Wypadkowa egoizmów

ks. Artur Stopka

Przed laty któryś z polityków stwierdził, że sztuka rządzenia oraz sztuka stanowienia prawa polegają na znajdowaniu kompromisu pomiędzy egoistycznymi żądaniami rozmaitych grup interesów.

Nie pamiętam ani twarzy, ani nazwiska tego polityka. Zapamiętałem jednak treść jego wypowiedzi, ponieważ z jednej strony głęboko się z nią nie zgadzam, z drugiej mam coraz silniejsze wrażenie, a nawet przekonanie, iż jest ona stosowana nagminnie i powszechnie w praktyce przez licznych ludzi, którym powierzamy nasze sprawy.

Wyraziłem kilka miesięcy temu publicznie opinię, że, patrząc na mnożenie przez ludzi przepisów, kodyfikacji, zarządzeń, kodeksów, trybunałów i deklaracji nie sposób uciec od pytania, w jakim celu stanowią oni prawo. Mam świadomość, że, rzucając to pytanie w przestrzeń, zwłaszcza medialną, zaraz można się spodziewać dłuższych lub krótszych wykładów na temat konieczności regulacji życia społeczeństw. A także dysertacji na temat zabezpieczenia dobra poszczególnych ich członków, opowieści o ochronie dobra przed złem oraz akademickich wywodów przesyconych cytatami o ochronie osoby.

Obserwując aktywność polityków, zarówno w Polsce, jak i w skali świata, chciałbym wiedzieć, czy podejmują oni w ogóle refleksję nad celem, w jakim ustanawiają prawa. Czy zastanawiają się nie tylko nad tym, dlaczego zabierają się do regulowania (czasami nadzwyczaj szczegółowego) coraz nowych sfer ludzkiego życia, ale również, po co to robią. Do czego ich - tak wielka i pełna zaangażowania - aktywność ma doprowadzić? Moje pytanie obejmuje zresztą nie tylko niebyt liczną grupę polityków, ale adresuję je tych wszystkich, którzy czy to prywatnie, czy też instytucjonalnie, usiłują na kształt prawa stanowionego przez ludzi na jakimś terenie wpłynąć.

DEON.PL POLECA


Być może kierują się - wygląda na to, że modną ostatnio w niektórych środowiskach - Law and Economics (ekonomiczną analizą prawa). Jak wyczytałem w dostępnym w sieci opracowaniu Wojciecha Załuskiego z Katedry Filozofii Prawa i Etyki Prawniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego, "Pogląd zwolenników Law and Economics na temat celu prawa wydaje się na pierwszy rzut oka zupełnie jasno określony. Celem tym jest maksymalizacja bogactwa społecznego(MBS), czy, w sformułowaniu równoważnym, minimalizacja kosztów społecznych (MKS)". Załuski zresztą od razu dodaje, że są problemy z dokładniejszym zdefiniowaniem tych nazw i stwierdza, iż cel prawa, tak jak go rozumieją zwolennicy Law and Economics, staje się klarowniejszy, gdy powyższe sformułowania zastępuje się technicznym terminem z zakresu ekonomii - "efektywnością".

A może kierują się tym, co przekonywająco przedstawił mi znajomy polityk dość wysokiego szczebla? Zapewniał mnie on, jako człowiek czynnie w tym procesie uczestniczący, że w rzeczywistości prawa stanowione przez ludzi najczęściej mają jeden podstawowy cel. Zmierzają do ochrony interesów konkretnych wąskich grup, a czasami nawet tylko jednostek. Do uprzywilejowywania jednych kosztem drugich. Do podważania sensowności intuicyjnych zachowań oczywistych dla większości ludzi i narzucenia im sposobu postępowania korzystnego jedynie dla nielicznych. Do ograniczania wolności, w myśl reguły sformułowanej przez Monteskiusza: "Wolność to prawo czynienia wszystkiego, na co pozwalają prawa".

Wspomniany polityk powiedział mi też, że jego zdaniem, siłą dającą dzisiaj skuteczność w dziedzinie ustawiania nowych regulacji prawnych na świecie nie jest troska o jakiekolwiek dobro. Nawet nie o czyjekolwiek dobro, jak można by błędnie zinterpretować powyższe sugestie. Nie należy mylić grupowych interesów z jakimkolwiek dobrem. Znajomy polityk powiedział mi, że naprawdę efektywną motywacją w stanowieniu prawa współcześnie jest egoizm. Im większy, tym skuteczniejszy.

"Dopóki prawo będzie traktowane jako wypadkowa ludzkich egoizmów, dopóki nie będzie zasługiwało na poważne traktowanie i przestrzeganie" - skontrowałem jego wywody. "Wygląda na to, że nie tylko ksiądz tak uważa" - odrzekł spokojnie polityk. "Ale i na takie podejście znajdą się w prawie jakieś środki zaradcze" - powiedział chłodno. "Po to, aby zainteresowani takim, a nie innym prawem mogli je wyegzekwować".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wypadkowa egoizmów
Komentarze (5)
3 czerwca 2013, 10:26
Naszkicował Ksiądz tutaj bardzo ponurą wizję, jeśli idzie o cel stanowienia prawa. Mimo że cytuje Ksiądz teoretyka prawa, to przecież problem jest bardzo praktyczny i fundamentalny. I obawiam się, że te niektóre konkluzje mogą być do bólu prawdziwe. Ale czy świat się teraz nagle zmienił na gorszy. Pewnie nie. Co nie znaczy, że nie należy go kształtować w lepszym kierunku. No właśnie, bo Księdza tekst jest jakąś szokującą diagnozą i żeby nie był tylko nią, wymagałby części drugiej - pod tytułem - co z tym zrobić, jakie środki terapeutyczne wdrożyć? Napisanie mądrej drugiej części może być o wiele trudniejsze.
MR
Maciej Roszkowski
30 maja 2013, 17:44
Jeśli poddamy się poglądom takim  jakioe prezentuje omawiany tu polityk, to już niedługo będziemy żyli w kompletnej dziczy. Nigdy za dużo alrmu w takich sprawach.
M
M.R.
30 maja 2013, 01:34
Prosze Księdza, niech się Ksiądz nie gniewa, ale ja nie wiem, czy Ksiadz żartuje, czy pisze poważnie? Ja wiem: polityka to rozumna troska o dobro wspólne. Ale to w świecie idealnym. A w tym prawdziwym polskim piekle jest dokładnie tak jak mówi ten Księdza znajomy. Od pierwszego dnia polskiej transformacji. I znam ludzi, którzy znakomicie z tego żyją przez cały czas. Przykładów takiego, czasem jednodniowego prawa, takich ustaw pod stołem na jeden dzień znam multum. Balcerowicz w rzadzie Mazowieckiego takie ustawy przeprowadzał (np. alkoholowe). W branży, którą się przez lata zajmowałem ludzie z nieuprawomocnionymi wyrokami dostali się do sejmu i lata temu za 2 mln $ zmienili prawo o 180 stopni. Z dnia na dzień to co nielegalne stało się legalne, a to co zgodne z polskim interesem - sprzeczne z prawem.  Tyle, że w pewnym momencie system się domknął i ci którzy chcieli funkcjonować na jego obrzeżu, ale zgodnie z sumieniem - zostali odstrzeleni. I teraz dziwienie się temu co się dzieje budzi pytanie: naiwność, czy głupota?
W
wierny
29 maja 2013, 13:43
Jeszcze tylko cztery, może siedem lat i prawo będzie Boże albo danego państwa nie będzie. Ponoć Polska ma przetrwać nadchodzący kataklizm więc można być optymistą, że jednak Bóg w Polsce zwycięży. Dla dobra samej Polski.
K
katolik
29 maja 2013, 09:36
Kto jeszcze przestrzega Przykazań Bożych? Człowiek zastąpił Boga??? Czy wiesz po co żyjesz? http://tradycja-2007.blog.onet.pl/