Zagraniczne media o polskich wyborach
Ulga, monopol, błogosławieństwo i bogatsi Polacy - to niektóre z określeń użytych przez zagranicznych dziennikarzy, którzy pisali o wyborach parlamentarnych w Polsce.
Ulga w Europie i uspokojenie dla rynków
Największe włoskie gazety wyrażają w poniedziałek opinię, że zwycięstwo Platformy Obywatelskiej premiera Donalda Tuska w wyborach parlamentarnych w Polsce da "oddech ulgi" Unii Europejskiej i przyczyni się do uspokojenia na międzynarodowych rynkach.
"Corriere della Sera" podkreśla, że Donald Tusk jest pierwszym w historii wolnej Polski premierem, który będzie sprawował drugi mandat i wyraża przekonanie, że wynik wyborów to jego "osobiste zwycięstwo".
"To wybór kontynuacji, która wynagradza pragmatyzm koalicji" - ocenia największa włoska gazeta. Dodaje, że wynik wyborów to zarazem "uspokojenie dla rynków i Unii Europejskiej" w obecnym półroczu, w którym - jak przypomina - to Polska sprawuje przewodnictwo w Radzie UE.
W artykule pisze się też o "policzku liberałów dla eurosceptyka Jarosława Kaczyńskiego", którego na łamach dziennika opisano jako "antyniemieckiego i rusofobicznego", "etatystę" i "przeciwnika prywatyzacji".
"Nie opłaciło się zaostrzenie retoryki patriotycznej i antysystemowej po katastrofie smoleńskiej" - tak gazeta podsumowuje kampanię PiS.
Zwraca uwagę na to, że "zapowiedzianą niespodzianką" jest dobry wynik Ruchu Palikota, którego nazywa "komedianckim miliarderem". Według autorki relacji Janusz Palikot "wypełnił polityczną próżnię prezentując rewolucyjny program w takich tematach jak prawo do aborcji, związki homoseksualne, legalizacja lekkich narkotyków, a przede wszystkim ze względu na zdecydowany antyklerykalizm".
"Przed Tuskiem i jego drużyną otwiera się faza bardziej zobowiązująca. Polska ma mocną gospodarkę, która jako jedyna uniknęła recesji w 2009 roku, ale bezrobocie przekracza 10 procent i zapowiadane są głębokie reformy, które będą wymagać klimatu współpracy" - podsumowuje "Corriere della Sera".
Lewicowa "La Repubblica" uznaje wynik wyborów w Polsce za "policzek dla wrogów wartości europejskich". Specjalny wysłannik rzymskiej gazety podkreśla, że Donald Tusk "ma tyle głosów, że może rządzić z kim chce".
"Fala nowej eurosceptycznej i populistycznej prawicy, która rozlewa się od Węgier po Skandynawię, ponosi klęskę w Warszawie" - ocenia dziennik. Wyraża przekonanie, że kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy "oddychają z ulgą".
Autor relacji z Warszawy zwraca uwagę na słowa Jarosława Kaczyńskiego: "przyjdzie taki dzień, że będziemy mieli w Warszawie Budapeszt". Wypowiedź tę włoski publicysta nazywa "apologią rozbiórki demokracji przez nacjonalistyczne rządy na Węgrzech".
"Drugim wielkim pokonanym jest Kościół" - zaznacza "La Repubblica". "Wydaje się, że zgubiono orędzie dialogu i tolerancji Karola Wojtyły, że biskupi w kampanii otwarcie popierali prawicową opozycję, mając nadzieję na odzyskanie władzy" - czytamy na łamach rzymskiego dziennika, według którego po wyborach "Polska prezentuje się jako coraz bardziej nowoczesna i laicka, chrześcijańska, ale już niegotowa na ślepe posłuszeństwo wobec biskupów".
"Boom gospodarczy, połączenie z systemem (ekonomicznym) Niemiec, dobre wykorzystanie funduszy UE sprowadzają z powrotem młodych absolwentów, którzy wyemigrowali przed laty do Londynu i Dublina, czynią coraz bardziej centralną rolę geopolityczną, ekonomiczną, strategiczną Warszawy i tworzą tam reguły gry bardziej europejskie, także między Państwem a Wiarą" - konstatuje "La Repubblica".
Prawica monopolizuje scenę polityczną w Polsce
Wybory parlamentarne w Polsce potwierdzają, że scenę polityczną tego kraju opanowały dwie prawicowe partie różnych nurtów: PO i PiS - pisze w poniedziałek francuski dziennik "Le Figaro". Zdaniem gazety PO wygrała po nudnej kampanii.
Gazeta zwraca uwagę, że zwycięstwo Platformy Obywatelskiej i drugie miejsce Prawa i Sprawiedliwości wskazują na stabilizację wewnętrznej sytuacji politycznej w Polsce. Według konserwatywnego dziennika "jeszcze raz wszystko rozgrywa się pomiędzy dwiema formacjami, które od 2005 roku monopolizują polską scenę polityczną".
Zdaniem "Le Figaro" w sytuacji trwałości pozytywnych wskaźników ekonomicznych w Polsce kampania przedwyborcza PO i PiS przebiegała w "sennej" atmosferze. Gazeta pisze, że "Jarosław Kaczyński przytłumił swój agresywny temperament i swoje inwektywy przeciw 'kapitulacyjnemu' rządowi Donalda Tuska", aby pozyskać jak największą część elektoratu.
"Teorie spisku, diatryby eurosceptyczne, krucjaty antykorupcyjne i antykomunistyczne wyszły z mody. Ponieważ Polska się +znormalizowała+, PiS musiał zbliżyć się do centrum. Jego lider stara się już nie straszyć" - uważa "Le Figaro".
Jednak w opinii gazety "Polacy nie zapomnieli, jak bardzo kaprysy nacjonalistyczne liderów PiS pozbawiły Polskę wiarygodności w Europie".
Dziennik dodaje, że do porażki formacji Kaczyńskiego mogła przyczynić się jego ostatnia wypowiedź skierowana przeciw władzom Niemiec. "Szef PiS, niezdolny do pohamowania swojej obsesyjnej germanofobii, wywołał oburzenie, oskarżając kanclerz Angelę Merkel o to, że chce podporządkować sobie Polskę" - zaznacza "Le Figaro".
Według dziennika, główną stawką tych wyborów było to, "jak długo jeszcze Polska, oszczędzona dotąd przez kryzys, pozostanie gospodarczą +zieloną wyspą+" i która partia potrafi utrzymać wzrost gospodarczy, możliwy w dużej mierze dzięki funduszom UE".
Według "Le Figaro", PO wydaje się lepiej gwarantować kontynuację rozwoju gospodarczego. Gazeta krytykuje jednak obecny gabinet Donalda Tuska za to, że w ostatnich czterech latach nie podjął koniecznych śmiałych przemian. "Reformy głębokie, bolesne i niepopularne pozostały w szafie" - zauważa francuski dziennik.
"Le Figaro" zwraca przy tej okazji uwagę na istniejące w Polsce nierówności społeczne i niepewność na rynku pracy, dotykającą zwłaszcza ludzi młodych.
Komentując wyniki wyborów do Sejmu i Senatu RP rządowa "Rossijskaja Gazieta" podkreśla w poniedziałek, że "PO stała się pierwszą partią w najnowszej historii Polski, której udało się zachować wysokie notowania i pozycję lidera po czterech latach rządów".
To samo wybija "Niezawisimaja Gazieta", uważana za odzwierciedlającą poglądy panujące w MSZ Rosji. W jej opinii, dzięki takim rezultatom głosowania "Warszawa wejdzie w strefę politycznej stabilności".
Z kolei "Kommiersant" wskazuje, że "wyniki wyborów będą determinujące nie tylko dla samej Polski, ale także jej stosunków z Unią Europejską i Rosją".
"Rossijskaja Gazieta" zauważa, że "niedzielne wybory w Polsce były ostatnim akordem polsko-polskiej wojny między stronnikami Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego".
Dziennik podaje, że ten drugi "znów zmienił wizerunek, a zamiast zahartowanych bojowników partii, którzy swoją ostrą retoryką odpychali pewną cześć wyborców, otoczył się młodymi aktywistami, w tym dziewczętami, ochrzczonymi przez media +aniołkami Kaczyńskiego+".
"Rossijskaja Gazieta" przekazuje, że "Donald Tusk i jego ekipa obiecały wyborcom kontynuowanie reform i wywalczenie w negocjacjach budżetowych w ramach Unii Europejskiej 300 mld złotych dla Polski".
Rządowy dziennik publikuje również wypowiedź polskiego premiera, który oświadczył, iż "Polska i Rosja zasługują na dobre relacje". "Oba te wielkie narody mogą żyć w przyjaźni. Powinno to opierać się nie tylko na prawdzie i mądrej pamięci, ale też na umiejętności posuwania się naprzód" - powiedział Tusk.
"Jeśli będę miał możliwość zarządzania krajem przez kolejne cztery lata, to będę także pracować dla dobra jak najlepszych stosunków między Rosją i Polską. Mam świadomość wszystkich trudności związanych z wydarzeniami naszej historii, jednak tak czy owak należy patrzeć w przyszłość" - dodał szef polskiego rządu.
Natomiast "Niezawisimaja Gazieta" zaznacza, że polski premier miał "wszelkie podstawy, by liczyć na poparcie wyborców". Dziennik wyjaśnia, że "dzięki czteroletnim wysiłkom jego rządu Polska stała się jedynym krajem UE, który uniknął recesji".
"Niezawisimaja Gazieta" podkreśla również, iż "przy Donaldzie Tusku nastąpiła normalizacja w relacjach Polski z kluczowymi partnerami handlowymi". "Ustały niekończące się kłótnie z Unią Europejską, które cechowały rządy Jarosława Kaczyńskiego w latach 2006-07. Gabinet Tuska prowadzi wyważoną politykę wobec UE, opowiadając się za integracją, jednak nie stawiając celu wejścia do strefy euro" - pisze dziennik.
"Niezawisimaja Gazieta" odnotowuje, że "stosunki z Rosją też uległy poprawie". "Tuskowi udało się osiągnąć wzajemne zrozumienie z Moskwą w sprawie gazu i złagodzić ostre problemy w dwustronnym dialogu, spowodowane planami rozmieszczenia elementów systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium Polski" - konstatuje.
Dziennik zaznacza, że "z punktu widzenia Kaczyńskiego osiągnięcia te należy uważać za porażkę w polityce zagranicznej". "Niezawisimaja Gazieta" pisze także, iż "Kaczyński obwinia rosyjskie władze, jak również polski rząd o to, iż nie zdołały zapewnić bezpieczeństwa lotu, w czasie którego w kwietniu 2010 roku pod Smoleńskiem w katastrofie zginął jego bliźniak, prezydent Polski Lech Kaczyński oraz 95 przedstawicieli polskich elit".
"Ważnym argumentem w wewnętrznej walce politycznej dla PiS pozostają niełatwe relacje z ZSRR w 1939 roku i podczas zimnej wojny" - pisze dziennik. "Niezawisimaja Gazieta" podkreśla zarazem, że "głównym celem dla Kaczyńskiego stały się Niemcy".
Także "Kommiersant" zauważa, że "w latach 2006-07, gdy Jarosław Kaczyński był premierem, a jego bliźniak - prezydentem, Warszawa toczyła niekończące się wojny polityczne oraz gospodarcze z Brukselą, Berlinem i Moskwą". "Podejrzliwości Kaczyńskiego wszyscy przeciwstawiają pragmatyzm Tuska, który potrafi znajdować wspólny język z brukselskimi urzędnikami, przyciągając inwestycje, a w stosunkach z Rosją opowiada się za +rozsądnym dialogiem+" - wskazuje gazeta.
"Na czas kampanii wyborczej Kaczyński poskromił zapał. Wielu oczekiwało, że będzie on rozdmuchiwać temat katastrofy pod Smoleńskiem. Jednak byli w błędzie" - konstatuje "Kommiersant".
Dziennik odnotowuje też, że "choć na tle sąsiadów Polska znosi kryzys łagodniej, polityka Tuska jest krytykowana za wzrost deficytu budżetu, dług publiczny i sięgające 25 proc. bezrobocie".
Według szacunków GUS bezrobocie w sierpniu wyniosło w Polsce 11,6 proc., a według metodologii Eurostatu - 9,4 proc.
PO wygrała, bo Polacy są bogatsi, a PiS niewiarygodne
Sukces w wyborach parlamentarnych w Polsce Platforma Obywatelska zawdzięcza coraz większej zamożności Polaków oraz utracie wiarygodności przez opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość - ocenia w poniedziałek holenderski dziennik "de Volksrant".
Według gazety swój sukces wyborczy Platforma Obywatelska zawdzięcza przede wszystkim rosnącemu dobrobytowi Polaków.
"Odkąd (Polska) przystąpiła do Unii Europejskiej w 2004 roku, wyraźnie nadrabia dystans dzielący ją od reszty Europy" - pisze "de Volksrant". Gazeta przypomina, że w czasie kryzysu gospodarczego ostatnich lat Polska była jedynym krajem członkowskim UE, który nie doświadczył spadku PKB.
Platformie Obywatelskiej pomogła też utrata wiarygodności przez Prawo i Sprawiedliwość - dodaje holenderski dziennik. "Zamiast zaakceptować, że katastrofa samolotu pod Smoleńskiem była wypadkiem, brat bliźniak zmarłego prezydenta obarczył odpowiedzialnością Rosję i polski rząd" - ocenia "de Volksrant" dodając: "Nawet dla tych Polaków, którzy lubują się w teoriach spiskowych, było to już za dużo". (PAP)
Zwycięstwo premiera Donalda Tuska i PO w wyborach parlamentarnych w Polsce "to błogosławieństwo dla stosunków polsko-niemieckich" - oceniła w niedzielę niemiecka telewizja ARD.
Według korespondenta ARD, stosunki polsko-niemieckie pozostaną co najmniej tak dobre, jak obecnie, a prawdopodobnie jeszcze się poprawią. Tusk i kanclerz Niemiec Angela Merkel dobrze się rozumieją. Uważają się również za motor rozwoju gospodarczego w Europie - ocenił dziennikarz ARD.
Komentował, że dwa tandemy, tworzone przez Tuska i Merkel oraz prezydentów Bronisława Komorowskiego i Christiana Wulffa, postawiły sobie za cel spokojne kształtowanie relacji polsko-niemieckich.
- Innymi słowy: Niemcy i Polacy są przyjaciółmi. Dzięki Bogu. I na tym koniec - skomentował korespondent ARD Ulrich Adrian.
W swojej relacji ocenił też, że prezes PiS Jarosław Kaczyński próbował "pod koniec nudnej kampanii wyborczej jeszcze dolać oliwy do ognia", czyniąc "niejasne sugestie na temat niemieckiej kanclerz i zarzucając Niemcom wolę podporządkowania Polski".
W podobnym tonie o wyborach w Polsce poinformował drugi program niemieckiej telewizji publicznej, ZDF, która także przypomniała o "ostrej antyniemieckiej kampanii" Jarosława Kaczyńskiego. Telewizja ZDF oceniła, że Polacy "ukarali" prezesa PiS za tę kampanię, "pokazali, iż ważna jest dla nich przyjaźń polsko-niemiecka, a stosunki między Polską a Niemcami są tak dobre, jak nigdy dotąd".
- Polacy pokazali dziś, że chcą być w sercu Europy. Donald Tusk zalicza się w Brukseli do tych polityków, którzy cieszą się szacunkiem niemal wszystkich obozów. To zrobiło na Polakach duże wrażenie i ich przekonało - ocenił w komentarzu korespondent ZDF Armin Coerper.
Według dziennikarza ZDF, "bardzo emocjonalna Polska dokonała bardzo racjonalnego wyboru".
Telewizja ZDF podkreśliła w relacji, że rządowi Tuska udało się to, czego nie dokonał jeszcze żaden z dotychczasowych polskich rządów po 1989 roku: wybór na drugą kadencję.
Niemiecka stacja zauważyła też sukces Ruchu Palikota, co - zdaniem korespondenta niemieckiej telewizji - przypomina nieco aktualną tendencję w Niemczech, gdzie wysokie notowania ma Partia Piratów.
- To mała sensacja, że w katolickiej Polsce tak bardzo zapunktować mogła partia żądająca legalizacji marihuany, małżeństw homoseksualnych i ograniczenia wpływów Kościoła. To pokazuje, jak bardzo zmieniło się polskie społeczeństwo - ocenił dziennikarz ZDF.
Tusk to "najmniejsze zło"
"Tusk, najmniejsze zło" - w ten sposób internetowe wydanie niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" tytułuje w poniedziałek relację na temat wyborów w Polsce. Jak pisze, premier Donald Tusk nie może być całkiem zadowolony, bo wygrał dzięki słabości swoich rywali.
"Donald Tusk jest pierwszym premierem w Polsce po 1989 roku, który został wybrany na drugą kadencję. Mimo to nie może być zadowolony ze swojego wyniku wyborczego. Uchodzi on za miłego nudziarza i wygrał tylko dlatego, bo jego rywale także nie mają odpowiedzi" na problemy - ocenia "Spiegel Online".
Zauważa, że "ponad połowa Polaków została w niedzielę w domach". "20 lat po transformacji polityka i jej personel mają w Polsce katastrofalną opinię. Są niezdolni, małostkowi, niekulturalni, a często nawet skorumpowani - tak Polacy postrzegają swoich polityków" - pisze.
Jak ocenia autor komentarza, Polakom wiedzie się dobrze, ale nie jest to uważane za zasługę Tuska, który "poszedł po linii najmniejszego oporu i zaniechał reform. Aparat państwowy jest wciąż drogi i wielki, drogi mizerne, a polska kolej to katastrofa" - relacjonuje "Spiegel Online".
"Tusk nie wygrał dlatego, że jego polityczny bilans był tak wspaniały, ale tylko dlatego, że (Jarosław) Kaczyński również nie proponuje odpowiedzi na rozpoczynający się kryzys" - ocenia. Według "Spiegla" od katastrofy smoleńskiej "Kaczyński uprawia kult zmarłych", a jego "drażliwy nacjonalizm" wydaje się umiarkowanym wyborcom anachroniczny.
"Spiegel Online" ocenia też, że największym zwycięzcą niedzielnych wyborów w Polsce jest "polityczny klaun" Janusz Palikot. "Ten, kto go wybiera, chce zaprotestować przeciwko politycznemu establishmentowi i nic poza tym. Jego wynik: prawie 10 proc." - zauważa "Spiegel".
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" zauważa z kolei, że wybory ponownie potwierdziły polityczny podział Polski na dwie części. "Podczas gdy północ i zachód wybrały proeuropejsko i tam najsilniejszy okazał się Tusk, to Kaczyński mógł liczyć na regiony na wschodzie i południowym wschodzie Polski. Za Kaczyńskim stoi również większość mieszkańców wsi, podczas gdy mieszkańcy prawie wszystkich wielkich miast dali najwięcej głosów PO" - pisze "SZ".
Według gazety Tusk prowadził ostrożniejszą kampanię wyborczą, w której - inaczej niż w 2007 roku - nie składał wielkich obietnic. "Wskazywał, że kraj pod jego rządami lepiej przeszedł przez międzynarodowy kryzys finansowy lepiej niż europejscy sąsiedzi. Jednak w czasie jego kadencji deficyt budżetu wzrósł z 3,5 do prawie 8 procent" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Dodaje, że po zwycięstwie w wyborach Tusk nie musi się martwić, że "zostanie postawiony przed Trybunał Stanu w związku z odpowiedzialnością rządu za katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem z kwietnia 2010 roku". "Dokładnie to chciał uczynić Kaczyński, gdyby wygrał wybory" - pisze gazeta.
"Berliner Zeitung" informuje o "historycznym wyniku wyborów w Polsce", bo po raz pierwszy od 1989 roku premier został wybrany na drugą kadencję. "Tego rodzaju kontynuacji jeszcze nie było w pokomunistycznej Polsce, gdzie wszyscy z dotychczasowych 12 premierów ponosili porażkę najpóźniej po czterech latach urzędowania z powodu niezadowolenia wyborców" - zauważa "Berliner Zeitung". Dodaje, że "Polska może trzymać proeuropejski kurs w polityce zagranicznej bez ograniczeń".
Według berlińskiej gazety Jarosław Kaczyński "zaprzepaścił" szanse na lepszy wynik wyborczy, bo zaostrzył swoją retorykę. "Antyniemieckie wypady Kaczyńskiego na kilka dni przed wyborami okazały się ciężką awarią PR-owską" - ocenia dziennik. Dodaje, że komentatorzy uznali wynik niedzielnych wyborów za "koniec postkomunistycznej ery w Polsce".
Wygrana PO to znak dojrzałości polskiej demokracji
Drugie z kolei zwycięstwo PO w wyborach parlamentarnych to znak dojrzałości demokracji w Polsce i normalizacji polityki - podkreśla poniedziałkowy "New York Times". "Polska wreszcie zrobiła wszystko jak należy" - ocenia cytowany przez "NYT" ekspert.
Platforma Obywatelska jako pierwsza partia w postkomunistycznej historii Polski wygrała wybory dwa razy z rzędu. Wyniki głosowania świadczą o dojrzałości demokracji w Polsce i stanowią "kolejny krok w demokratycznym rozwoju" tego kraju - podkreśla nowojorski dziennik.
"W ciągu ostatnich 25 lat Polska całkowicie się odmieniła, w rezultacie odmieniając krajobraz w Europie" - uważa szef waszyngtońskiego ośrodka badawczego Globalist Research Center, Stephen Richter. Za rządów PO Polska wywierała "stabilizujący wpływ na UE", a Polak stanął na czele jednej z najważniejszych europejskich instytucji - przypomniał Richter, mając na myśli Jerzego Buzka, który został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Ekspert odnotował też stabilność w relacjach Polska-Niemcy powstałą za rządów Donalda Tuska po "konfrontacyjnym kursie wobec Europy", z którego "znany był" Jarosław Kaczyński jako premier.
"W historycznym kontekście europejskim to wielkie osiągnięcie, że Polska wreszcie zrobiła wszystko jak należy" - powiedział Richter.
Perspektywa powrotu do sterów głównego przeciwnika PO, znanej ze sceptycznej postawy wobec UE partii Prawo i Sprawiedliwość, "źle wróżyła" Unii - ocenia "NYT".
Charlesa Kupchan z waszyngtońskiego Council on Foreign Relations, cytowany przez "NYT", twierdzi, że zwycięstwo PO w wyborach to znak "normalizacji polskiej polityki" oraz "konsolidacji szerszego i bardziej stabilnego centrum w systemie politycznym".
Jego zdaniem, na mimo wszystko wysoki wynik PiS złożyć się mógł europejski kryzys zadłużenia i brak trwałego rozwiązania tego problemu. "Polacy przyglądają się Brukseli i walce z kryzysem, słusznie zastanawiając się, czy Unia się nie rozpada" - powiedział. Tę niepewność co do przyszłości UE odzwierciedla Jarosław Kaczyński przyjmując - według Kupchana - "bardziej niezależny", "osobny" kurs.
Kupchan podkreśla, że poważne decyzje staną się w końcu niezbędne, by Unia przetrwała kryzys. "Polska jest dostatecznie dużym i ważnym państwem, by sprawić, żeby wszystko poszło nie tak", dlatego "nastał czas, gdy (u władz w Polsce) nie możemy mieć" polityków, którzy "bez powodu wszystko psują".
Gazeta lakonicznie odnotowuje również zaskakująco dobry wynik Ruch Palikota oraz zaskakująco słaby - SLD.
"Washington Post" ocenia, że w wyniku wyborów Polska zmierza do pogłębiania relacji ze swoimi sąsiadami w Europie.
Skomentuj artykuł