Władze Bahrajnu wprowadzają stan wyjątkowy
Kontrolowany przez sunnitów rząd Bahrajnu ogłosił w czwartek stan wyjątkowy w całym kraju, kontynuując tłumienie buntu szyickiej większości po krwawej pacyfikacji jego uczestników w centrum stolicy, Manamy. Zaniepokojenie sytuacją w Bahrajnie wyraziły USA.
W toku podjętego bez uprzedzenia natarcia na przeciwników rządu demonstrujących od poniedziałku na Placu Perłowym policja zabiła w nocy ze środy na czwartek trzy osoby, a 195 zostało rannych. Takie dane podało ministerstwo zdrowia. Według źródeł opozycyjnych zginęły cztery osoby.
"Wjechali swymi opancerzonymi samochodami na plac, gdzie setki ludzi ułożyły się już do snu pod rozbitymi tam namiotami" - napisał specjalny wysłannik madryckiego dziennika "El Pais".
Wszyscy zabici, to uczestnicy demonstracji szyitów, zaskoczeni podczas odpoczynku. W czasie gdy trwał najazd na Plac Perłowy, około pół setki pojazdów policyjnych i wojskowych patrolowało ulice Manamy, a nad miastem przelatywały na małej wysokości śmigłowce szturmowe Apache.
Według źródeł opozycyjnych, na które powołują się agencje, po szarży pancernej na śpiących i nie spodziewających się ataku demonstrantów, zaginęło sześćdziesięciu spośród nich. Liczba ofiar może więc okazać się większa od podanej do wiadomości.
Całkowicie oczyszczony z protestujących plac, na którym krzyżują się główne drogi i który spełniał rolę taką, jak kairski plac Tahrir, kontrolowało wieczorem 40 opancerzonych pojazdów wojskowych.
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton wkrótce po szarży policji na Plac Perłowy wyraziła "głębokie zaniepokojenie" sytuacją w Bahrajnie. W rozmowie ze swym odpowiednikiem w Bahrajnie zaapelowała o "umiarkowanie w działaniach".
Wskazywała na nieodzowność reform politycznych i gospodarczych, bez których "nie da się zadośćuczynić żądaniom obywateli Bahrajnu".
Również brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague wyraził w czwartek głębokie zaniepokojenie wydarzeniami w Bahrajnie, gdzie od 1999 roku rządzi król Hamad ibn Isa al-Chalifa.
"Powiedziałem szefowi dyplomacji Bahrajnu, że jest już najwyższy czas, aby zacząć budować mosty między różnymi wspólnotami religijnymi" - oświadczył Hague.
Protesty przeciwko dyskryminowaniu przez sunnicki rząd ludności szyickiej, która stanowi 70 proc. liczącej 740 000 ludności Bahrajnu zamieszkującej na obszarze zaledwie 760 km kwadratowych, wybuchły na wielką skalę po rewolcie w Tunisie i Egipcie.
Bahrajn, gdzie znajduje się dowództwo i główna baza V Floty USA, służy Stanom Zjednoczonym jako zapora przed wpływami szyickiego Iranu w tym regionie.
Skomentuj artykuł