Zachód powinien się zamienić rolami z Putinem
Nadal brak oznak, że Rosja chce doprowadzić do dyplomatycznego rozwiązania kryzysu na Ukrainie. Nadszedł czas, by to Zachód zaczął dyktować reguły gry i przetestował, jakie sankcje finansowe jest w stanie znieść rosyjska gospodarka - pisze "Financial Times".
Londyński dziennik zauważa w piątek, że prezydent Rosji Władimir Putin podczas ukraińskiego kryzysu stał się znany z proponowania inicjatyw, które wytrącają Zachód z równowagi. W tym tygodniu ta zasada się potwierdziła.
Jak przypomina "Financial Times", w środę Putin dokonał "pozornego zwrotu", który wzbudził nadzieję na dyplomatyczne rozwiązanie ukraińskiego kryzysu. Zaapelował do prorosyjskich separatystów, by przełożyli referendum niepodległościowe, zapowiedział, że wycofa swych żołnierzy znad granicy z Ukrainą i nazwał wybory prezydenckie na Ukrainie "ruchem we właściwym kierunku".
Chciałoby się myśleć, że lider Kremla rzeczywiście próbuje doprowadzić do deeskalacji - pisze "FT". Jednak w czwartek, gdy separatyści zignorowali apel Putina i ogłosili, że referendum się odbędzie, pojawiły się wątpliwości co do zamiarów rosyjskiego przywódcy.
"Krok Putina wydaje się raczej dyplomatyczną gierką aniżeli prawdziwą inicjatywą" - ocenia gazeta. Przywódca Rosji często podkreślał, że Moskwa nie ma kontroli nad prorosyjskimi bojownikami na wschodzie Ukrainy, co zdecydowanie kwestionowały władze w Kijowie. "Dlatego odpowiada mu, jeśli separatyści wydają się głusi na jego apel" - dodaje dziennik.
"Wydarzenia z tego tygodnia po raz kolejny pokazały, że inicjatywa nadal należy do Putina, podczas gdy Zachód chwyta się każdej jego wypowiedzi i reaguje na każdy jego krok. USA i UE muszą w pewien sposób zamienić się z nim rolami, aby to rosyjski przywódca zgadywał, jakie będzie następne posunięcie jego przeciwników" - apeluje "FT".
Jak pisze gazeta, osiągnięcie dyplomatycznego porozumienia w sprawie przyszłości Ukrainy wymaga podjęcia pewnych działań przez wszystkich graczy. Putin musi wycofać swoich żołnierzy znad granicy i zakończyć kampanię medialną przeciwko Kijowowi. Separatyści na wschodzie powinni się rozbroić, a ukraińskie wojsko zakończyć swoje operacje. Ukraina musi przeprowadzić wybory prezydenckie 25 maja, by władze w Kijowie dostały demokratyczny mandat. Nowy rząd powinien przekazać władzę regionom, uznając uzasadnione żądania większej autonomii na terenach rosyjskojęzycznych."Te kroki nie zostaną jednak podjęte, jeśli Putin nie zacznie popierać dyplomatycznego rozwiązania" - podkreśla "FT". Według dziennika prezydent może nadal szacować, że mu się to nie opłaca. Dzięki utrzymującemu się na Ukrainie patowi, separatyści mogą nadal szerzyć chaos na wschodzie. "To z kolei ułatwia Kremlowi osiągnięcie tego, co może być jego ostatecznym celem: rozczłonkowania Ukrainy, by trzymać ją z dala od NATO i UE" - ocenia gazeta.
Jeśli Putin natychmiast nie zacznie polegać na dyplomacji, USA i UE będą musiały rozważyć twardsze podejście - uważa dziennik. Teraz Zachód grozi Rosji kolejnymi sankcjami, jeśli wejdzie ona na Ukrainę lub zakłóci majowe wybory prezydenckie. "Ale USA i UE powinny rozważyć wprowadzenie stopniowego programu ukierunkowanych sankcji, jeśli rebelia na wschodzie będzie kontynuowana. Powinny też ostrzec Putina, że będą one wprowadzane krok po kroku dopóki on nie udowodni, iż porzucił politykę zastraszania i prowokacji przeciwko sąsiadowi" - zaznacza "FT".
"Do teraz to Putin wodził rej w sprawie Ukrainy, testując za każdym razem zdecydowanie Zachodu. Nadszedł czas, by to zachodnie rządy przejęły inicjatywę. Są granice tego, w jakim stopniu rosyjska gospodarka jest w stanie tolerować ostre sankcje finansowe. Tę granicę powinno się teraz przetestować" - konkluduje "FT".
Skomentuj artykuł