Zagraniczna prasa o wyborach w Rosji

Zagraniczna prasa o wyborach w Rosji
(fot. EPA/Siergiej Ilnitskij)
PAP / drr

Car o władzy mniejszej niż dotychczas, koniec epoki cudów - tak o zwycięstwie Władimira Putina w wyborach prezydenckich w Rosji pisze w poniedziałek włoska prasa.

"La Repubblica" zwraca uwagę, że zasadniczą rolę w umniejszeniu, jak podkreśla, silnej do tej pory pozycji Putina odegrała nowo powstała rosyjska klasa średnia, która teraz "podniosła głowę", "aspiruje do wolności, godności i szacunku ze strony władzy" i najgłośniej w ostatnich miesiącach domagała się jego odejścia.

"Nie można wierzyć w to, że od jutra (Władimir Putin) będzie kimś innym; zdecydowany postępować z Rosjanami bez obrażania ich przyzwoitości, nie traktować ich jak trochę niedorozwinięte dzieci, które muszą zaakceptować podczas każdych wyborów grę Putin-Miedwiediew i Miedwiediew-Putin" - uważa włoski komentator. "Oczekiwanie nagłego i spektakularnego nawrócenia reżimu i jego szefa byłoby naiwnością" - dodaje.

DEON.PL POLECA

Trzecia prezydencka kadencja Putina nacechowana jest niepewnością. Tym razem nie wystarczą kolosalne wydatki na zbrojenia - uważa publicysta "La Repubblica". "Dzisiaj Putin jest zmuszony do tego, by wymyślić na nowo politykę, jeśli będzie do tego zdolny. Pozwolenie klasie średniej na to, by kisiła się w niezadowoleniu i protestach, może tylko skrócić czas jego reżimu" - konstatuje "La Repubblica".

Komentator "Corriere della Sera" za najważniejsze uznaje to, że po wyborach w Rosji Europa musi prowadzić dialog z Putinem. Ocenia, że nie ma pewności, czy w ciągu dwudziestu lat, jakie minęły od rozpadu ZSRR, "Rosjanie nauczyli się robić dobry użytek z wolności".

"Ufność, jaką mieliśmy, jeśli chodzi o zdolność narodu rosyjskiego do poradzenia sobie z odzyskaną wolnością, być może była przejawem nadmiernego optymizmu. Przedwczesna jest nadzieja, że Rosja mogłaby nagle stać się mocną wielopartyjną demokracją" - czytamy na łamach największej włoskiej gazety.

Lecz właśnie dlatego, wskazuje autor komentarza, "pamięć o pełnej przeszkód i trudnej drodze, jaką musiały pokonać wszystkie inne narody europejskie, by zbudować demokratyczne i dojrzałe społeczeństwa, powinna skłaniać nas ku temu, by obserwować ewolucję nowej demokratycznej Rosji z mniejszym zniecierpliwieniem"

Putin wygrał, ale wciąż potrzebuje Miedwiediewa

Wybory w Rosji wygrał Władimir Putin, ale wciąż potrzebuje on Dmitrija Miedwiediewa, który - mając opinię liberała - może pełnić rolę moderatora między władzą a niezadowoloną częścią rosyjskiego społeczeństwa - pisze czeski dziennik "Hospodarzske noviny".

Gazeta w swym poniedziałkowym wydaniu przewiduje, że Putin po powrocie na urząd prezydenta "będzie się jednak musiał zmierzyć z utratą zaufania znacznej części miejskiej klasy średniej".

"Ta klasa twierdzi, że wybory znów zostały sfałszowane i rusza na ulice. W ten sposób rośnie rola Dmitrija Miedwiediewa, który mógłby funkcjonować jako pośrednik między Kremlem a protestującymi. Dlatego też można się spodziewać, że co najmniej w pierwszym etapie nowej kadencji Putina (Miedwiediew) ponownie będzie premierem" - podkreśla czeski dziennik.

W opublikowanym osobno obszernym komentarzu dotyczącym rosyjskich wyborów publicysta i przedstawiciel organizacji rosyjskich emigrantów w Czechach Aleksiej Kilin przypomina, że Putin wywodzi się z służb bezpieczeństwa. Kilin przyznaje, że to jedyna organizacja w Rosji zdolna zmierzyć się z wszechobecnym światem przestępczym. Zwraca jednak uwagę, że mimo różnych nazw - CzK, GRU, NKWD, MWD, KGB czy obecnie FSB - niezmienna pozostała jej siedziba na "przesiąkniętej krwią dziesiątek tysięcy ofiar" Łubiance oraz mentalność jej członków, którzy nie wstydzą się za swych poprzedników.

Zdaniem Kilina w obecnych wyborach nie chodzi tylko o wygraną Putina, ale także o wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego, z którym Putin będzie musiał się liczyć. Kilin zwraca przy tym uwagę, że starsze pokolenie za nieodłączną część rosyjskiej transformacji uznaje korupcję i przestępczość. Tymczasem młodzi Rosjanie, którzy podróżują po świecie i nie oglądają się na historię, lecz na rozwinięte państwa Zachodu, rozumieją, że zasoby naturalne, jak i ludzkie, pozwoliłyby Rosji na osiągnięcie wyższego stopnia rozwoju. Widzą też - podkreśla Kilin - że władza nie chce i nie potrafi powstrzymać korupcji i złodziejstwa, ponieważ się z nią zrosły.

"Byłoby wspaniale, gdyby do czasu następnych wyborów pojawił nowy, dobry jakościowo kandydat na prezydenta" - dodaje. Jeśli tak się nie stanie, nowa, proeuropejska generacja znów będzie musiała emigrować z Rosji - konkluduje Kilin.

W Rosji doszło do politycznego przebudzenia

Mimo zwycięstwa Władimira Putina w pierwszej turze życie polityczne w Rosji nie wróci na dawne tory, ponieważ rosyjskie społeczeństwo przebudziło się, jeśli chodzi o politykę - ocenia w komentarzu redakcyjnym "Financial Times".

"Dwie najważniejsze kwestie pozostają bez odpowiedzi: czy Putin dotrwa do końca 6-letniej kadencji i czy firmowany przez niego system, nawet w zmodyfikowanej postaci, przetrwa pod rządami nowego lidera wyłonionego z grupy rządzącej, czy też prędzej czy później ustąpi miejsca czemuś nowemu - w sposób uporządkowany lub chaotyczny" - uważa gazeta.

"FT" zwraca uwagę, że Putin traci na popularności i że głównym powodem niezadowolenia nie są sprawy materialne. Rosjanom żyje się lepiej, ale nawet robotnicy zależni od państwa-pracodawcy i jego świadczeń mają te same troski, co klasa średnia: rozpanoszoną korupcję, kumoterstwo, polityczne ubezwłasnowolnienie, system prawny nie zapewniający poczucia bezpieczeństwa.

"Utrata popularności Putina ma ważne reperkusje. Szerokie poparcie społeczne było podstawą jego władzy. Umożliwiło mu skonsolidowanie elit rządzących Rosją z braku demokratycznych instytucji: oligarchów, aparatu bezpieczeństwa, kierowniczych szczebli biurokracji. Jeśli poparcie dla Putina osłabnie jeszcze bardziej, to w elitach może dojść do pęknięć i zaczną wysuwać alternatywnych kandydatów, co będzie miało trudne do przewidzenia skutki" - obawia się "FT".

Poniedziałkowy "Guardian" pisze, że najważniejszą sprawą jest nie to, czy Putin wygrał, lecz "jak wygrał i gdzie przegrał". W tym kontekście gazeta pisze o wyborczych nadużyciach, cytując opozycyjnego lidera Aleksieja Nawalnego, a także o rosyjskiej "wyborczej karuzeli" - rozwożeniu specjalnymi autobusami ludzi wynajętych do objeżdżania lokali wyborczych i wielokrotnego głosowania. Takie praktyki zaobserwowano m.in. w moskiewskiej dzielnicy Kurkino.

"Po załamaniu się popularności jego partii Jedna Rosja, czego wyrazem był wynik wyborów w grudniu, na podstawie nowego konsensusu Putin musi zbudować nową siłę. Będzie to musiała być koalicja, jeśli ma odpowiedzieć na najważniejsze kwestie, które najzdolniejszych i najaktywniejszych Rosjan skłoniły do wyjścia na ulice" - sądzi "Guardian".

"Putin może być najpopularniejszym od lat rosyjskim politykiem, ale dawna pozłota z niego opadła" - pisze z kolei Cristina Odone w "Daily Telegraph".

"Gdy Putin doszedł do władzy w 1999 r. niewielu wiedziało, kim był ten niepozorny z wyglądu człowiek ze wzrokiem rekina. Wkrótce okazało się, że ma za sobą służbę w KGB, był szpiegiem w NRD i jest zapalonym dżudoką. Mówił górnolotnie o tym, że Rosjanie nie zasługują na to, by upokarzał ich pijany prezydent Borys Jelcyn i chciwe bękarty Zachodu. On sam miał być inny - był z ludu, a nie z moskiewskiej elity, która zachomikowała miliony" - charakteryzuje jego wczesne wcielenie Odone.

"Ponad 10 lat później nie chodzi już o miliony, lecz o miliardy, które stracili Rosjanie pod jego rządami" wskutek przejmowania majątku przez oligarchów, wywożenia kapitału zagranicę, niewłaściwego wykorzystania przychodów z surowców naturalnych - przypomina. "Co gorsza, Rosjanom, którzy mu zawierzali przez 13 lat, spadają łuski z oczu (...). Zrozumieli, że Putin nie wprowadzi rozwiązań, lecz stwarza nowe problemy" - twierdzi Odone.

Publicystka sądzi, że Putin nie ma większego politycznego pola do manewru. Firmuje zakulisowe rządy dawnego aparatu bezpieczeństwa mającego interes w utrzymaniu status quo. Jeśli nie sprosta jego oczekiwaniom, zostanie odsunięty.

"Opozycja chce ustąpienia Putina, a ci, którzy go wynieśli do władzy, chcą, by się nie wychylał. Nie jest to dla niego wygodne położenie" - konkluduje Odone.

Putin pokazał, jak wygrać i przegrać jednocześnie

Władimir Putin pokazał, jak można wyraźnie wygrać wybory i jednocześnie przegrać - pisze w poniedziałek niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" w komentarzu na temat niedzielnych wyborów prezydenckich w Rosji, które Putin wygrał w I turze.

Według gazety machina władzy Putina, starannie budowana przez ponad dekadę, przyniosła mu zwycięstwo już w pierwszej turze wyborów. "Ale co to za sukces, gdy towarzyszy mu ponad trzy tysiące skarg, wątpliwości i protesty? Nie tylko dzień wyborów zdecydował o jakości głosowania. Stała dominacja Putina w mediach, zastraszeni urzędnicy, wykluczenie liberalnego kandydata opozycji i wprowadzone w trybie pilnym podwyżki rent i żołdu już przed wyborami stworzyły atmosferę, w której dopiero taki wynik był możliwy" - ocenia "SZ".

"W maju Putin zostanie zaprzysiężony na prezydenta, ale nie może już rościć sobie prawa, by być podziwianym przywódcą narodu" - dodaje niemiecki dziennik. "Przyczyną tej sytuacji jest ta część narodu, która obudziła się z apatii minionych lat i przezwyciężyła niechęć do polityki" - pisze gazeta, przypominając, że dziesiątki tysięcy Rosjan, jako dobrowolni obserwatorzy wyborów, patrzyło władzom na ręce. "Jeszcze nie widziano w Rosji takiego zaangażowania obywateli. Przynajmniej w tym względzie wybory były postępem w historii Rosji" - ocenia "SZ".

Jak pisze, utrzymanie systemu państwowej kontroli i jednoczesne wprowadzanie reform w Rosji trudno będzie pogodzić. Putin może być gotowy uczynić pewne gesty wobec swoich przeciwników, ale tylko po to, by móc kontynuować starą politykę.

Minione dwanaście lat pokazały, że Putinowi brakuje woli reformowania, a pojęcie kompromisu oznacza dla niego słabość. "Dlatego Rosję i jego starego-nowego najpotężniejszego człowieka czeka trudna przyszłość" - komentuje "Sueddeutsche Zeitung".

Także dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że wątpliwe jest, czy Putin to właściwy człowiek, aby pokonać wyzwania, przed którymi stoi Rosja.

"Programowe artykuły, które opublikował on w minionych tygodniach w dużych rosyjskich gazetach, zawierały wprawdzie słuszne stwierdzenia o złej sytuacji w Rosji, które pokrywają się z tezami liberalnych krytyków reżimu. Jednak te analizy i wynikające z nich demokratyczne obietnice bez pokrycia kończyły się zawsze samochwalstwem i powrotem do starego myślenia. Nadzieja, że Putin wreszcie rozpocznie wprowadzanie demokratycznych reform, których zaniechał w minionych dwunastu latach, jest naiwnością" - komentuje "FAZ".

Z kolei dziennik "Die Welt" ocenia, że niedzielne wybory mogą być "początkiem końca systemu Putina".

"Dotychczas rosyjska umowa społeczna opierała się na obietnicy stabilności i rosnącego dobrobytu. Było to wspierane przez wzrastające ceny ropy, które przed dwunastu laty wynosiły około ośmiu dolarów za baryłkę, a dziś - dziesięć razy tyle. (...) Dziś Rosja ma to, czego nie miała nigdy" klasę średnią, która chce być traktowana poważnie i ma dość wszechobecnej korupcji.

Młode pokolenie jest ciekawe świata, przede wszystkim Zachodu. Posługuje się cyfrowymi mediami i ogrywa wszelkie kontrole. Gdy Putin i (prezydent Dmitrij) Miedwiediew podzielili się władzą na dłużej niż dziesięć lat, wzbudziło to oburzenie, a Kreml musiał chronić się przed brutalnymi atakami. Putin wie, że nie może stracić młodych, otwartych na świat i znających języki obce" - pisze "Die Welt", dodając, że nowy prezydent Rosji stanie przed pytaniem o zmianę systemu władzy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zagraniczna prasa o wyborach w Rosji
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.