Jak co roku na zakończenie roku formacji wyjechaliśmy z naszą wspólnotą na weekendowe rekolekcje. Podczas wypełnionego modlitwą i Słowem Bożym czasu, nie zabrakło też atrakcji integrujących całe rodziny. Szczególne wrażenie, zwłaszcza na najmłodszych, zrobiło zwiedzanie zakamarków starego klasztoru. Wszystko dlatego, że nasz przewodnik oprowadzając nas po kryptach, nie omieszkał napomknąć o pewnym zakonniku, który w zamierzchłych czasach został w nich pochowany w letargu i do dziś jego duch straszy po nocach w obiekcie.
Jak co roku na zakończenie roku formacji wyjechaliśmy z naszą wspólnotą na weekendowe rekolekcje. Podczas wypełnionego modlitwą i Słowem Bożym czasu, nie zabrakło też atrakcji integrujących całe rodziny. Szczególne wrażenie, zwłaszcza na najmłodszych, zrobiło zwiedzanie zakamarków starego klasztoru. Wszystko dlatego, że nasz przewodnik oprowadzając nas po kryptach, nie omieszkał napomknąć o pewnym zakonniku, który w zamierzchłych czasach został w nich pochowany w letargu i do dziś jego duch straszy po nocach w obiekcie.
Gipsowe Dziecię Jezus, wędrujące po domach, przypomina o prostych gestach, które mogą stać się pretekstem do wspólnej modlitwy, rozmowy o wierze i budowania relacji. Bo czasem wystarczy mała, niepozorna rzecz, by rozpocząć wielką zmianę.
Gipsowe Dziecię Jezus, wędrujące po domach, przypomina o prostych gestach, które mogą stać się pretekstem do wspólnej modlitwy, rozmowy o wierze i budowania relacji. Bo czasem wystarczy mała, niepozorna rzecz, by rozpocząć wielką zmianę.
Jak co roku czwórka naszych dzieci pod koniec listopada zasiadła do pisania listów do św. Mikołaja. Pięknie przyozdobione koperty postawili wieczorem na parapecie, suto okrasili ulubionymi czekoladkami świętego (hagiograficzne przekazy wskazują bowiem, że - zadziwiające! - są to te same słodkości, za którymi przepadają rodziciele), nie zapomnieli też wystawić miseczki mleka dla reniferów. Tak, tak, takie rzeczy w katolickim domu.
Jak co roku czwórka naszych dzieci pod koniec listopada zasiadła do pisania listów do św. Mikołaja. Pięknie przyozdobione koperty postawili wieczorem na parapecie, suto okrasili ulubionymi czekoladkami świętego (hagiograficzne przekazy wskazują bowiem, że - zadziwiające! - są to te same słodkości, za którymi przepadają rodziciele), nie zapomnieli też wystawić miseczki mleka dla reniferów. Tak, tak, takie rzeczy w katolickim domu.