Znany koszykarz NBA rzucił się na ratunek tonącej imigrantce. "Poczułem gniew" - komentuje
Kobieta ostatkiem sił unosiła się na dryfującej desce. "Frustracja, złość i bezsilność" - opisuje swoje uczucia w tamtej chwili gwiazdor NBA.
W miniony wtorek organizacja Proactiva Open Arms wypłynęła na wody południowej części Morza Śródziemnego, przeczesując je w poszukiwaniu ciał i rozbitków z imigranckiej łodzi, które dwa dni wcześniej roztrzaskała się w tych okolicach. Wśród wolontariuszy był 33-letni koszykarz NBA, Marc Gasol. Gwiazdor znany jest nie tylko ze swojej gry na boisku, ale również ze wspierania organizacji niosącym pomoc imigrantom. Od pewnego czasu należy właśnie do POA.
W pewnym momencie dostrzegł w wodzie dryfującą deskę i kurczowo trzymającą się jej kobietę. Koszykarz ruszył jej na ratunek. Kobieta okazała się obywatelką Kamerunu. Gdy statek, którym płynęli zaczął tonąć, nie mogła liczyć na niczyją pomoc, a na pomoc zwłaszcza przemytników. Została też niezauważona przez libijską straż przybrzeżną.
"Ona opierała się jedynie łokciami na belce. Była słaba i w szoku. Ostatkiem sił przylgnęła do tego kawałka drewna i trzymała je przez 48 godzin. W wodzie unosiły się kawałki drewna i ubrania. Myślałem o niej, o jej sile i poczułem gniew. Gdybyśmy nie interweniowali, po kilku minutach pewnie by umarła. To było zbyt ważne, by o tym nie mówić. Nie mogłę dłużej milczeć" - powiedział w rozmowie z "The Guardian".
Biskupi ostrzegają: jest tylko jeden sposób, by uratować ludzkość od tragedii>>
Po wszystkim koszykarz umieścił również na swoim twitterze zdjęcie z akcji ratowniczej z bardzo emocjonalnym komentarzem:
"Frustracja, złość i bezsilność. To niesamowite, jak wiele bezbronnych osób zostaje porzuconych w morzu na pewną śmierć. Głębokie uznanie dla tych, których mogę nazwać teraz moimi kolegami z drużyny"
Skomentuj artykuł