Z kart historii: Najkrótszy wyścig Formuły 1
Potężna ulewa, która tego dnia przeszła nad Adelajdą sprawiła, że rywalizacja na Adelaide Street Circuit przeszła do historii. 3 listopada 1991 roku odbył się najkrótszy wyścig Formuły 1.
Losy tytułu mistrzowskiego były już rozstrzygnięte. Podczas GP Japonii na torze Suzuka ścigający lidera Ayrtonna Sennę Nigel Mansell zakończył wyścig na pierwszym zakręcie, tym samym zapewniając Brazylijczykowi trzeci - i ostatni - tytuł najlepszego kierowcy świata.
Do kończącego cykl wyścigu w Australii zgłoszono 32 bolidy. Po kwalifikacjach na starcie stanęło ostatecznie 26 pojazdów. Kierowcy musieli jednak czekać aż 3 godziny, nim ruszyła rywalizacja. Wszystko za sprawą obfitych opadów deszczu. W końcu zdecydowano się wystartować wyścig, pomimo, że wciąż padało. Z pole position ruszył Senna, a w ślad za nim Mansell. Rywalizacja w takich warunkach bardziej przypominała walkę o przeżycie niż wyścig F1. Chmury wody wzniecane przez bolidy sprawiały, że jadący z tyłu kierowcy nic nie widzieli. Zawodnicy z trudem utrzymywali pojazdy w torze, co chwila dochodziło do niebezpiecznych poślizgów. Słabsi kierowcy nie radzili sobie, wypadali, rozbijali bolidy. Mimo to trwała walka o zwycięstwo - Mansell podążał za Senną, szukając okazji do wyprzedzenia Brazylijczyka.
Po kilku okrążeniach intensywność deszczu wzrosła. W końcu zdecydowano się przerwać rywalizację. Wyścig zakończył się po zaledwie 14 okrążeniach. Nie trwał nawet 25 minut. Wygrał Senna przed Mansellem. Zgodnie z regulaminem, pierwsza szóstka otrzymała połowę punktów, jakie dostałaby za miejsca zajęte w normalnym wyścigu.
Skomentuj artykuł