010, 10:41
to taka krajowa bezinteresowna zawisc
R
realista
26 października 2010, 08:44
Tylko w Polsce są ludzie którzy go opluwają ale to dla nas Polaków takie charakterystyczne opluwało się i opluwa Karskiego,Nowaka Jeziorańskiego,Miłosza przykre ale takie polskie