Zalana przez gigantyczny potop kraina, odkryła nieznaną dotąd rozwiniętą cywilizację
W północno-zachodniej Australii istniała kiedyś wielka kraina, która była zamieszkiwana przez setki tysięcy ludzi. Obszar wielkości Polski i Czech, został zalany przez ocean. Obecnie naukowcy odkrywają, jak mógł wyglądać tamtejszy ląd i życie jego mieszkańców. Mogło żyć tu od 50 tys. do nawet 500 tys. ludzi w różnych okresach w ostatnich 65 tys. lat - podaje interia.pl.
Obszar, o którym jest mowa to ok. 390 tys. kilometrów kwadratowych. Został zatopiony wskutek zmian poziomu oceanu.
Badacze podają dowody na to, że istniała tu społeczność ludzka. Społeczność ta miała zamieszkiwać te tereny jeszcze przed „gigantycznym potopem”.
Około 18 tys. lat temu podnoszący się poziom oceanu podzielił kontynent Sahul łączący kiedyś Australię, Nową Gwineę i Tasmanię. Do tej pory powszechnie uważano, że zatopione szelfy były „nieproduktywne dla środowiska” i były wykorzystywane przez pierwszych ludzi w bardzo małym stopniu.
Jednakże badacze zauważają, że w ostatnim czasie na dnie oceanu (w kilku miejscach w Australii Zachodniej) odnaleziono dużą liczbę kamiennych narzędzi.
Zatopiona przez ocean kraina nie była pustynią, lecz obszarem, gdzie znajdowały się liczne rzeki, jeziora, a nawet duże morze śródlądowe.
Naukowcy stworzyli modele przedstawiające zmiany poziomu mórz z ostatnich 65 tys. lat.
Jak podaje Interia, okazało się, że między 70 tys. a 61 tys. lat temu morze odsłoniło rozległy archipelag wysp, który rozciągał się na 500 km w kierunku wyspy Timor. Nowopowstałe środowisko było stabilne przez około 9 tys. lat. Badacze sugerują, że na wyspach istniał bogaty ekosystem, który wspomagał dawnych ludzi w migrowaniu do kolejnych terenów.
Badacze wskazują, że w obecnej strefie przybrzeżnej odnaleziono wiele dowodów archeologicznych sugerujących, że na zatopionych terenach żyli kiedyś ludzie.
Strefa kulturowa, której m.in. technologia szlifowania kamiennych toporów, styl sztuki naskalnej, czy pozostałości języka są bardzo podobne do pozostałości po późniejszych kulturach z Ziemi Arnhema i Kimberley. Mogło żyć tu od 50 tys. do nawet 500 tys. ludzi w różnych okresach w ostatnich 65 tys. lat - czytamy.
Topnienie lądolodów doprowadziło do podnoszenia się poziomu oceanu, woda zaczęła wdzierać się na kiedyś żyzne przestrzenie, co z kolei zmusiło pradawnych ludzi do migracji w głąb kontynentu.
Jak podaje portal, informacja o potopie jest przekazywana w ustnych historiach tzw. Pierwszych Narodów z całego wybrzeża Australii.
Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym Quaternary Science Reviews.
interia.pl/dm
Skomentuj artykuł