Z miłości do córek zmienił medycynę
Shinya Yamanaka jest ojcem dwóch uroczych córek. I ten fakt stoi u źródła badań, za które otrzymał w tym roku nagrodę Nobla z medycyny. Wyróżniono go za opracowanie metody przeprogramowywania dorosłych komórek w komórki macierzyste, a więc takich, z których mogą powstawać dowolne tkanki - z nich składa się m.in. embrion.
Na początku swojej kariery naukowej korzystał, jak wszyscy, z komórek macierzystych pobranych z ludzkich embrionów. Rzecz jasna, embriony te musiały być zabite, aby można było pobrać z nich materiał badawczy. Przełomem dla noblisty była chwila, kiedy w klinice in vitro swojego przyjaciela spojrzał w okular mikroskopu i zobaczył na szalce żywe embriony. W jednym z wywiadów powiedział, że wtedy z cała ostrością do niego dotarło, że te embriony tak niewiele różnią się od jego kilkuletnich córek, że musi zrobić coś, by przestano je zabijać dla celów naukowych.
Plan wspaniały, ale żeby go zrealizować, stanął wobec zadania godnego Herkulesa. W gąszczu milionów genów musiał znaleźć kilka takich, które odpowiadają za zdolność komórki do zmian. Wytypował na podstawie dostępnych już wyników badań najbardziej prawdopodobne i w bardzo krótkim czasie (sam był zaskoczony, że to tak szybko poszło) odnalazł odpowiednie elementy. W 2006 roku jego zespołowi udało się sprawić, by wyspecjalizowane komórki dorosłej myszy cofnęły się do stanu komórki macierzystej.
Obecnie tak powstające komórki macierzyste, czyli indukowane komórki pluripotencjalne (iPS) tworzone są już z komórek ludzkich. Badania nad nimi wciąż trwają, gdyż nadal istnieje dość wysokie ryzyko, że po wszczepieniu ich pacjentowi staną się rakiem oraz nie do końca wiadomo, jak zachowają się w dłuższym czasie wirusy, za pomocą których dokonywane są zmiany w dorosłych komórkach.
Jednak ten typ komórek macierzystych jest bardzo obiecujący: dzięki nim będzie można leczyć wszelkie choroby polegające na uszkodzeniu tkanek (np. rozległe oparzeliny, uszkodzony kręgosłup, zerwane nerwy, być może porażenie mózgowe) oraz te wynikające z podeszłego wieku (np. choroby: Parkinsona, Alzheimera). Ponieważ są to komórki pobrane od osoby, której potem będą wszczepiane, nie ma ryzyka odrzucenia przeszczepu. I pomimo jeszcze dość wysokiego ryzyka, że zamienią się w komórki nowotworowe, i tak o wiele rzadziej stają się rakami potworniakami, niż ma to miejsce w przypadku komórek macierzystych pobranych od embrionów.
Zarówno medycyna, jak i koncerny farmaceutyczne wycofują się w tej chwili z badań nad embrionalnymi komórkami macierzystymi. Poza tym, że okazały się one ślepą uliczką nauki (na ich bazie nie opracowano, pomimo wielu lat prac i olbrzymich nakładów, żadnej terapii), to dodatkowo za odrzuceniem tego materiału badawczego przemawiają kwestie etyczne i inne drogi poszukiwań w tej sferze medycyny.
Jedną z nich otworzył japoński lekarz, Shinya Yamanaka, który, zdając sobie sprawę z ogromu pracy i ryzyka porażki, podjął się opracowania nowej techniki leczenia. Od chwili ogłoszenia wyników badań jego zespołu jeździ po całym świecie z wykładami i promuje swoje osiągnięcia. Ponieważ posiada dar przekazywania w prosty sposób skomplikowanych treści, zyskał żartobliwe miano naukowca-celebryty. Myślę, że mimo dużej częstotliwości wyjazdów znajduje jednak czas dla swoich dwóch "inspiracji", o których wspomniałam na początku. W końcu to miłość do nich pozwoliła mu podjąć wyzwanie, które teraz zaowocowało tak hojnie w medycynie i jego życiu zawodowym. Moim zdaniem, to jedna z najsłuszniej przyznanych nagród Nobla.
PS.
Skomentuj artykuł