deon.pl
Zakończyliśmy akcję "cegiełkową". Wszystkim Państwu, którzy nabyliście płytę z rekolekcjami o. Augustyna w formie cegiełki i tym samym wsparliście rozwój portalu DEON.pl, serdecznie dziękujemy. Tych z Państwa, którzy chcieliby jeszcze zakupić płytę kierujemy do Księgarni Internetowej Wydawnictwa WAM. Poniższy link ułatwi Państwu zakup.
Zakończyliśmy akcję "cegiełkową". Wszystkim Państwu, którzy nabyliście płytę z rekolekcjami o. Augustyna w formie cegiełki i tym samym wsparliście rozwój portalu DEON.pl, serdecznie dziękujemy. Tych z Państwa, którzy chcieliby jeszcze zakupić płytę kierujemy do Księgarni Internetowej Wydawnictwa WAM. Poniższy link ułatwi Państwu zakup.
Artur Demkowicz SJ
Na zakończenie rekolekcji adwentowych „Uzdrowienie z poczucia krzywdy” o. Józef Augustyn SJ, na naszą prośbę, przygotował specjalne nagranie podsumowujące rozważania, które jutro będzie można odsłuchać na portalu DEON.pl
Na zakończenie rekolekcji adwentowych „Uzdrowienie z poczucia krzywdy” o. Józef Augustyn SJ, na naszą prośbę, przygotował specjalne nagranie podsumowujące rozważania, które jutro będzie można odsłuchać na portalu DEON.pl
Przedłużona, regularna adoracja Najświętszego sakramentu, to prawdziwe lekarstwo na poczucie krzywdy. Nasze poczucie krzywdy, jakie nas zżera nieraz całymi latami, ma swoje źródło w koncentracji na swoim cierpieniu: rozżaleniu wewnętrznym, oburzeniu na sprawców krzywdy, na niechęci i gniewie. Ta koncentracja na sobie ma charakter swoistej adoracji własnego bólu skrzywdzenia. Nasze życie wówczas organizuje się wokół krzywdy. Osoby skrzywdzone mogą mieć wrażenie, że rozważanie krzywdy nadaje wręcz sensu ich życiu. Zemsta staje się wtedy ważnym motywem wielu działań, wysiłków i starań. Wendetta – to ważny wątek literatury kryminalnej. Adoracja Boga, który kocha ojcowską miłością wszystkie swoje dzieci, skrzywdzone i krzywdzące, pomaga nam zrozumieć bezsens każdego zamykania się w poczuciu krzywdy i dążenia do zemsty.
Przedłużona, regularna adoracja Najświętszego sakramentu, to prawdziwe lekarstwo na poczucie krzywdy. Nasze poczucie krzywdy, jakie nas zżera nieraz całymi latami, ma swoje źródło w koncentracji na swoim cierpieniu: rozżaleniu wewnętrznym, oburzeniu na sprawców krzywdy, na niechęci i gniewie. Ta koncentracja na sobie ma charakter swoistej adoracji własnego bólu skrzywdzenia. Nasze życie wówczas organizuje się wokół krzywdy. Osoby skrzywdzone mogą mieć wrażenie, że rozważanie krzywdy nadaje wręcz sensu ich życiu. Zemsta staje się wtedy ważnym motywem wielu działań, wysiłków i starań. Wendetta – to ważny wątek literatury kryminalnej. Adoracja Boga, który kocha ojcowską miłością wszystkie swoje dzieci, skrzywdzone i krzywdzące, pomaga nam zrozumieć bezsens każdego zamykania się w poczuciu krzywdy i dążenia do zemsty.
Gdybyśmy więcej dziękowali Bogu i ludziom, bylibyśmy pokorniejsi, skromniejsi. Uważamy nieraz, że jesteśmy gospodarzami tego, co jest nam dane chwilowo do dyspozycji. Postawa dziękczynienia jest rezygnacją z uzurpowania sobie prawa do własnego życia. W dziękczynieniu uznajemy, iż jesteśmy dziećmi Ojca niebieskiego i wszystko od Niego otrzymujemy. Gdybyśmy dziękowali, bylibyśmy mniej chciwi, mniej zachłanni. To brak dziękczynienia sprawia, że złym okiem patrzymy nieraz na to, co posiadają bliźni. Zazdrościmy innym, ponieważ jesteśmy niewdzięczni. Wdzięczność leczy nas z kompleksów niższości, które podpowiadają nam, że jesteśmy gorsi od innych, ponieważ mamy mniej niż oni. A przecież Ojciec daje każdemu z nas tyle, ile nam potrzeba.
Gdybyśmy więcej dziękowali Bogu i ludziom, bylibyśmy pokorniejsi, skromniejsi. Uważamy nieraz, że jesteśmy gospodarzami tego, co jest nam dane chwilowo do dyspozycji. Postawa dziękczynienia jest rezygnacją z uzurpowania sobie prawa do własnego życia. W dziękczynieniu uznajemy, iż jesteśmy dziećmi Ojca niebieskiego i wszystko od Niego otrzymujemy. Gdybyśmy dziękowali, bylibyśmy mniej chciwi, mniej zachłanni. To brak dziękczynienia sprawia, że złym okiem patrzymy nieraz na to, co posiadają bliźni. Zazdrościmy innym, ponieważ jesteśmy niewdzięczni. Wdzięczność leczy nas z kompleksów niższości, które podpowiadają nam, że jesteśmy gorsi od innych, ponieważ mamy mniej niż oni. A przecież Ojciec daje każdemu z nas tyle, ile nam potrzeba.
Bardzo ważnym darem, o który Jezus każe nam się modlić, jest przebaczenie: I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili. Człowiek współpracujący z Bogiem w zakładaniu Jego królestwa na ziemi pozostaje ubogi, kruchy, ułomny. Stąd też łatwo ulega odruchom gniewu, niepokoju, odwetu, zazdrości, pychy. Pod wpływem tych odruchów - nie wiedząc tak naprawdę, co robi - krzywdzi bliźnich. Najczęściej i najgłębiej krzywdzi tych, z którymi jest najbardziej związany: żonę – męża, rodziców, dzieci, rodzeństwo, przyjaciół. W człowieku ciągle bowiem działają siły przeciwne królestwu niebieskiemu, które są siłami wrogimi miłości. Słabość i kruchość ludzkiej kondycji sprawia, że pomimo wysiłku i stawiania czoła naszym ułomnościom, codziennie potrzebujemy modlitwy, którą Jezus wkłada w nasze usta: Przebacz nam nasze winy.
Bardzo ważnym darem, o który Jezus każe nam się modlić, jest przebaczenie: I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili. Człowiek współpracujący z Bogiem w zakładaniu Jego królestwa na ziemi pozostaje ubogi, kruchy, ułomny. Stąd też łatwo ulega odruchom gniewu, niepokoju, odwetu, zazdrości, pychy. Pod wpływem tych odruchów - nie wiedząc tak naprawdę, co robi - krzywdzi bliźnich. Najczęściej i najgłębiej krzywdzi tych, z którymi jest najbardziej związany: żonę – męża, rodziców, dzieci, rodzeństwo, przyjaciół. W człowieku ciągle bowiem działają siły przeciwne królestwu niebieskiemu, które są siłami wrogimi miłości. Słabość i kruchość ludzkiej kondycji sprawia, że pomimo wysiłku i stawiania czoła naszym ułomnościom, codziennie potrzebujemy modlitwy, którą Jezus wkłada w nasze usta: Przebacz nam nasze winy.
Św. Jan Chryzostom w komentarzu do przypowieści o robotnikach w winnicy mówi: „Jezus chce tych, którzy w późnej starości nawrócili się i stali się lepsi, uczynić gorliwszymi i nie dozwolić, by myśleli, że mniej otrzymali”. Tę samą nadzieję nawróconym na stare lata grzesznikom daje anonimowy pisarz z IX wieku: „Niech nikt nie rozpacza z powodu wielkości swych win: «wielkie są moje grzechy, w których wytrwałem aż do starości i zgrzybiałego wieku i już nie mogę zyskać przebaczenia, ponieważ to grzechy mnie opuściły, a nie ja grzechy». Niech jednak taki nie wątpi w Boże miłosierdzie, bo jedni o pierwszej godzinie, inni o trzeciej, inni o szóstej, inni o dziewiątej, inni o jedenastej są powołani do Bożej winnicy. Inaczej mówiąc, jedni w dzieciństwie, drudzy w młodości, jeszcze inni w wieku dorosłym, a w końcu także w starości – ale wszyscy są powołani do służby Boga”.
Św. Jan Chryzostom w komentarzu do przypowieści o robotnikach w winnicy mówi: „Jezus chce tych, którzy w późnej starości nawrócili się i stali się lepsi, uczynić gorliwszymi i nie dozwolić, by myśleli, że mniej otrzymali”. Tę samą nadzieję nawróconym na stare lata grzesznikom daje anonimowy pisarz z IX wieku: „Niech nikt nie rozpacza z powodu wielkości swych win: «wielkie są moje grzechy, w których wytrwałem aż do starości i zgrzybiałego wieku i już nie mogę zyskać przebaczenia, ponieważ to grzechy mnie opuściły, a nie ja grzechy». Niech jednak taki nie wątpi w Boże miłosierdzie, bo jedni o pierwszej godzinie, inni o trzeciej, inni o szóstej, inni o dziewiątej, inni o jedenastej są powołani do Bożej winnicy. Inaczej mówiąc, jedni w dzieciństwie, drudzy w młodości, jeszcze inni w wieku dorosłym, a w końcu także w starości – ale wszyscy są powołani do służby Boga”.
Józef Augustyn SJJózef Augustyn SJ
Narcyzm, egocentryzm, szukanie siebie w modlitwie, złączone są zwykle z wrogim nastawieniem do innych i osądzaniem innych. Każda autentyczna modlitwa winna prowadzić do zrozumienia bliźnich, przebaczenia im ich przewinień, pojednania i wzajemnej miłości braterskiej. Jeżeli przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim – upomina Jezus ludzi, którzy pragną się modlić (Mt 5, 23-24). Pierwszym darem ołtarza w każdej naszej modlitwy winien być dar przebaczenie i pojednanie. Autentyczna modlitwa zawsze jedna ludzi między sobą, ponieważ jedna ich najpierw z Panem Bogiem.
Narcyzm, egocentryzm, szukanie siebie w modlitwie, złączone są zwykle z wrogim nastawieniem do innych i osądzaniem innych. Każda autentyczna modlitwa winna prowadzić do zrozumienia bliźnich, przebaczenia im ich przewinień, pojednania i wzajemnej miłości braterskiej. Jeżeli przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim – upomina Jezus ludzi, którzy pragną się modlić (Mt 5, 23-24). Pierwszym darem ołtarza w każdej naszej modlitwy winien być dar przebaczenie i pojednanie. Autentyczna modlitwa zawsze jedna ludzi między sobą, ponieważ jedna ich najpierw z Panem Bogiem.
Jak wyleczyć się z zakłamania i obłudy – oto istotny problem dla życia duchowego? Pomaga nam w tym opowiadanie o Szymonie faryzeuszu i Jawnogrzesznica. Jawnogrzesznica jest świadoma, że jej wielkie grzechy czynią ją wielką dłużniczką Boga. Jej szalona miłość wypływa z jej wdzięczności z powodu darowanego jej długu. Całymi latami poniżała siebie i pozwalała się wykorzystywać i krzywdzić innym, ale w końcu bezkompromisowo staje w prawdzie przed Bogiem. Oskarża siebie i wyznaje przed Panem grzechy i nie osądza innych. I to ratuje jej życie. Faryzeusz przeciwnie, sądzi, że jest przed Bogiem sprawiedliwy, czysty. Nie ma więc potrzeby wyrażania miłości i wdzięczności. Prowadzi swoją podwójną grę i trwa w swoim kłamstwie. Z wysokości swej pychy oskarża i potępia innych, nie zauważając swoich własnych grzechów.
Jak wyleczyć się z zakłamania i obłudy – oto istotny problem dla życia duchowego? Pomaga nam w tym opowiadanie o Szymonie faryzeuszu i Jawnogrzesznica. Jawnogrzesznica jest świadoma, że jej wielkie grzechy czynią ją wielką dłużniczką Boga. Jej szalona miłość wypływa z jej wdzięczności z powodu darowanego jej długu. Całymi latami poniżała siebie i pozwalała się wykorzystywać i krzywdzić innym, ale w końcu bezkompromisowo staje w prawdzie przed Bogiem. Oskarża siebie i wyznaje przed Panem grzechy i nie osądza innych. I to ratuje jej życie. Faryzeusz przeciwnie, sądzi, że jest przed Bogiem sprawiedliwy, czysty. Nie ma więc potrzeby wyrażania miłości i wdzięczności. Prowadzi swoją podwójną grę i trwa w swoim kłamstwie. Z wysokości swej pychy oskarża i potępia innych, nie zauważając swoich własnych grzechów.
Przebaczenie to jeden z najczęstszych tematów w nauczaniu Jezusa. Wiele Jego przypowieści mówi o hojnym przebaczeniu Boga oraz o potrzebie wzajemnego przebaczenia między ludźmi. Cechą charakterystyczną ewangelicznego nauczania jest ścisłe związanie przebaczenia Bożego z wzajemnym międzyludzkim przebaczeniem. Związek ten Jezus podkreśla szczególnie w modlitwie: Ojcze nasz: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom (Mt 6, 12). W Ewangelii św. Mateusza po zakończeniu Modlitwy Pańskiej Jezus ponownie wraca – i to dwukrotnie – do zależności pomiędzy przebaczeniem Boga a naszym przebaczeniem bliźnim.
Przebaczenie to jeden z najczęstszych tematów w nauczaniu Jezusa. Wiele Jego przypowieści mówi o hojnym przebaczeniu Boga oraz o potrzebie wzajemnego przebaczenia między ludźmi. Cechą charakterystyczną ewangelicznego nauczania jest ścisłe związanie przebaczenia Bożego z wzajemnym międzyludzkim przebaczeniem. Związek ten Jezus podkreśla szczególnie w modlitwie: Ojcze nasz: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom (Mt 6, 12). W Ewangelii św. Mateusza po zakończeniu Modlitwy Pańskiej Jezus ponownie wraca – i to dwukrotnie – do zależności pomiędzy przebaczeniem Boga a naszym przebaczeniem bliźnim.
Ludzie chciwi łatwo krzywdzą innych. Zagarniają niesprawiedliwie to, co do nich nie należy. Ale ludzie chciwi łatwo też czują się pokrzywdzeni, gdy zabiera im się to, co do nich należy. Im bardziej czują się przywiązani do dóbr materialnych, tym bardziej czują się pokrzywdzeni. Sądzą, że ich życie zależy od posiadania, stąd też, gdy ktoś zabiera im ich dobra, uważają, że w taki sposób zabiera im życie. Tymczasem Jezus mówi: Życie człowieka nie zależy od tego, co człowiek ma. Nawet jeżeli ktoś zabiera nam rzeczy materialne, on nie niszczy naszego życia, ponieważ życie nie zależy od rzeczy. Jezus zdaje się mówić pokrzywdzonemu: „Wyrzeknij się swojej chciwości; znaj, że twoje życie nie zależy od majętności, ale od Boga, a przestaniesz czuć się skrzywdzony”.
Ludzie chciwi łatwo krzywdzą innych. Zagarniają niesprawiedliwie to, co do nich nie należy. Ale ludzie chciwi łatwo też czują się pokrzywdzeni, gdy zabiera im się to, co do nich należy. Im bardziej czują się przywiązani do dóbr materialnych, tym bardziej czują się pokrzywdzeni. Sądzą, że ich życie zależy od posiadania, stąd też, gdy ktoś zabiera im ich dobra, uważają, że w taki sposób zabiera im życie. Tymczasem Jezus mówi: Życie człowieka nie zależy od tego, co człowiek ma. Nawet jeżeli ktoś zabiera nam rzeczy materialne, on nie niszczy naszego życia, ponieważ życie nie zależy od rzeczy. Jezus zdaje się mówić pokrzywdzonemu: „Wyrzeknij się swojej chciwości; znaj, że twoje życie nie zależy od majętności, ale od Boga, a przestaniesz czuć się skrzywdzony”.
Jezus zapytał ojca: „Od jak dawna to mu się zdarza?” Ten zaś odrzekł: „Od dzieciństwa”. Jest to bardzo „ludzkie” pytanie. Jezus zwraca w nim uwagę na „historię choroby” dziecka. Do cudu uzdrowienia nie była potrzebna znajomość przebiegu choroby. Chrystus zadaje jednak to pytanie, aby dać ojcu możliwość wypowiedzenia jego długiego cierpienia i bólu. Pragnie bowiem uzdrowić nie tylko chłopca, ale także zbolałe serca ojca. Wypowiedzenie zaś całego bólu jest koniecznym elementem uzdrowienia pamięci i serca. Jezus wie dobrze, iż syn będzie mógł wzrastać przy ojcu tylko wówczas, kiedy ten będzie wolny od rozżalenia i koncentracji na swoim cierpieniu.
Jezus zapytał ojca: „Od jak dawna to mu się zdarza?” Ten zaś odrzekł: „Od dzieciństwa”. Jest to bardzo „ludzkie” pytanie. Jezus zwraca w nim uwagę na „historię choroby” dziecka. Do cudu uzdrowienia nie była potrzebna znajomość przebiegu choroby. Chrystus zadaje jednak to pytanie, aby dać ojcu możliwość wypowiedzenia jego długiego cierpienia i bólu. Pragnie bowiem uzdrowić nie tylko chłopca, ale także zbolałe serca ojca. Wypowiedzenie zaś całego bólu jest koniecznym elementem uzdrowienia pamięci i serca. Jezus wie dobrze, iż syn będzie mógł wzrastać przy ojcu tylko wówczas, kiedy ten będzie wolny od rozżalenia i koncentracji na swoim cierpieniu.
Do uzdrowienia z poczucia krzywdy konieczne jest dojrzałe sumienie. Nierzadko zdarza się, iż osoba skrzywdzona żyje w ciągłym chorym poczuciu winy wobec Boga i osób, które ją skrzywdziły. I to nie pozwala jej do końca wypowiedzieć swojej krzywdy i uwolnić się od niej. Obawia się na przykład, iż opowiadanie innym o doznanych krzywdach od osób, które przecież ją kochały, jest wyrazem braku miłości czy też nielojalnością w stosunku do nich. „Jak ja mogę oskarżać moją matkę, mojego ojca?” – mówią nieraz osoby, które czują się głęboko skrzywdzone przez swoich rodziców. Długie, dotkliwe doświadczanie krzywdy zniekształca ludzkie sumienie. Krzywda może czynić sumienie niepewnym, lękliwym, nadwrażliwym. Praca wewnętrzna nad prawością własnego sumienia jest jednym z zasadniczych warunków prawdziwego uzdrowienia z poczucia krzywdy.
Do uzdrowienia z poczucia krzywdy konieczne jest dojrzałe sumienie. Nierzadko zdarza się, iż osoba skrzywdzona żyje w ciągłym chorym poczuciu winy wobec Boga i osób, które ją skrzywdziły. I to nie pozwala jej do końca wypowiedzieć swojej krzywdy i uwolnić się od niej. Obawia się na przykład, iż opowiadanie innym o doznanych krzywdach od osób, które przecież ją kochały, jest wyrazem braku miłości czy też nielojalnością w stosunku do nich. „Jak ja mogę oskarżać moją matkę, mojego ojca?” – mówią nieraz osoby, które czują się głęboko skrzywdzone przez swoich rodziców. Długie, dotkliwe doświadczanie krzywdy zniekształca ludzkie sumienie. Krzywda może czynić sumienie niepewnym, lękliwym, nadwrażliwym. Praca wewnętrzna nad prawością własnego sumienia jest jednym z zasadniczych warunków prawdziwego uzdrowienia z poczucia krzywdy.
Ewangeliczna postawa dziecięcej prostoty i pokory jest zasadnicza w całym procesie uzdrowienia z poczucia krzywdy. Jeżeli nieraz zamykamy się w naszej postawie skrzywdzenia, obrażamy się na cały świat, unikamy ludzi, tkwimy uparcie przy swoich, zniekształconych poczuciem krzywdy wersjach konfliktów, poddajemy się lękom, to tylko dlatego, że przyjmujemy nieewangeliczną postawę ludzi uważających się za samowystarczalnych, którym zdaje się, że wszystko mają i sami o wszystkim decydują. A tak nie jest. Jezus mówi prosto: Kto z was może dołożyć jedną godzinę, ba, minutę do swego życia? A kto z was może jeden włos na głosie uczynić czarnym, gdy jest biały. „Cóż masz, czego byś nie otrzymał” – powie św. Paweł. Zawsze przed Bogiem jesteśmy jak małe dzieci. Ale widoczne jest to szczególnie, gdy ktoś nas skrzywdzi.
Ewangeliczna postawa dziecięcej prostoty i pokory jest zasadnicza w całym procesie uzdrowienia z poczucia krzywdy. Jeżeli nieraz zamykamy się w naszej postawie skrzywdzenia, obrażamy się na cały świat, unikamy ludzi, tkwimy uparcie przy swoich, zniekształconych poczuciem krzywdy wersjach konfliktów, poddajemy się lękom, to tylko dlatego, że przyjmujemy nieewangeliczną postawę ludzi uważających się za samowystarczalnych, którym zdaje się, że wszystko mają i sami o wszystkim decydują. A tak nie jest. Jezus mówi prosto: Kto z was może dołożyć jedną godzinę, ba, minutę do swego życia? A kto z was może jeden włos na głosie uczynić czarnym, gdy jest biały. „Cóż masz, czego byś nie otrzymał” – powie św. Paweł. Zawsze przed Bogiem jesteśmy jak małe dzieci. Ale widoczne jest to szczególnie, gdy ktoś nas skrzywdzi.
Krzywdzenie innych nie trwa wiecznie. Bycie krzywdzonym też nie trwa wiecznie. Schorowany i wyniszczony głodem Łazarz z Jezusowej przypowieści umarł pierwszy. Aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Bogacz żyjący w dobrobycie żył nieco dłużej, ale w końcu i on umarł i został pogrzebany. Wiele epitafiów na naszych cmentarzach przypomina nam o równości wszystkich wobec śmierci. Śmierć zmienia radykalnie dotychczasową sytuację tak bogacza, jak i Łazarza. Za życia bogacz był uprzywilejowany, był zawsze pierwszy i miał wszystko. Jezus także wymienia bogacza w okresie jego życia ziemskiego jako pierwszego. Natomiast po śmierci, to Łazarz wymieniony jest jako pierwszy. Bogacz "za życia" mieszkał w pałacu. Usługiwali mu niewolnicy i służba. Łazarzowi zaś nikt nie pomagał, tylko psy lizały jego rany. Łazarzowi po śmierci "służą aniołowie". Oni zanoszą go na łono Abrahama. Bogaczowi zaś po śmierci nie ma kto podać nawet jednej kropli wody.
Krzywdzenie innych nie trwa wiecznie. Bycie krzywdzonym też nie trwa wiecznie. Schorowany i wyniszczony głodem Łazarz z Jezusowej przypowieści umarł pierwszy. Aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Bogacz żyjący w dobrobycie żył nieco dłużej, ale w końcu i on umarł i został pogrzebany. Wiele epitafiów na naszych cmentarzach przypomina nam o równości wszystkich wobec śmierci. Śmierć zmienia radykalnie dotychczasową sytuację tak bogacza, jak i Łazarza. Za życia bogacz był uprzywilejowany, był zawsze pierwszy i miał wszystko. Jezus także wymienia bogacza w okresie jego życia ziemskiego jako pierwszego. Natomiast po śmierci, to Łazarz wymieniony jest jako pierwszy. Bogacz "za życia" mieszkał w pałacu. Usługiwali mu niewolnicy i służba. Łazarzowi zaś nikt nie pomagał, tylko psy lizały jego rany. Łazarzowi po śmierci "służą aniołowie". Oni zanoszą go na łono Abrahama. Bogaczowi zaś po śmierci nie ma kto podać nawet jednej kropli wody.
Nasza nieufność, podejrzliwość jak cień pada także na Pana Boga. Jego to obwiniamy o nasze porażki, niepowodzenia, cierpienia. W trudnych chwilach rodzą się w nas pytania: Czy Bóg o mnie jeszcze pamięta? Czy On może przebaczyć mi tak ciężkie grzechy? Czy On kocha mnie, skoro ja tak bardzo cierpię? Czy jest On naprawdę miłością, jeżeli na świecie jest tyle męki i cierpienia? Dlaczego dopuszcza do tak strasznych okrucieństw, wojen? Czy jest On sprawiedliwy, skoro tak okrutnie cierpią niewinne dzieci, a wielu nieprawym ludziom powodzi się bardzo dobrze? Podejrzliwość każe nam też myśleć, że każda chwila szczęśliwa musi być okupiona cierpieniem, bo przecież – jak fałszywie sądzimy – nic nie jest za darmo. Te pytania pełne podejrzliwości, to bardzo ludzkie pytania. Stawiają je często autorzy Psalmów.
Nasza nieufność, podejrzliwość jak cień pada także na Pana Boga. Jego to obwiniamy o nasze porażki, niepowodzenia, cierpienia. W trudnych chwilach rodzą się w nas pytania: Czy Bóg o mnie jeszcze pamięta? Czy On może przebaczyć mi tak ciężkie grzechy? Czy On kocha mnie, skoro ja tak bardzo cierpię? Czy jest On naprawdę miłością, jeżeli na świecie jest tyle męki i cierpienia? Dlaczego dopuszcza do tak strasznych okrucieństw, wojen? Czy jest On sprawiedliwy, skoro tak okrutnie cierpią niewinne dzieci, a wielu nieprawym ludziom powodzi się bardzo dobrze? Podejrzliwość każe nam też myśleć, że każda chwila szczęśliwa musi być okupiona cierpieniem, bo przecież – jak fałszywie sądzimy – nic nie jest za darmo. Te pytania pełne podejrzliwości, to bardzo ludzkie pytania. Stawiają je często autorzy Psalmów.
Jakże często doświadczamy uczuć sprzecznych między sobą: z jednej strony czujemy się winni i łatwo się oskarżamy, z drugiej strony zaś, w tej samej sprawie usiłujemy się tłumaczyć, usprawiedliwiać, uniewinniać; czasem ogarnia nas uczucie wyższości i wyniosłości, innym razem czujemy się gorsi, zakompleksieni. Wobec pewnych osób przyjmujemy postawę uległości i poddania; wobec innych jesteśmy wyniośli, dumni, niedostępni. Zauważmy nieład w naszych uczuciach wobec osób, które kochamy, a przez które czujemy się jednocześnie skrzywdzeni. Pragnienie miłości, bliskości i oddania miesza się z chęcią odegrania się, odwetu, urazą. Dostrzeżmy też nieład we wszystkich innych naszych relacjach. Nieład ten objawia się w konfliktach, nieporozumieniach, ciągłych pretensjach, rozżaleniu.
Jakże często doświadczamy uczuć sprzecznych między sobą: z jednej strony czujemy się winni i łatwo się oskarżamy, z drugiej strony zaś, w tej samej sprawie usiłujemy się tłumaczyć, usprawiedliwiać, uniewinniać; czasem ogarnia nas uczucie wyższości i wyniosłości, innym razem czujemy się gorsi, zakompleksieni. Wobec pewnych osób przyjmujemy postawę uległości i poddania; wobec innych jesteśmy wyniośli, dumni, niedostępni. Zauważmy nieład w naszych uczuciach wobec osób, które kochamy, a przez które czujemy się jednocześnie skrzywdzeni. Pragnienie miłości, bliskości i oddania miesza się z chęcią odegrania się, odwetu, urazą. Dostrzeżmy też nieład we wszystkich innych naszych relacjach. Nieład ten objawia się w konfliktach, nieporozumieniach, ciągłych pretensjach, rozżaleniu.
Słowo moje nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je (Pwp 30). Słowo Boga jest blisko każdego z nas i dlatego możemy go słuchać. Ono powołało nas do życia. Ono nieustannie podtrzymuje nasze życie. Słowo Boga jest zapisane w naszych sercach. Nikt nie może Go wymazać, wyrwać. Nasze grzechy również nie usuwają słowa Bożego z naszego serca. Słowo Boga dalej w nas przemawia, wbrew naszym grzechom. Ono wzywa nas do nawrócenia i przemiany. Kiedy lekceważymy słowo Boga popełniając to, co jest złe w Jego oczach, ono - choć doznaje gwałtu - pozostaje wierne człowiekowi. Słowo cierpliwie czeka, aż wsłuchamy się w nie, przyjmiemy je i pójdziemy za jego głosem.
Słowo moje nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je (Pwp 30). Słowo Boga jest blisko każdego z nas i dlatego możemy go słuchać. Ono powołało nas do życia. Ono nieustannie podtrzymuje nasze życie. Słowo Boga jest zapisane w naszych sercach. Nikt nie może Go wymazać, wyrwać. Nasze grzechy również nie usuwają słowa Bożego z naszego serca. Słowo Boga dalej w nas przemawia, wbrew naszym grzechom. Ono wzywa nas do nawrócenia i przemiany. Kiedy lekceważymy słowo Boga popełniając to, co jest złe w Jego oczach, ono - choć doznaje gwałtu - pozostaje wierne człowiekowi. Słowo cierpliwie czeka, aż wsłuchamy się w nie, przyjmiemy je i pójdziemy za jego głosem.
Wśród wartości ziemskich życie ludzkie jest wartością najwyższą. Nie mamy tutaj, na ziemi, nic ważniejszego i nic piękniejszego od naszego własnego życia. Doświadczamy, że życie innych jest dla nas cenne tylko wówczas, kiedy najpierw sami doceniamy własne życie. Nie można naszego życia sprzedać, zamienić na cokolwiek innego. Powinniśmy często robić sobie rachunek sumienia z naszego podejścia do życia: Jaki jest mój stosunek do własnego życia? Czy nie lekceważę go? Czy nie niszczę go uleganiem namiętnościom: chciwości na pieniądze, zmysłowości, chorym ambicjom itp.? Czy nie poświęcam własnego życia dla zdobycia względnych, przemijających wartości: kariery, pieniędzy, przyjemności? To w imię miłości do własnego życia i dzielenia się nim z innymi, winniśmy zaangażować się wewnętrznie w proces uzdrowienia z poczucia krzywdy.
Wśród wartości ziemskich życie ludzkie jest wartością najwyższą. Nie mamy tutaj, na ziemi, nic ważniejszego i nic piękniejszego od naszego własnego życia. Doświadczamy, że życie innych jest dla nas cenne tylko wówczas, kiedy najpierw sami doceniamy własne życie. Nie można naszego życia sprzedać, zamienić na cokolwiek innego. Powinniśmy często robić sobie rachunek sumienia z naszego podejścia do życia: Jaki jest mój stosunek do własnego życia? Czy nie lekceważę go? Czy nie niszczę go uleganiem namiętnościom: chciwości na pieniądze, zmysłowości, chorym ambicjom itp.? Czy nie poświęcam własnego życia dla zdobycia względnych, przemijających wartości: kariery, pieniędzy, przyjemności? To w imię miłości do własnego życia i dzielenia się nim z innymi, winniśmy zaangażować się wewnętrznie w proces uzdrowienia z poczucia krzywdy.
Mamy się modlić, ponieważ nasze życie jest naznaczone bólem i cierpieniem. Z kruchością ludzkiego istnienia łączy się nieuchronnie podatność na zranienia: fizyczne, psychiczne, duchowe, moralne. W historii naszego życia doświadczyliśmy różnych, nierzadko bardzo głębokich, zranień emocjonalnych. Nosimy je nieraz w sobie całymi latami jako niezagojone rany życia. Boleśnie przeżywamy każde odrzucenie i brak akceptacji. Bolesne są także nasze ludzkie rozczarowania. Bolesna bywa nasza samotność, doświadczenie grzeszności i ułomności. Dotknięci tymi ciężarami życia winniśmy się modlić, byśmy nie przerzucali ich na naszych bliźnich, ale dźwigali je z odwagą. Modlitwa sprawia, iż nasze zranienia, krzywdy i grzechy nie niszczą nas, ale wprost przeciwnie, stają się miejscem spotkania z Bogiem, jak dla Jezusa Jego krzyż był miejscem spotkania z Ojcem.
Mamy się modlić, ponieważ nasze życie jest naznaczone bólem i cierpieniem. Z kruchością ludzkiego istnienia łączy się nieuchronnie podatność na zranienia: fizyczne, psychiczne, duchowe, moralne. W historii naszego życia doświadczyliśmy różnych, nierzadko bardzo głębokich, zranień emocjonalnych. Nosimy je nieraz w sobie całymi latami jako niezagojone rany życia. Boleśnie przeżywamy każde odrzucenie i brak akceptacji. Bolesne są także nasze ludzkie rozczarowania. Bolesna bywa nasza samotność, doświadczenie grzeszności i ułomności. Dotknięci tymi ciężarami życia winniśmy się modlić, byśmy nie przerzucali ich na naszych bliźnich, ale dźwigali je z odwagą. Modlitwa sprawia, iż nasze zranienia, krzywdy i grzechy nie niszczą nas, ale wprost przeciwnie, stają się miejscem spotkania z Bogiem, jak dla Jezusa Jego krzyż był miejscem spotkania z Ojcem.
Ogromną pomocą w pokonaniu naszego poczucia krzywdy jest doświadczenie solidarności z ludźmi skrzywdzonymi, odrzuconymi, cierpiącymi, nieraz o wiele bardziej od nas. Wspólnota z cierpiącymi pozwala nam oderwać się nieco od naszego własnego cierpienia, spojrzeć na nich ze współczuciem i miłosierdziem. Pozwala nam też lepiej rozumieć bliźnich, z którymi żyjemy pod jednym dachem. Każdy skrzywdzony człowiek, którego Bóg stawia na naszej drodze, jest dla nas zaproszeniem, aby wejść w relacje z nim i udzielić mu pomocy. Chwila prostej rozmowy, życzliwe słowo, uśmiech, podana ręka, kawałek chleba, czy kubek wody mogą czasami przekonać człowieka, że obok niego żyją ludzie, którzy są do nich nastawieni życzliwie, współczująco.
Ogromną pomocą w pokonaniu naszego poczucia krzywdy jest doświadczenie solidarności z ludźmi skrzywdzonymi, odrzuconymi, cierpiącymi, nieraz o wiele bardziej od nas. Wspólnota z cierpiącymi pozwala nam oderwać się nieco od naszego własnego cierpienia, spojrzeć na nich ze współczuciem i miłosierdziem. Pozwala nam też lepiej rozumieć bliźnich, z którymi żyjemy pod jednym dachem. Każdy skrzywdzony człowiek, którego Bóg stawia na naszej drodze, jest dla nas zaproszeniem, aby wejść w relacje z nim i udzielić mu pomocy. Chwila prostej rozmowy, życzliwe słowo, uśmiech, podana ręka, kawałek chleba, czy kubek wody mogą czasami przekonać człowieka, że obok niego żyją ludzie, którzy są do nich nastawieni życzliwie, współczująco.