Szymon Hołownia / fb.com/szymonholowniaoficjalny
Czy katolik może być nacjonalistą i wznosić okrzyki "Polska dla Polaków"? Otóż, niestety, nie może. Dlaczego? - pisze Szymon Hołownia.
Czy katolik może być nacjonalistą i wznosić okrzyki "Polska dla Polaków"? Otóż, niestety, nie może. Dlaczego? - pisze Szymon Hołownia.
Logo źródła: Tygodnik Powszechny Szymon Hołownia / pz
Bardzo prosiłbym o powściągliwość wszystkich tych, którzy będą mi teraz słać wiadomości: jak pan jesteś taki mądry, to nocuj pan tych Syryjczyków u siebie - pisze Szymon Hołownia.
Bardzo prosiłbym o powściągliwość wszystkich tych, którzy będą mi teraz słać wiadomości: jak pan jesteś taki mądry, to nocuj pan tych Syryjczyków u siebie - pisze Szymon Hołownia.
Logo źródła: Misyjne drogi Szymon Hołownia / Marcin Wrzos OMI
Z Szymonem Hołownią o misjach, roli świeckich w kościele, ale też o tym dlaczego Polska jest krajem misyjnym i co z tym zrobić - rozmawia o. Marcin Wrzos OMI.
Z Szymonem Hołownią o misjach, roli świeckich w kościele, ale też o tym dlaczego Polska jest krajem misyjnym i co z tym zrobić - rozmawia o. Marcin Wrzos OMI.
Bezradność to rzecz ludzka. Ale bardzo trudno ją przeżywać, jeśli się jej nie przyjmie jako jednego ze stopni pokory. Boskiej cnoty.
Bezradność to rzecz ludzka. Ale bardzo trudno ją przeżywać, jeśli się jej nie przyjmie jako jednego ze stopni pokory. Boskiej cnoty.
Drogi katolicki hejterze - ty nie istniejesz. Nie da się połączyć hejtowania z chrześcijaństwem. Co więcej, masz problem, bo nie tylko ja mam Cię serdecznie dość i uważam Cię za szkodnika.
Drogi katolicki hejterze - ty nie istniejesz. Nie da się połączyć hejtowania z chrześcijaństwem. Co więcej, masz problem, bo nie tylko ja mam Cię serdecznie dość i uważam Cię za szkodnika.
Nie cierpię określenia Jan Paweł Wielki. Nie mam zamiaru umniejszać zasług "naszego" papieża, ale mam wrażenie, że niewiele potrzeba, żeby jego kanonizacja, zamiast bycia błogosławieństwem, stała się dla Kościoła poważnym problemem.
Nie cierpię określenia Jan Paweł Wielki. Nie mam zamiaru umniejszać zasług "naszego" papieża, ale mam wrażenie, że niewiele potrzeba, żeby jego kanonizacja, zamiast bycia błogosławieństwem, stała się dla Kościoła poważnym problemem.
Marcin Łukasz Makowski
Nie zazdroszczę Szymonowi Hołowni. Nielubiany przez Episkopat, ledwie tolerowany przez mainstream, był jak żywcem wyjęty z piosenki Hey.
Nie zazdroszczę Szymonowi Hołowni. Nielubiany przez Episkopat, ledwie tolerowany przez mainstream, był jak żywcem wyjęty z piosenki Hey.
KAI / drr
Szymon Hołownia opuszcza tygodnik "Wprost". Powodem rozstania jest decyzja redakcji o nieopublikowaniu jego tekstu, w którym sprzeciwia się budżetowej refundacji in vitro.
Szymon Hołownia opuszcza tygodnik "Wprost". Powodem rozstania jest decyzja redakcji o nieopublikowaniu jego tekstu, w którym sprzeciwia się budżetowej refundacji in vitro.
Chociaż rozumiem decyzję Szymona Hołowni o zaniechaniu dalszego pisania do "Wprost", a co więcej, chociaż sam wieszczyłem, że nie wytrzyma on współpracy z tą redakcją dłużej niż rok, to jednak uważam zniknięcie jego tekstów z łamów kolejnego świeckiego tygodnika za poważny błąd. Tyle, że nie jest to, moim zdaniem, błąd zawiniony przez Szymona Hołownię.
Chociaż rozumiem decyzję Szymona Hołowni o zaniechaniu dalszego pisania do "Wprost", a co więcej, chociaż sam wieszczyłem, że nie wytrzyma on współpracy z tą redakcją dłużej niż rok, to jednak uważam zniknięcie jego tekstów z łamów kolejnego świeckiego tygodnika za poważny błąd. Tyle, że nie jest to, moim zdaniem, błąd zawiniony przez Szymona Hołownię.
Pamiętacie, jak w połowie ubiegłego roku Szymon Hołownia zdecydował się na odejście z "Newsweeka"? Na marginesie osobistych animozji i wzajemnych uszczypliwości, do jakich doszło między nim a Tomaszem Lisem, pojawiła się sprawa o wiele ważniejsza od tego, kto i gdzie będzie publikował swoje felietony. Bo tak naprawdę poszło im o dziennikarstwo - jego wizję, zadania i odpowiedzialność.
Pamiętacie, jak w połowie ubiegłego roku Szymon Hołownia zdecydował się na odejście z "Newsweeka"? Na marginesie osobistych animozji i wzajemnych uszczypliwości, do jakich doszło między nim a Tomaszem Lisem, pojawiła się sprawa o wiele ważniejsza od tego, kto i gdzie będzie publikował swoje felietony. Bo tak naprawdę poszło im o dziennikarstwo - jego wizję, zadania i odpowiedzialność.
KAI / pz
"Nowy portal z Szymonem Hołownią. Ruszamy 01. 12. 2012. Złap pociąg do wiary" - tak reklamuje się nowa inicjatywa, która ma być pierwszym multimedialnym magazynem dla ludzi, pragnących rozmawiać o religii i kulturze.
"Nowy portal z Szymonem Hołownią. Ruszamy 01. 12. 2012. Złap pociąg do wiary" - tak reklamuje się nowa inicjatywa, która ma być pierwszym multimedialnym magazynem dla ludzi, pragnących rozmawiać o religii i kulturze.
Kiedy słyszę o kłopotach Religii.tv i braku zainteresowania jej losami ze strony Kościoła instytucjonalnego, przypomina mi się scena z Ewangelii św. Łukasza, kiedy to uczniowie Jezusa, widząc, że ktoś w Jego imię wypędzał złe duchy, zabraniali mu tego, bo nie był jednym z nich.
Kiedy słyszę o kłopotach Religii.tv i braku zainteresowania jej losami ze strony Kościoła instytucjonalnego, przypomina mi się scena z Ewangelii św. Łukasza, kiedy to uczniowie Jezusa, widząc, że ktoś w Jego imię wypędzał złe duchy, zabraniali mu tego, bo nie był jednym z nich.
KAI/ ad
Od 1 stycznia 2013 r. kanał Religia.tv kończy własną produkcję. W zaistniałej sytuacji z redakcji odejdzie cały zespół dziennikarski z Szymonem Hołownią na czele.
Od 1 stycznia 2013 r. kanał Religia.tv kończy własną produkcję. W zaistniałej sytuacji z redakcji odejdzie cały zespół dziennikarski z Szymonem Hołownią na czele.
Ksiądz to ma trudno. Może nie każdy. Ale taki, co "nigdzie nie chodzi bez sutanny, nie zdejmuje koloratki nawet w wyjątkowe upały", to ojej. Zawsze jest na służbie, gotów do działania. Mój znajomy myślał o powołaniu tak samo. Cały przejęty, rozmodlony, nie rozumiał kolegów z seminarium. Gdy chodzili bez sutann, w tzw. cywilkach, strasznie się oburzał. Zrezygnował po drugim roku, nie z własnej woli. Załamał mu się świat. Teraz jest lepiej. Handluje dewocjonaliami. Przypomniał mi się, gdy czytałam pewien wywiad z ks. Lemańskim. Cytat pochodzi z jego wypowiedzi.
Ksiądz to ma trudno. Może nie każdy. Ale taki, co "nigdzie nie chodzi bez sutanny, nie zdejmuje koloratki nawet w wyjątkowe upały", to ojej. Zawsze jest na służbie, gotów do działania. Mój znajomy myślał o powołaniu tak samo. Cały przejęty, rozmodlony, nie rozumiał kolegów z seminarium. Gdy chodzili bez sutann, w tzw. cywilkach, strasznie się oburzał. Zrezygnował po drugim roku, nie z własnej woli. Załamał mu się świat. Teraz jest lepiej. Handluje dewocjonaliami. Przypomniał mi się, gdy czytałam pewien wywiad z ks. Lemańskim. Cytat pochodzi z jego wypowiedzi.
Proboszcz ma kochankę! - taki news zaczął krążyć po jednym z niewielkich miast na Pomorzu Zachodnim. Zaczęły się dociekania: przystojny jest, obrotny, młody, inteligentny - wychodzi na to, że pogłoska może być prawdziwa. Tematem emocjonowali się nie tylko ludzie zachowujący wobec Kościoła chłodny dystans, ale także zaangażowani członkowie społeczności parafialnej.
Proboszcz ma kochankę! - taki news zaczął krążyć po jednym z niewielkich miast na Pomorzu Zachodnim. Zaczęły się dociekania: przystojny jest, obrotny, młody, inteligentny - wychodzi na to, że pogłoska może być prawdziwa. Tematem emocjonowali się nie tylko ludzie zachowujący wobec Kościoła chłodny dystans, ale także zaangażowani członkowie społeczności parafialnej.
Mam pretensje nie o to, że pisze "nieprzychylnie o Kościele". Takie postawienie sprawy jest sprytne, bo krytyka tekstu w "Newsweeku" wygląda na reakcję ryczących z wściekłości i bólu, bezrozumnych katoli. Bynajmniej. Protestuję przeciwko wykorzystywaniu socjologii do wciskania ludziom kitu.
Mam pretensje nie o to, że pisze "nieprzychylnie o Kościele". Takie postawienie sprawy jest sprytne, bo krytyka tekstu w "Newsweeku" wygląda na reakcję ryczących z wściekłości i bólu, bezrozumnych katoli. Bynajmniej. Protestuję przeciwko wykorzystywaniu socjologii do wciskania ludziom kitu.
Ten felieton może i zabrzmi jak laurka wystawiona Szymonowi Hołowni, ale właśnie taki ma być. Należy mu się.
Ten felieton może i zabrzmi jak laurka wystawiona Szymonowi Hołowni, ale właśnie taki ma być. Należy mu się.
Szymon Hołownia, który jeszcze niespełna miesiąc temu wyjaśniał czytelnikom, dlaczego nadal pojawia się na łamach "Newsweek Polska" i stawiał warunki brzegowe swojej w nim obecności, zrezygnował ze współpracy z tym tygodnikiem. Uznał, że nadszedł moment, w którym musi powiedzieć jasno i zdecydowanie "Non possumus". Dłużej się nie da.
Szymon Hołownia, który jeszcze niespełna miesiąc temu wyjaśniał czytelnikom, dlaczego nadal pojawia się na łamach "Newsweek Polska" i stawiał warunki brzegowe swojej w nim obecności, zrezygnował ze współpracy z tym tygodnikiem. Uznał, że nadszedł moment, w którym musi powiedzieć jasno i zdecydowanie "Non possumus". Dłużej się nie da.
Dziennikarka Dominika Wielowieyska, robiąc przegląd prasy w radiu TOK FM, zarzuciła Szymonowi Hołowni zrealizowanie filmu, którego nie nakręcił, włożyła mu w usta słowa, których nie powiedział, i na ich podstawie oskarżyła go o nienawiść.
Dziennikarka Dominika Wielowieyska, robiąc przegląd prasy w radiu TOK FM, zarzuciła Szymonowi Hołowni zrealizowanie filmu, którego nie nakręcił, włożyła mu w usta słowa, których nie powiedział, i na ich podstawie oskarżyła go o nienawiść.
We wczesnej młodości fascynowali mnie Indianie. Dzisiaj wiem już dlaczego. I o dziwo, nie wiąże się to z trylogią Krystyny i Alfreda Szklarskich "Złoto Gór Czarnych", ale z Marcinem Prokopem, który wcale nie przypomina Indianina, oraz z pewnym artykułem przeczytanym na portalu DEON.pl.
We wczesnej młodości fascynowali mnie Indianie. Dzisiaj wiem już dlaczego. I o dziwo, nie wiąże się to z trylogią Krystyny i Alfreda Szklarskich "Złoto Gór Czarnych", ale z Marcinem Prokopem, który wcale nie przypomina Indianina, oraz z pewnym artykułem przeczytanym na portalu DEON.pl.