Wierietielny: Obaliliśmy teorie ekspertów

PAP/PR

Trener Justyny Kowalczyk Aleksander Wierietielny uważa, że sprawdziła się jego koncepcja przygotowań do igrzysk. Wcześniej byli sceptycy, którzy mówili, że Polka wygraną w Tour de Ski może zaprzepaścić szansę na zdobywanie olimpijskich medali.

Szkoleniowiec trzykrotnej medalistki z Vancouver (srebro w sprincie, brąz w biegu łączonym i złoto na 30 km) wielokrotnie powtarzał, że jego podopieczna jest w wyśmienitej formie. W kraju nie brakowało głosów, że przez starty w Pucharze Świata, a zwłaszcza w morderczym cyklu Tour de Ski, zawodniczka AZS AWF Katowice nie zdoła utrzymać wysokiej dyspozycji. "Dziewczyna, mimo że trasy w Whistler bardzo jej nie odpowiadały, walczyła na każdym dystansie. Jesteśmy całkowicie usatysfakcjonowani tym, że obaliliśmy wszystkie teorie naszych ekspertów, strategów, którzy siedzieli w Polsce i zarzucali nam, że niedobrze się przygotowujemy" - skomentował Wierietielny.

Trener przypomniał, jak przyjechali do Whistler i po raz pierwszy zobaczyli olimpijskie trasy. "Cały czas Justyna tylko powtarzała, że tak wysokiej formy jeszcze nigdy nie miała, a musi się ścigać na tak kiepskich trasach, które jej nie odpowiadają. Przyjeżdżając do Kanady powiedziała, że jak my tutaj wywalczymy taki malutki brązowy medalik, to będzie szczęśliwa" - dodał.

Szkoleniowiec liderki Pucharu Świata ciągle słyszał teorie, że ich przygotowania nie są najlepsze. "Niby nie tak wszystko robiliśmy. Mówiono mi, że trzeba odpoczywać. A Justyna wygrała Tour de Ski i zdobyła medale olimpijskie. Po takim wysiłku jak w TdS, mało kto potem dobrze biegał. Charlotte Kalla, czy Kuitunen wygrywały Tour de Ski i potem nic nie wywalczyły. Co więcej, w zeszłym roku Justyna dwukrotnie triumfowała w mistrzostwach świata, a z tej grupy zawodników, którzy zdobyli indywidualnie medale czempionatu, nikt nic nie pokazał, tylko Justyna" - zaznaczył trener.

Wierietielny przypomniał także statystykę, która przed igrzyskami nie była przychylna Polce. "Zawodniczki, które przed olimpiadą zdobywały medale mistrzostw świata, rok później nic nie wywalczyły. Przykładem może być Rosjanka Jelena Vaelbe, która w 1997 roku w Trondheim zdobyła pięć złotych krążków, a rok później w Nagano nie miała żadnego medalu indywidualnie. Przed Turynem Marit Bjoergen w Oberstdorfie sześć razy stawała na podium, a z Włoch wyjechała w połowie igrzysk z wielkim płaczem" - wspomniał.

Trener jest przekonany o tym, że kończące się igrzyska 2010 odbywały się gdzie indziej, Kowalczyk zdobyłaby jeszcze więcej medali. "Wystarczyłyby takie trasy jakie są w Canmore, czy w Otepaeae. Wtedy wynik byłby całkiem inny. Przecież Justyna tutaj na 10 km na pierwszym, płaskim odcinku straciła pięć sekund, a mogła już pierwszego dnia zacząć od medalu. Nie musiał to być złoty, ale brązowy też by wystarczył" - przyznał.

Kowalczyk jako pierwszy polski sportowiec w jednych zimowych igrzyskach zdobyła trzy medale - srebro w sprincie, brąz w biegu łączonym i złoto na 30 km.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wierietielny: Obaliliśmy teorie ekspertów
Komentarze (1)
L
Leon.
28 lutego 2010, 16:22
Jeszcze nie do wszystkich dotarło,że posiadamy w naszym wspaniałym kraju najwybitniejszą sportmenkę w historii polskiego sportu.Jej wielka kariera tak na dobre trwa dopierio dwa lata.Zdobędzie w sportach zimowych-jeśli tylko będzie chciała-więcej medali niż pozostali polscy zawodnicy razem.Mam nadzieję,że do tej wspaniałej kobiety dołączą inni.Pani Justyna Kowalczyk,to wspaniały wzór do naśladowania.