Zmienić traktat lizboński, by ratować strefę euro

Zmiana traktatu ma odbyć się procedurą uproszczoną, czyli zdecydują sami przywódcy, a Parlament Europejski, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny wydadzą jedynie opinie
Inga Czerny, Michał Kot / PAP / slo

W rok po wejściu w życie nowego traktatu, szefowie państw i rządów UE mają uzgodnić na czwartkowo-piątkowym szczycie w Brukseli jego zmianę: wprowadzając dwuzdaniowy zapis, który będzie podstawą przyjęcia stałego mechanizmu ratowania krajów strefy euro w potrzebie.

"Kraje członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności w celu zapewnienia stabilności strefy euro jako całości. Przyznanie pomocy finansowej w ramach tego mechanizmu będzie obwarowane surowymi warunkami" - brzmi projekt zapisu, który ma zostać dołączony do traktatu i który mają na szczycie już w czwartek zaaprobować wszyscy przywódcy państw i rządów.

Zmiana traktatu ma odbyć się procedurą uproszczoną, czyli zdecydują sami przywódcy, a Parlament Europejski, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny wydadzą jedynie opinie. Mają to zrobić już po szczycie, tak by w marcu na kolejnej Radzie Europejskiej przywódcy podjęli formalną decyzję, otwierając drogę do ratyfikacji w krajach. Ratyfikacja ma zakończyć się do końca 2012 r., a nowy mechanizm antykryzysowy ma wejść w życie 1 stycznia 2013 r.

"Potrzebujemy osiągnięcia porozumienia co do projektu decyzji na naszym spotkaniu, by procedury mogły być rozpoczęte jak najszybciej, zarówno na poziomie UE jak i poziomie krajowym, tak by ta decyzja weszła w życie 1 stycznia 2013 r." - napisał w liście zapraszającym przywódców przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.

Choć do zmiany traktatu potrzebna jest jednomyślność wszystkich 27 państw UE, to o kształcie samego mechanizmu zadecydują już tylko członkowie strefy euro w formie porozumienia międzyrządowego. Kraje, które są jak Polska poza eurolandem "będą, jeśli sobie tego zażyczą, włączone do prac" - brzmi projekt wniosków ze szczytu.

"Nikt nie zabroni, zwłaszcza tym krajom, które chcą kiedyś wejść do euro, by mogły wyrażać swoje uwagi. Zwłaszcza, że jak będą podejmować decyzję o przyjęciu euro to będą musiały zaaprobować też mechanizm i w nim uczestniczyć, gdyby była potrzeba wspierania jakiegoś kraju. Ale decyzję podejmie tylko strefa euro" - powiedział w środę dyplomata starego, dużego kraju UE.

Polski rząd deklaruje, że sformułowanie o "włączeniu" krajów spoza strefy euro do prac nad mechanizmem "jest dla nas satysfakcjonujące". "Na razie nie planujemy, żebyśmy mieli głębiej angażować się w przypadku konieczności jego zastosowania" - powiedział minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz.

Ministrowie finansów Eurolandu mają do marca zdecydować o kształcie mechanizmu antykryzysowego, w tym o jego wielkości i udziale sektora prywatnego, czyli banków i funduszy inwestycyjnych w ponoszeniu konsekwencji restrukturyzacji długu ratowanego kraju. W obecnym mechanizmie o wartości 440 mld euro, utworzonym w maju po kryzysie greckim i z którego skorzystała już Irlandia, koszty ratowania ponoszą tylko kraje, udzielając dwustronnych pożyczek. Ten mechanizm przyjęto jednak tylko na trzy lata, stąd potrzeba trwałego rozwiązania. Nowy mechanizm musi mieć też umocowanie w traktacie (stad potrzeba jego zmiany), by oddalić obecne ryzyko zakwestionowania pomocy dla Grecji czy Irlandii przez niemiecki sąd konstytucyjny.

Na szczycie nie jest spodziewana natomiast debata o przyszłej wieloletniej perspektywie finansowej UE po 2013 roku. - Przyjęcie w środę budżetu na rok 2011 spacyfikowało temat budżetu. Mamy sygnały, że nikt nie podniesie tego tematu, by uniknąć konfrontacji między krajami - powiedział dyplomata w Brukseli.

Polska obawia się, że ten temat mimo wszystko podniesie premier Wielkiej Brytanii David Cameron, tak jak na poprzednim szczycie w październiku, żądając zobowiązania przywódców do oszczędności. Na razie projekt wniosków końcowych ze szczytu podkreśla rolę Komisji Europejskiej w przedstawieniu propozycji w sprawie wieloletniego budżetu UE po 2013 r. w czerwcu przyszłego roku. Jest to zgodne z linią polskiego rządu. - Premier nie zgodzi się na takie zapisy, które miałyby w jakikolwiek sposób ograniczać mandat KE - powiedział Dowgielewicz.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso przestrzegł przed próbami wiązania zgody na zmianę traktatu z tematem budżetu UE. - To pragmatyczna poprawka do traktatu mająca ściśle określone cele. Nie dajmy się więc ponieść pokusie zbytniego komplikowania spraw albo sztucznego powiązania tego tematu z innymi - apelował w środę w Parlamencie Europejskim.

W piątek przywódcy mają też potwierdzić decyzję o przyznaniu Czarnogórze statusu kraju kandydującego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zmienić traktat lizboński, by ratować strefę euro
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.