Skoordynowany szturm granicy przez migrantów to dowód na fiasko strategii Łukaszenki
Fakt, że białoruskie służby nie dopuściły do przejścia migrantów przez polską granicę oznacza, że tamtejsze władze przestraszyły się zablokowania ruchu towarowego Wschód - Zachód - podkreśla Jakub Biernat, dziennikarz TV Biełsat od lat zajmujący się tematyką Białorusi i krajów postsowieckich.
Łukaszenka wpadł na sprawdzony w innych częściach świata pomysł wykorzystania migracji jako karty przetargowej, by kraje UE uznały jego legalność jako prezydenta i odeszły od polityki sankcji - pisze Biernat. Wg niego jednak z drugiej strony, służby celowo „nie dopuściły tej rzekomo bezładnej i niesterowalnej kolumny migrantów bezpośrednio na przejście graniczne Bruzgi-Kuźnica”, co „może to oznaczać, że jednak tamtejsze władze przestraszyły się wizji zablokowania ruchu towarowego Wschód-Zachód”.
Biernat twierdzi, że Łukaszenka przeliczył się, bo kraje, które poddane są presji migracyjnej postanowiły się jej przeciwstawić, a jego „więzienna logika okazała się niezbyt skuteczna dla realizacji celów białoruskiego przywódcy. Graniczące z Białorusią kraje postanowiły solidarnie się jej przeciwstawić”.
Dziennikarz podkreśla, że białoruskiego przywódcy nie udało się jednak złamać wspólnego europejskiego frontu wobec migrantów na granicy - kraje UE nie chcą powrotu 2015 roku, kiedy były zmuszone przez Turcję do przyjęcia setek migrantów.
„Poniedziałkowa akcja na granicy może być uznana jednak za wyraz desperacji białoruskich władz, w sytuacji, gdy nie zadziałał scenariusz przerzutu małych grup. Teraz usiłują za wszelką cenę wypędzić przyjezdnych z Mińska” - dodaje w materiale na portalu wp.pl.
„O ile nie uda się białoruskich władz zmusić do odesłania przybyszów do domu, będziemy się konfrontować z obrazami narastającego kryzysu humanitarnego. Jednak przy okazji w świat poszły obrazki siłowego forsowania granic, przy bezczynności, a czasem wręcz pomocy białoruskich służb” - dodaje autor.
wp.pl/dm
Skomentuj artykuł