Wybory prezydenckie na Ukrainie

(fot. EPA/ROBERT GHEMENT)
PAP / kn

Pokoju i spokojnego życia oczekują Ukraińcy od nowego szefa państwa, którego będą wybierali w niedzielnych, przyspieszonych wyborach prezydenckich. Obywatele kraju, którzy od ponad pół roku żyją w nieustannym napięciu, chcą dziś przede wszystkim stabilizacji.

Politycy i komentatorzy wskazują, że nowy prezydent wzmocni legalność władz w Kijowie, więc niektórzy nawołują do wyłonienia go już w pierwszej turze głosowania. Największe notowania w sondażach ma obecnie biznesmen i były minister spraw zagranicznych Petro Poroszenko, którego popiera 45 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu jest była premier Julia Tymoszenko z poparciem wynoszącym 13,3 proc.
Znany obserwator ukraińskiego życia politycznego Witalij Portnikow mówi PAP, że jest przeciwnikiem wybierania prezydenta w pierwszej turze, gdyż druga tura da zwycięskiemu kandydatowi mocniejszy mandat do pełnienia władzy.
"W odróżnieniu od wielu innych nie uważam, że druga tura wyborów będzie jakąś tragedią polityczną. Wybór w pierwszej turze jest wyborem dokonanym przez zaledwie kilka procent ludzi, więc z politycznego punktu widzenia druga tura, w której jeden z kandydatów uzyskuje poparcie na przykład 70-procentowe, daje mu silniejszą pozycję" - ocenia.
Wołodymyr Horbacz z ukraińskiego Instytutu Współpracy Euroatlantyckiej wskazuje, że los wyborów rozstrzygnie się we wschodnich obwodach kraju, gdzie ich przeprowadzenie będzie utrudnione ze względu na trwające tam akcje uzbrojonych i wspieranych przez Rosję separatystów.
"Jeśli nie uda się tam przeprowadzić wyborów w większości lokali wyborczych, to będzie to oznaczało mniejszą frekwencję w tym regionie. W związku z tym, że liczba zwolenników faworyta wyścigu wyborczego, Poroszenki, nie jest tam zbyt wysoka w porównaniu z centrum i zachodem (kraju), będzie on miał możliwość wygrania już w pierwszej turze głosami wyborców właśnie z tych regionów, o ile będą oni wystarczająco aktywni" - powiedział PAP.
Analityk podkreśla jednak, że prognozowanie zachowań elektoratu jest dziś utrudnione. "Sondaże potwierdzają, że jest szansa, iż wybory zakończą się pierwszą turą, ale należy brać pod uwagę stan psychiczny społeczeństwa, które znajduje się w niezwykłej sytuacji ze względu na wydarzenia na scenie zewnętrznej i wewnętrznej. Nikt dziś nie wie, co będzie w dniu głosowania" - zaznaczył. Zdaniem Horbacza Ukraińcy widzą w osobie nowego prezydenta przede wszystkim gwaranta ich spokoju i bezpieczeństwa. "Wyborcy chcą, by posiadał on cechy ojcowskie, i dostrzegają je u Poroszenki. Wydaje mi się, że Ukraina potrzebuje dziś bardziej Poroszenki niż Tymoszenko" - stwierdził.
Portnikow ocenia, że większość jego rodaków błędnie uważa, iż od wyboru prezydenta zależy ich dobrobyt. "Prezydent nie zajmuje się przecież polityką gospodarczą, bo jest to sprawa rządu. Ludzie powinni mieć świadomość, że wybierają człowieka, który będzie odpowiadał za bardzo wąski segment zadań: politykę zagraniczną, obronność i jedność narodową. Nic więcej" - podkreślił.
Zdaniem ekspertów wśród najważniejszych zadań nowego prezydenta będzie współpraca z parlamentem na rzecz niezbędnych reform w państwie, wśród których na pierwszym miejscu wymieniają reformy obronności i służb specjalnych oraz zagwarantowanie europejskiego i euroatlantyckiego kierunku rozwoju kraju.
"Pierwszym krokiem powinno być podpisanie pełnej umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską (dotychczas podpisano jedynie polityczną część tego dokumentu - PAP). Prezydent powinien rozpocząć także negocjacje na temat współpracy z NATO, która dałaby nam bezpieczeństwo i zagwarantowała jedność terytorialną Ukrainy. Powinien włączyć się także w rozwiązanie kwestii wschodu kraju z myślą o ustabilizowaniu sytuacji, jaka powstała przez działania Rosji i jej najemników w obwodzie donieckim i ługańskim" - mówi Portnikow.
"Główne zadanie to stabilizacja i deeskalacja konfliktu w Donbasie oraz ograniczenie presji ze strony Rosji. Polityka zagraniczna i bezpieczeństwo zewnętrzne są dziś najbardziej palącymi kwestiami" - dodaje Horbacz.
Porównując zdolność dwóch najważniejszych kandydatów do porozumienia się z Rosją, wskazał on, że Poroszenko będzie musiał przecierać sobie szlaki do dialogu z Moskwą, podczas gdy Julia Tymoszenko jest tam dobrze znanym rozmówcą.
"Poroszenko będzie dla prezydenta (Rosji) Władimira Putina nowym partnerem. Niewykluczone, że będzie bardziej racjonalny i pragmatyczny, ale i mniej ustępliwy. W ewentualnych rozmowach z Rosjanami będzie miał też większe poparcie Zachodu, niż może mieć Tymoszenko, która jest dawną znajomą Putina. Rosyjski prezydent zna jej słabe punkty i aktywnie je dotychczas wykorzystywał. Tak było, gdy zawierali oni umowy gazowe w 2009 r." - podkreślił Horbacz.
Tymczasem w ocenie Portnikowa Moskwa nie będzie prowadziła rozmów z żadnym prezydentem Ukrainy, który nie przyjmie dyktowanych przez nią warunków. Chodzi przede wszystkim o uznanie, że okupowany Krym należy do Rosji, a nie Ukrainy, o zgodę na przekształcenie Ukrainy w państwo o ustroju federalnym oraz odmowę uczestniczenia w międzynarodowych blokach wojskowych, takich jak NATO.
"Bez spełnienia tych warunków żadnych rozmów między obecnymi władzami Rosji a Ukraińcami nie będzie. Nie ma żadnego znaczenia, kto w tej sytuacji zostanie prezydentem Ukrainy. Nikt, kto uroczyście nie ogłosi, że rezygnuje z jedności terytorialnej Ukrainy, nie będzie dla Rosji partnerem. Do tego momentu żadnych rozmów nikt w Moskwie nie będzie inicjował" - powiedział.
Obaj rozmówcy wskazują, że po wyborach prezydenckich na Ukrainie powinny zostać ogłoszone nowe wybory parlamentarne. "Po niedawnej rewolucji ludzie na Ukrainie bardzo się zmienili i obecny parlament nie reprezentuje interesów narodu. Nie można przecież normalnie pracować z tą częścią deputowanych, którzy przyczynili się do dzisiejszej sytuacji i ponoszą odpowiedzialność za przelaną krew" - podkreśla Horbacz.
Analityk nie przewiduje także, by po wyborach prezydenta sytuacja na wschodzie kraju uległa natychmiastowej poprawie. "Dywersyjna działalność grup separatystycznych nie ustanie. Ci ludzie są w świetle prawa przestępcami, którzy wiedzą, że albo uciekną do Rosji, albo zostaną zabici lub odpowiedzą za swoje czyny przed sądem. Część z nich nadal będzie więc prowadziła partyzancką walkę. W najbliższym czasie sytuacja na wschodzie się nie uspokoi" - powiedział w rozmowie z PAP.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wybory prezydenckie na Ukrainie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.